Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Mowy końcowe w sprawie zbójstwa na ul. Miodowej

Marcin Banasik
Marcin Banasik
- Przed zabójstwem Mateusza nasza rodzina liczyła pięć osób. Teraz naszego syna nie ma. Dla mnie pięć kar dożywocia to zbyt mało za to co się stało - mówi sądem Joanna Marczyńska Schmidt, matka 21-latka, który w styczniu ubiegłego roku został śmiertelnie dźgnięty nożem. Wczoraj przed krakowskim sądem odbyły się mowy końcowe w procesie zabójstwa na ul. Miodowej w Krakowie. Prokurator domaga się dożywocia dla Damiana S. Ogłoszenie wyroku planowane jest na 28 marca.

Mowom końcowym przysłuchiwali się członkowie rodziny ofiary i ich znajomi. Na sali sądowej pojawiło sie też zdjęcie 21-letniego Mateusza Schidta, przepasane czarną wstążką.

Mowy końcowe zaczął prokurator Tomasz Mazurek.
- Tego wieczoru Damian S. musiał zabić. Gdyby w tym czasie na ul. Miodowej nie było Mateusza zginąłby ktoś inny. Los Mateusza mógł być losem każdego z nas - mówił, nie ukrywająąc emocji prokurator.
Oskarżyciel zapewniał, że przebieg tragedi wskazuje na to, iż nie było to zabójstwo przypaadkowe.
- To Damian S. wszczął bójkę, chciał się zemścić, wybrał do tego największy nóż z kuchni i wybrał miejsce gdzie ma uderzyć ofiarę - mówił prok. Tomasz Mazurek.

Mowy końcowe wygłosili również rodzice nieżyjącego 21-latka.
Matka Mateusza ze łzami w oczach mówiła o piekle jakie jej rodzina przeżywa po śmierci najstarszego syna.
- Tyle marzeń przepadło, nic już nie cieszy jak dawniej. Tata Meteuszaka codziennie na cmentarzu, a ja zawsze rzadziej bo za każdym razem przynosi mi to takie straszne brzemie cierpienia - mówiła Joanna Marczyńska-Schmidt.

Z kolei obrońca Damians S. mec Maciej Lis przekonywał, że jego klient nie miał zamiaru zabić 21-latka.
- Gdyby chciał zabić mógł złapać, przytrzymać lub odwrócić ofiarę, żeby zadać śmiertelny cios. Tego nie było - mówil mec. Lis.

Na koniec głos zabrał oskarżony.
- Nie znam słów, który mogłyby wyrazić jak sie teraz czuję. Nie jestem złym człowiekiem. Prosze o przebaczenie - mówił Damian S.

Do zabójstwa doszło przez przypadek. Chwilę przed zbrodnią Damian S. został poturbowany na ulicy przez kilku mężczyzn. Z lokalu, w którym pracował wziął nóż i wrócił na miejsce, w którym go pobito. W odwecie zadał cios, jak się okazało, przypadkowej ofierze.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Autor: Marcin Banasik

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto