Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Port w Płaszowie został sprzedany razem z basenem. Powstanie tam gigantyczne osiedle z apartamentami? [WIZUALIZACJE]

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
W miejscu stoczni w Płaszowie planowana jest budowa osiedla budynków wraz z portem dla jachtów i łodzi motorowych.
W miejscu stoczni w Płaszowie planowana jest budowa osiedla budynków wraz z portem dla jachtów i łodzi motorowych. Wizualizacja inwestycji
Atrakcyjny teren nad Wisłą w Płaszowie wraz z obiektami stoczni i połową basenu portowego został sprzedany. Prywatny inwestor przedstawił właśnie plany, jak może zmienić się to miejsce. Ma tam być jak w Monte Carlo - osiedle apartamentów z portem dla jachtów i łodzi motorowych. Przejdź do GALERII, by zobaczyć wizualizacje planowanego przedsięwzięcia. Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

FLESZ - PIT. Są nowe ulgi

Teren stoczni został sprzedany w lipcu ubiegłego roku prywatnemu inwestorowi z kapitałem polsko-austriackim. Pozyskane pieniądze powinny pozwolić na spłatę wierzycielom w całości głównej należności. Taka sytuacja zdarza się rzadko w przypadku takich upadłości firm i późniejszych działań dotyczących spłaty wierzycieli

- informuje syndyk Wojciech Pietruszka.

Przypomnijmy, że pod koniec 2016 r. Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia ogłosił upadłość firmy Namarol, która na terenie o powierzchni 7,5 ha przy ul. Stoczniowców w Płaszowie prowadziła stocznię. Zadłużenie firmy wyniosło prawie 35 mln zł, w tym około 10 mln zł wobec Skarbu Państwa. Szacowano, że z tej kwoty ok. 25 mln zł można spłacić po sprzedaży działki z budynkami portowymi. Długo był jednak z tym problem, do lipca 2020 r.

Wojciech Pietruszka nie podaje nazwy nabywcy portu w Płaszowie i kwoty, za jaką nieruchomość została sprzedana. Przyznaje jednak, że niedawno wierzycielom przekazał już kilkanaście milionów. Jeżeli w tym zakresie nie będzie dalszych roszczeń, to planuje przekazać wierzycielom jeszcze ok. 15 mln zł.

Tymczasem właśnie spółka Capital High przedstawiła plany zagospodarowaniem Zabłocia i rejonu portu w Płaszowie - za pomocą spółki Alkyon High.

"Rewitalizacja 130 ha terenu, przywrócenie historycznego portu, organizacja życia miejskiego przy Wiśle oraz stworzenie jednej z najbardziej wyjątkowych i inteligentnych pod względem „smart” nowej dzielnicy Krakowa" – tak swój pomysł opisują przedstawiciele spółki Capital High.

- Wszystkie budynki w planowanym kompleksie mają być niemal zeroemisyjne, będzie do nich docierała energia z odnawialnych źródeł, mieszkania mają zostać wyposażone w najnowsze osiągnięcia technologiczne, mieszkańcy dzięki odpowiedniej i futurystycznej organizacji transportu (kolejka między budynkami) nie będą borykać się z problemem korków – wyliczają twórcy koncepcji. Chcą zwrócić się ku rzece oraz odtworzyć taksówki wodne, a także maksymalnie zintegrować się z już istniejącymi środkami transportu miejskiego.

– Dziś najcenniejszym dobrem jest czas. Dlatego mieszkańcy naszego smart city będą mieli wszędzie blisko – szkoły, przedszkola, sklepy, obiekty rekreacyjne, parki, skwery, dostęp do elektrycznych rowerów miejskich itp. Inspirujemy się rozwiązaniami dobrze znanymi w takich państwach jak Holandia czy Niemcy. One pozwalają uwierzyć, że śmiałe wizje mają szanse na to, by przekuć je w otaczającą nas rzeczywistość – przekonuje Arkadiusz Nagięć, przedstawiciel Capital High.

Plany Spółki Capital High obejmują łącznie ogromny teren 130 ha. W pierwszym etapie ma zostać zagospodarowanych 21 ha, w drugim – 10 ha, a w trzecim pozostała część gruntów.

Teren dawnej stoczni jest objęty miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego "Zakole Wisły". Plan na tym obszarze przewiduje usługi i zieleń. Wiadomo jednak, że w Krakowie powstają już budynki usługowe w formie hoteli, w których de facto można wykupić apartamenty. Innym rozwiązaniem, które mogłoby dać zielone światło na budowę budynków mieszkalnych jest zmiana dokumentów planistycznych. - Gdyby plan przewidywał tam zabudowę mieszkaniową, to działka miałaby wyższą cenę. Pieniądze z jej sprzedaży mogłyby przekroczyć nawet kwotę długu - przyznaje Wojciech Pietruszka.

Historia portu rzecznego w Płaszowie sięga końca XIX w., kiedy powstał plan połączenia kilku rzek z terenu monarchii austro-węgierskiej. W Płaszowie miał powstać port z sześcioma dużymi basenami. Wykonano tylko jeden, bowiem inwestycję przerwał wybuch II wojny światowej. Po niej w Krakowie wybudowano i w porcie zwodowano w 1926 r. okręty wojenne ORP „Kraków” i ORP „Wilno”, pierwsze takie jednostki w niepodległej Polsce. Jako państwowe przedsiębiorstwo stocznia funkcjonowała do upadłości w 1992 r. W tym samym roku teren o powierzchni 7,5 ha wykupiła (wieczyste użytkowanie na 99 lat) firma Namarol, należąca do prywatnego inwestora. Przygotowywano i remontowano tam m.in. barki, które stacjonują na Wiśle.

Inwestor chciał, by dodatkowe dochody zaczęła przynosić produkcja maszyn recyklingowych do przerobu złomu. O projekcie informowała tablica przed budynkiem przy ul. Stoczniowców - wartość przedsięwzięcia oszacowano na 24,4 mln zł, w tym z dofinansowanie z budżetu państwa - 1,8 mln zł, a z Unii Europejskiej - 10,2 mln zł. Plan był taki, że brakujące pieniądze będą pochodzić z kredytu. Inwestycja się rozpoczęła, powstały m.in. nowe hale. Problemy zaczęły się, kiedy bank wypowiedział kredyt. Inwestor zaczął popadać w długi, gdyż nie miał z czego zapłacić firmom, które wykonywały usługi związane z budową zakładu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto