Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Pożar Archiwum Miejskiego - upał i grzyby niszczą zawilgocone dokumenty. Uratowano 15 metrów. Do 1 procenta daleko

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Spalone krakowskie archiwum przy ulicy Na Załęczu
Spalone krakowskie archiwum przy ulicy Na Załęczu Joanna Urbaniec / Polska Press
Ze spalonego archiwum Urzędu Miasta Krakowa udało się uratować 15 metrów bieżących z 20 km akt. To dokumenty, które "wróciły do życia" i wkrótce trafią z powrotem do zasobu archiwalnego miasta. Do suszenia przekazano także kolejnych 11 metrów akt. Jeszcze w maju urzędnicy szacowali, że uda się uratować ponad 200 metrów, czyli zaledwie jeden procent wszystkich akt. Do tego poziomu wciąż jednak bardzo daleko. Choć ok. 250 metrów akt zostało zamrożonych, to jeszcze nie oznacza, że uda się je uratować.

FLESZ - Produkty od Nestlé są niezdrowe?

od 16 lat

Miejskie archiwum przy ulicy Na Załęczu spłonęło w lutym tego roku. Akcja odzyskiwania spalonych akt trwa do dzisiaj i napawa coraz mniejszym optymizmem. W archiwum UMK zgromadzonych było 20 km bieżących akt. Jeszcze w maju urzędnicy przekonywali, że uda się uratować ponad 200 metrów, czyli nieco ponad 1 proc. całego zasobu. Teraz nawet te liczby są niepewne.

Jaki jest stan ratowania dokumentów na chwilę obecną, czyli połowę czerwca, cztery miesiące po pożarze? Wydobyte i zabezpieczone jest łącznie ponad 200 metrów akt z magazynu nr 4 (hala nr 2, która była rozbierana jako pierwsza). Jak przypominają urzędnicy, w tej puli znajduje się 18 metrów akt wydobytych jeszcze w trakcie akcji gaśniczej, które przekazano do Archiwum Państwowego w Katowicach, gdzie w dalszym ciągu podlega procesowi zabezpieczania i ratowania.

- Kolejne 173 metrów akt zostało zamrożone i tak zabezpieczone są przechowywane w komorze mrożącej. UMK podejmuje działania w celu wyboru podmiotu, który podejmę się rozmrażania tych akt metodą liofilizacji i ich dezynfekcji metodą fugimacji – mówi Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Jacka Majchrowskiego. Zamrożenie akt nie oznacza jeszcze ich pełnego odratowania, ale powoduje, że te nie niszczeją dalej.

15 metrów akt uratowanych, kolejne 11 przekazane do suszenia. Z 20 km akt

Z hali nr 2 udało się także uratować 15 metrów akt, które poddane zostały już procesowi suszenia. W najbliższym czasie trafią do instytucji zajmującej się dezynfekcją akt. Po procesie dezynfekcji akta zostaną ponownie włączone do zasobu archiwalnego urzędu miasta.

Aktualnie trwają prace rozbiórkowe w hali nr 1 (poziom +1, magazyn nr 2). - Ściana północna wraz z istotną częścią stropodachu została zdemontowana. Ocalała dokumentacja została wydobyta z około 1/4 magazynu i podlega tym samym czynnościom zabezpieczającym, co dokumenty wydobywane poprzednio z hali nr 2 – dodaje Monika Chylaszek.

Najnowsze informacje przekazane nam przez urzędników, stan na czwartek 17 czerwca, wskazują, że z hali nr 1 wydobyto i zamrożono 81 metrów akt, a 11 metrów przekazano do suszenia. Oznacza to, że do 15 metrów uratowanych akt z hali nr 2 dojdzie 11 metrów z hali nr 1. Czyli na razie raptem 26 metrów bieżących. Z 20 km akt.

- Realizacja prac rozbiórkowych i wydobywczych jest planowana do 7. Oczywiście faktyczny czas realizacji robót będzie uzależniony od ilości i stanu zachowania ocalałej dokumentacji archiwalnej. Wydobycie i segregacja dokumentów z magazynu nr 2 jest dokonywane w ścisłej współpracy z Prokuraturą, która poprzez funkcjonariuszy Policji dokumentuje wydobywane akta – dodaje rzeczniczka prezydenta.

Grzyb i wilgoć niszczą dokumenty

Na ten moment wiele wskazuje wobec tego na to, że uratować uda się nieco ponad jeden procent całego zgromadzonego w archiwum zasobu. Zwłaszcza że nie pomaga czas. Dokumenty od czterech miesięcy są zawilgocone, papier zaczyna gnić. Jest to zabójcze dla papieru, ale i niebezpieczne dla ludzi pracujących przy rozbiórce archiwum i odzyskiwaniu akt. Grzyby znajdują się głównie w dolnych magazynach, do których dostęp jest utrudniony, bo najpierw trzeba rozebrać wyższe piętro. Zgromadzone tam dokumenty są w fatalnym stanie.

Jak mówił w TVP Kraków Zbigniew Pasierbek, kierownik archiwum UMK, coraz częściej trzeba zadawać sobie trudne pytanie, co ratować, a co nie, co zdąży się zabezpieczyć. - Nieodwołalnie przyjdzie nam się pożegnać ze znaczną częścią dokumentów – mówił w TVP Kraków.

W rozmowie z lokalną telewizją Antoni Fryczek, sekretarz miasta, dodawał, że dokumenty mogą być nie do odratowania, bo są jak cegła, której nie można rozłożyć na poszczególne strony, a wewnątrz tych dokumentów jest grzyb.

W niedostępnym magazynie znajdują się najcenniejsze archiwalia - księgi meldunkowe, koperty dowodów osobistych, w tym najbardziej znanych obywateli Krakowa. Znajduje się tam także dokumentacja pracownicza ze zlikwidowanych w latach 90. XX przedsiębiorstw i najpewniej nie da się ich już odtworzyć.

Przypomnijmy, że archiwum miejskie paliło się dwanaście dni. Strażacy nie mogli dostać się do środka, system przeciwpożarowy nie poradził sobie z ogniem, ściany postawione za miliony złotych trzeba było ciąć ciężkim sprzętem. Czy system w ogóle zadziałał prawidłowo? Prezydent Jacek Majchrowski, pytany o pożar archiwum w wywiadzie dla urzędowej telewizji, stwierdził, że brana jest pod uwagę koncepcja, że system zawiódł i dlatego doszło do pożaru. W sprawie pożaru cały czas śledztwo prowadzi prokuratura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Pożar Archiwum Miejskiego - upał i grzyby niszczą zawilgocone dokumenty. Uratowano 15 metrów. Do 1 procenta daleko - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto