Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Przedszkolaki czekają na remont

Redakcja
Andrzej Banaś
W placówce przy ulicy Kutrzeby pękają ściany. Dzieci nie są tam bezpieczne, a remont się opóźnia. Prace, jeśli w końcu ruszą, mogą przeciągnąć się na wrzesień. Gdzie wtedy podzieją się maluchy?

Remont jednego z oddziałów Przedszkola Samorządowego nr 57 miał zakończyć się przed 1 września, tak aby dzieci mogły spokojnie rozpocząć w nim naukę. Niestety, urzędnicy dopiero planują inwestycję, a maluchy już zostały do oddziału zapisane. W sali, gdzie mają się bawić, zapada się podłoga i pękają ściany. Remont może się rozpocząć dopiero w połowie sierpnia, a wtedy przeciągnie się na czas, kiedy dzieci pójdą do placówki po wakacyjnej przerwie. Prace będą też przeszkadzały i zagrażały innym przedszkolakom, które uczą się w sąsiadujących salach.

Co z naszymi dziećmi?
Wczoraj rano rodzice przedszkolaków spotkali się z dyrekcją placówki, żeby rozmawiać o problemie. - Mój syn jest w sali na górze. Nikt nie da nam gwarancji, że któraś ze ścian się nie zawali, że dzieci są bezpieczne - mówi Marta Janczyńska, przewodnicząca Rady Rodziców, mama 4-letniego Piotra.

Rodzice są oburzeni sytuacją. - Co zrobimy, jeśli przedszkole będzie zamknięte? Przecież musimy chodzić do pracy, co zrobimy z dziećmi? - pyta Janczyńska.

Wtóruje jej tata 4-letniego Jasia. - Rekrutacja do przedszkola jest zakończona, znalezienie teraz innego miejsca dla naszych dzieci jest praktycznie niemożliwe - mówi Paweł Czuba.

Urzędnicze obietnice
Marta Janczyńska próbowała umówić się naspotkanie zprzedstawicielami magistrackiego Wydziału Edukacji. - Usłyszałam, że teraz jest dużo pracy przed Światowymi Dniami Młodzieży i nikt nie znajdzie czasu na spotkanie - relacjonuje kobieta.
Urzędnicy zapewniali jednak wcześniej rodziców, że remont zakończy się terminowo, w wakacje. - Nie było mowy o opóźnieniu prac. A przecież nam, rodzicom, należą się takie informacje - dodaje Janczyńska.

O remont zabiegał też radny dzielnicy Podgórze Bolesław Markiewicz. - Już w ubiegłym roku zgłaszaliśmy miastu, że jest problem z jednym z oddziałów przedszkola. Ktoś nie dopełnił swoich obowiązków, sprawa ewidentnie została zlekceważona przez Zespół Ekonomiki Oświaty. Najbardziej ucierpią na tym dzieci i ich rodzice - mówi radny.

ZEO to jednostka miejska, która odpowiada za remont. Prace powinny się rozpocząć z początkiem wakacji. - Nie ma innej możliwości, remont może być prowadzony tylko wtedy, kiedy dzieci nie będzie w budynku - mówi Grażyna Ligęza, dyrektor przedszkola.

Tymczasem nie został jeszcze wyłoniony wykonawca inwestycji, nie ma też pozwolenia na budowę. Może zostać wydane dopiero na początku sierpnia, a wtedy prace rozpoczną się w... październiku. Sam remont ma potrwać około dwóch miesięcy. Takie informacje placówka dostała z końcem kwietnia od ZEO.

Co ciekawe, na remont są już zabezpieczone pieniądze. - Miasto dało nam pół miliona złotych - mówi dyrektor Ligęza. Niestety, jeśli procedury nie zostaną przyspieszone, to dzieci i tak nie będą miały się gdzie podziać.

- O problemie wiedziano od dawna, urzędnicy mogli dużo wcześniej zabrać się za przygotowywanie dokumentów - komentuje radny Markiewicz.

Miejsce w świetlicy
We wrześniu ubiegłego roku okazało się, że maluchy muszą opuścić oddział przedszkola, bo jego stan im zagrażał. Tylko dzięki uprzejmości dyrekcji Szkoły Podstawowej nr 26 miały się gdzie podziać. Zagospodarowano tam dla nich świetlicę. Jednak rodzice nie byli zadowoleni z takiego rozwiązania. - Przystali na ten pomysł, bo nie było innego wyjścia, ale od początku mówiono, że to tymczasowe rozwiązanie. A teraz ma się to powtórzyć? Taka zmiana otoczenia dzieciom nie służy - mówi Paweł Czuba.

A przenosiny są nieuniknione, jeśli remont nie zostanie zakończony do września. - A jeśli podstawówka nie będzie mogła ich przyjąć i przeniosą nasze dzieci gdzieś daleko, np. do Nowej Huty? Wybraliśmy to przedszkole między innymi ze względu na lokalizację - dodaje Janczyńska.

Rozwiązanie nie dla dzieci
W gestii miast leży zagwarantowanie maluchom bezpiecznej placówki. - Miasto musi stanąć na wysokości zadania. Jeśli ktoś zawinił, to musi ponieść tego konsekwencje - komentuje Barbara Nowak, kurator oświaty w Małopolsce.

Urzędnicy twierdzą, że przeprowadzenie remontu w sierpniu ciągle jest możliwe. Ale w piśmie od ZEO można wyczytać, że nawet dwóch miesięcy potrzeba, by uzyskać dokumenty od straży pożarnej konieczne do zatwierdzenia projektu budowlanego. A ten dopiero powstaje. Dopiero później można wystąpić o pozwolenie budowlane, na które również można czekać do 65 dni.

- W najgorszym scenariuszu prace mogą się przeciągnąć do września. Jednak my w dalszym ciągu trzymamy się tego, że zakończą się w sierpniu - twierdzi Jan Machowski z biura prasowego magistratu. Władze Krakowa chcą zatem pogonić strażaków i własnych urzędników, by szybciej wydali potrzebne pozwolenia. Ale magistrat sam już mówi o ewentualnym przeniesieniu dzieci do najbliższej szkoły podstawowej.

- I znów skażą nasze dzieci na tułaczkę - komentuje Marta Janczyńska.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto