Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Ponury Nowy Rok na ulicach miasta. Przygnębienie, otwarty sklep z... butami i "Czy te oczy mogą kłamać?" [ZDJĘCIA]

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Nowy rok w Krakowie.
Nowy rok w Krakowie. Oskar Nowak
Przygnębiająca atmosfera panował w pierwszy dzień nowego roku na ulicach Krakowa. Niektórzy mieszkańcy wyszli na spacer, ale osób decydujących się na to było znacznie mniej w porównaniu np. do ostatniej niedzieli grudnia. Klientów wypatrywali pracownicy punktów z jedzeniem na wynos. Większość sklepów była zamknięta. Funkcjonowały tylko niektóre sklepy spożywcze i... jeden z butami przy ul. Wiślnej. - Trzeba z czegoś żyć - wyjaśnił właściciel, choć przyznał, że trudno coś sprzedać.

FLESZ - Jak spalić świąteczne kalorie?

- Dobrze się jest przejść po sylwestrowej nocy, nawet w maseczce i w taką ponurą pogodę - mówiła pani Joanna, która zdecydowała się przejść Plantami Krakowskimi na Wawel.

Na tej trasie było sporo spacerujących. Podobnie było na Rynku Głównym, ulicach Grodzkiej, Szewskiej czy Floriańskiej. Ogólnie jednak ruch w pierwszy dzień nowego roku był znacznie mniejszy niż np. w ostatnią niedzielę 2020 r. Wtedy było słonecznie i cieplej - na Rynku, bulwarach czy Błoniach spacerujących było dużo więcej. Wiele osób zdecydowało się wtedy także pobiegać czy jeździło na rowerze.

1 stycznia atmosfera w Starym Mieście była przygnębiająca. Nad ulicami kłębiła się mgła. Z bulwarów wiślanych można było dostrzec unoszący się nad ziemię balon widokowy w rejonie dawnego budynku hotelu Forum. Widoczny był jednak tylko kosz balonu, kopuła była zanurzona we mgle.

- Co tu dużo mówić. Ruch jest znikomy. Nawet nie ma co porównywać z poprzednimi latami - przyznała kobieta sprzedająca obwarzanki przy Plantach.

Nieopodal, przy ul. Wiślnej, natrafiliśmy na otwarty sklep... z przecenionymi butami i galanterią. - Trzeba z czegoś żyć, ale zainteresowanie jest bardzo małe. Udało mi się sprzedać jedynie rękawiczki za 30 zł - mówił właściciel sklepu.

Na Rynku zamknięte były nawet stoiska krakowskich kwiaciarek. Można było wypatrzeć jedynie jeden punkt z pamiątkami. To była jedyna oferta dla nielicznych turystów, którzy przybyli przywitać Nowy Rok pod Wawelem i skorzystać z możliwości noclegu u znajomych, bowiem hotele są zamknięte.

Na ul. Siennej grało dwóch muzyków. Przechodnie wrzucali drobne do futerału na gitarę. - Czy te oczy mogą kłamać? Chyba nie! Czy ja mógłbym serce złamać? I te pe... - roznosił się śpiew po pustej ulicy.

W centrum otwartych było kilka sklepów spożywczych. W nich zakupy robili pojedynczy klienci. Podobnie było na krakowskim Kazimierzu, gdzie na placu Nowym klientów wypatrywali pracownicy punktów gastronomicznych. - W poprzednich latach od rana było dużo ludzi w kawiarniach, po zapiekanki ustawiała się kolejka. Było wielu turystów. Teraz są pojedynczy klienci. Otwarłem więc dopiero w południe - przyznał mężczyzna sprzedający zapiekanki w Okrąglaku na placu Nowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Ponury Nowy Rok na ulicach miasta. Przygnębienie, otwarty sklep z... butami i "Czy te oczy mogą kłamać?" [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto