Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Niekończąca się historia użytku ekologicznego na Klinach. W tle transparenty, do których nikt się nie przyznaje

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Obszar, który może stać się użytkiem ekologicznym, jeśli radni podejmą taką decyzję
Obszar, który może stać się użytkiem ekologicznym, jeśli radni podejmą taką decyzję Łukasz Maślona/FB
Radni Krakowa zdecydowali o zdjęciu z porządku obrad uchwały ws. ustanowienia użytku ekologicznego na Klinach. Mają do niego wrócić na koniec sierpnia, gdy zakończone już będą konsultacje społeczne ws. użytku, a Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) wyda swoją opinię. W trakcie środowej sesji rady miasta na galerii sali obrad pojawiły się transparenty przeciwko użytkowi, które wzbudziły mnóstwo kontrowersji. Nie wiadomo, kto za nie odpowiada, choć były podpisane "mieszkańcy Krowodrzy i Huty".

FLESZ - Będą ostrzejsze kary dla pijanych kierowców

od 16 lat

Utworzenie użytku ekologicznego na Klinach staje się niekończącą się historią. Wydawało się, że w końcu na pierwszej lipcowej sesji rady miasta dojdzie do pierwszego czytania projektu uchwały w tej sprawie, radni złożą poprawki i poznamy ostateczny możliwy obszar użytku, a potem decyzję radnych, czy użytek uchwalić, czy nie. Stało się jednak inaczej. Radny Grzegorz Stawowy (KO), przewodniczący komisji planowania złożył wniosek o zdjęcie projektu uchwały. Dlaczego?

Uchwalenie użytku odroczone. Wróci pod koniec sierpnia

- Wystąpiliśmy do RDOŚ o ocenę uchwały o użytku, ale RDOŚ zastosował milczącą zgodę. Upewniamy się teraz, że rzeczywiście tak jest. Do tego czekamy na zakończenie konsultacji społecznych ws. użytku, opinię rady dzielnicy, opinię komisji Dialogu Społecznego ds. Środowiska. Rada miasta powinna się odnieść zwłaszcza do raportu z konsultacji społecznych. Dopiero wtedy możemy się zająć uchwałą ws. użytku – mówi nam radny Stawowy.

Jeszcze w trakcie sesji do rady miasta przyszła oficjalna odpowiedź RDOŚ, która potwierdziła, że nie zajęła stanowiska ws. użytku, czyli wydała administracyjną milczącą zgodę. Natomiast radni muszą poczekać na koniec konsultacji społecznych (kończą się w piątek) i raport z nich. Na jego przygotowanie prezydent Jacek Majchrowski ma 30 dni.

- Zdjęliśmy ten punkt z powodów formalnych, nie było żadnej dyskusji. Chcemy, żeby wszystko było w zgodzie z przepisami – zaznacza radny Stawowy. Sprawa użytku najpewniej jeszcze się wydłuży, bo nawet jak radni zajmą się nim na powakacyjnej sesji pod koniec sierpnia, to jeśli złożą do projektu poprawki, które zmienią obszar użytku, to znów będzie trzeba m.in. wystąpić o opinię do RDOŚ.

Część radnych nie chciała się jednak zgodzić na kolejne odsunięcie prac nad użytkiem. Przeciwko byli radni klubu Łukasza Gibały oraz dwójka radnych KO – Michał Starobrat i Łukasz Sęk. To grupa radnych, która zdecydowanie opowiada się za użytkiem na Klinach i chce jak najszybszego jego uchwalenia.

Emocje wokół użytku, w tle setki milionów złotych

Emocje wokół Klinów narastają od kilku miesięcy. Przypomnijmy, że ustanowienie użytku wyklucza możliwość zabudowy. Tymczasem właścicielem sporych terenów (na południe od ul. Anny Szwed-Śniadowskiej, teren został ogrodzony kilka tygodni temu), które ma objąć użytek, jest spółka MDR 16, mająca ważne pozwolenia na budowę mieszkań. Spółka grunty kupiła niedawno, płacąc za nie niecałe 60 mln zł. Uchwalenie użytku wyklucza budowę, ale jest też podstawą do wystąpienia o odszkodowanie. MDR szacuje je na 344 mln zł. To m.in. dlatego prezydent Jacek Majchrowski wydaje negatywne opinie ws. użytku na Klinach, choć inwentaryzacja przez niego zlecona wykazała, że są to tereny cenne przyrodniczo. Deweloper może de facto rozpocząć budowę, ale czeka na zgodę RDOŚ ws. przesadzenia roślin chronionych.

W całej sprawie pojawia się jeszcze wątek realizacji programu Mieszkanie Plus na Klinach (wybudowano już niecałe 500 mieszkań) przez spółkę PFR Nieruchomości. Spółka ma w posiadaniu tereny w zachodniej części Klin. Tych co prawda projekt uchwały o użytku nie obejmuje, ale poprawkami niektórych radnych może się to zmienić.

- Jesteśmy za użytkiem ekologicznym, ale chcemy, żeby dobrze wyznaczyć jego granice. Do tego potrzebne jest stanowisko RDOŚ oraz rozmowa z mieszkańcami i pomiędzy radnymi. Musimy też pamiętać o Mieszkaniu Plus, bo wielu mieszkańców Krakowa czeka na te mieszkania, musimy więc to wyważyć – mówi nam radny Michał Drewnicki (PiS).

- PFR czeka, bo nie chcą naciskać i wchodzić w polityczną debatę. Sądzę, że przez wakacje uda się wypracować model i wyznaczyć odpowiednie tereny pod użytek, aby nie ucierpiało Mieszkanie Plus, ale żeby łąki też były chronione, bo taka potrzeba jest – dodaje radny Drewnicki.

Emocje pośród mieszkańców i tajemnicze transparenty

Emocje pojawiły się też w środę, zanim zapadła decyzja o zdjęciu z porządku obrad uchwały o użytku. Przed magistratem i na sali obrad pojawili się mieszkańcy, którzy są zwolennikami użytku na Klinach. Co ciekawe, na sali obrad wywieszone były banery mieszkańców – przeciwników użytku o treści "Jak Kliny chcą użytków, to niech sami za to płacą. Mieszkańcy Krowodrzy i Huty" oraz "Nie dla wydawania setek milionów na nieużytki. Inne dzielnice potrzebują pieniędzy na inwestycje. Mieszkańcy". Problem w tym, że nie za bardzo wiadomo, kto jest autorem tych banerów.

- Jestem mieszkanką Krowodrzy i nie podpisuje się pod tym transparentem. Bardzo chciałabym poznać tych mieszkańców Krowodrzy. Chętnie ich poznam i ich motywy. – mówi nam Natalia Nazim, miejska aktywistka. - Krowodrza to bardzo mała dzielnica. Znamy się między sobą dość dobrze. Jestem na bardzo wielu krowoderskich grupach i nikt nigdzie nawet słowem nie wspominał o użytku na Klinach. Zero takiego tematu, a tu nagle na sesji objawiają się mieszkańcy Krowodrzy i walczą o to, by nie było użytku na Klinach. Jaki to mają w tym interes mieszkańcy Krowodrzy? - dziwi się Natalia Nazim.

- To jakaś czysta manipulacja. Nie wiemy, kto to powiesił, nie zdawaliśmy sobie w ogóle sprawy, że wiszą takie banery, póki radny Adam Migdał (prezydencki klub Przyjazny Kraków - red.) nie zaczął nam robić zdjęć. Wtedy się przechyliłem, zobaczyłem dopiero banery i wyjaśniło się, dlaczego radny robił zdjęcia – mówi nam Piotr Kubiczek ze stowarzyszenia "Nic o Nas bez Nas".

Piotr Kubiczek, wraz z innymi mieszkańcami Grzegórzek, pojawili się na galerii sali obrad w związku z dyskusją o placu Grzegórzeckim. Jak zaznacza Piotr Kubiczek, sprawa dwóch banerów jest dziwna.

- Nie wiadomo, kto je powiesił i kto się z nimi identyfikował. Gdy przyszliśmy rano na galerię, to siedział tam jakiś mężczyzna, ale później już go nie było. Nie zwróciłem na niego uwagi, bo nie wydawało mi się, że jest ku temu powód – wyjaśnia Piotr Kubiczek.

Radny Adam Migdał zdjęcia banerów i osób nad nimi się znajdujących wrzucił na Facebooka. W odpowiedzi na jeden z komentarzy Natalii Nazim napisał, że „osoby były na sesji, można było je rozpoznać, stały przy banerach”. Dla Piotra Kubiczka to skandaliczne słowa. - Taki komentarz radnego Migdała to kłamstwo i manipulacja. Kwalifikuje się do naruszenia dóbr osobistych – uważa Piotr Kubiczek. Później radny Migdał zablokował możliwość komentowania jego posta. Z nami nie rozmawia od dłuższego czasu – nie odbiera telefonów i nie odpisuje na smsy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Niekończąca się historia użytku ekologicznego na Klinach. W tle transparenty, do których nikt się nie przyznaje - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto