Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Mnóstwo rodziców z dziećmi na zamkniętym placu zabaw w Parku Zaczarowanej Dorożki. Kiedy ZZM go odbierze?

Ewa Wacławowicz
Ewa Wacławowicz
Spór na linii miasto - wykonawca placu zabaw w Parku Zaczarowanej Dorożki nie ma końca. Aktualnie sprawa toczy się przed Sądem Polubownym Prokuratorii Generalnej RP w Warszawie. Tu, 4 maja odbyła się pierwsza mediacja, na której obecni byli przedstawiciele ZZM. Wkrótce mają odbyć się kolejne. Mieszkańcy mają dość czekania dlatego zdecydowali się sforsować ogrodzenie i mimo zakazu przyprowadzają na plac zabaw swoje pociechy.

FLESZ - Kraków liderem ekologicznych rozwiązań

od 16 lat

Przypomnijmy. Pierwsze prace remontowe rozpoczęły się w czerwcu ubiegłego roku. Z końcem września plac zabaw miał być gotowy do użytku. Niestety, wykonawca, zdaniem Zarządu Zieleni Miejskiej, nie wykonał poprawnie prac, w związku z czym do odebrania placu zabaw nie doszło. Miejsce zostało zamknięte, a wykonawca miał czas na poprawę uchybień do 30 kwietnia 2022 r.

- Brak prawidłowego wykonania umowy w wyznaczonym terminie skutkować będzie rozwiązaniem umowy z winy wykonawcy z wszelkimi negatywnymi skutkami wynikającymi z zapisów umowy i przepisów prawa – mówiła nam w lutym Aleksandra Mikolaszek, inspektor w ZZM

W ZZM zaznaczają, że wykonawca wykonał prace niezgodnie z: opinią Miejskiego Konserwatora Zabytków, złożonymi kartami katalogowymi, dokumentacją projektową i złożoną ofertą przetargową, a co za tym idzie również niezgodnie z warunkami zawartej umowy. Od 30 września naliczane są też wykonawcy kary umowne za nieterminowe wykonanie zadania wraz jednorazową karą umowną w wysokości 3.000,00 złotych za brak dostarczenia w terminie dokumentacji powykonawczej prac wraz z wymaganym kompletem załączników i zgłoszeń.

- Zakończenie okresu naliczania kar umownych za zwłokę w wykonaniu przedmiotu umowy nastąpi z chwilą protokolarnego pozytywnego odbioru przez zamawiającego całości zadania - informuje nas Aleksandra Mikolaszek, inspektor w ZZM.

Póki co sprawa feralnego placu zabaw trafiła do Warszawy, a konkretnie do Sądu Polubownego przy Prokuratorii Generalnej RP, co potwierdzają w ZZM i dodają, że pierwsza mediacja miała miejsce 4 maja br. Rozstrzygnięcia nie przyniosła, gdyż na spotkaniu byli jedynie przedstawiciele ZZM, którzy przedstawili swoje stanowisko w sprawie. Do konfrontacji między stronami dojdzie w późniejszym terminie.

W związku z powyższym ciężko jest mówić o konkretnej dacie odbioru placu przez ZZM oraz idącym za tym otwarciem go dla mieszkańców. A ci sfrustrowani i bezsilni postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i po blisko roku czekania sforsowali ogrodzenie placu i jak gdyby nic od kilku tygodni przyprowadzają nań swoje pociechy. Jak się tłumaczą?

- Kłódka, kłódką ale dzieci chcą się bawić. Ktoś zrobił przejście, więc skorzystaliśmy z niego. To jest plac zabaw, a nie punkt widokowy do oglądania - mówi nam jeden z mężczyzn.

Jego zdanie popiera kobieta, która na plac zabaw przyszła kolejny raz. Jak tłumaczy wchodzi na plac bo inni też wchodzą i tyle.

Druga kobieta nie kryje zdenerwowania: - To jest jakieś nieporozumienie. Jak urzędnicy sobie to wyobrażają? Dzieci bawiące się obok placu, podczas gdy tu wszystko wygląda na gotowe?. To jest bardzo nie w porządku - kwituje.

Choć sprawa placu zabaw w Parku Dorożki ciągnie się już prawie rok i była wielokrotnie nagłaśniana, wciąż spotkać można mieszkańców, którzy nie wiedzą z jakiego powodu jest on nieczynny i proszą o przybliżenie sprawy.

- Nie śledzę tego tematu, więc nie wiem co kieruje ZZM, że tego nie otwiera, ale skoro inni wchodzą, to dlaczego moje dziecko miałoby nie wejść? Oczywiście, że robimy to na własną odpowiedzialność itd., ale z drugiej strony jak się słyszy, że jeszcze to potrwa i końca nie widać to szlag może człowieka trafić. My dorośli wytrzymamy bez placu zabaw, ale co powiedzieć dziecku, które chciałoby się pobawić bo się nudzi, a nie ma dokąd z nim pójść? - pytają.

Sprawa rodziców i dzieci przebywających na zamkniętym placu zabaw jest systematycznie zgłaszana dyżurnym Straży Miejskiej, jednak nawet służby nie mogą nic wskórać.

- Po otrzymaniu zgłoszenia strażnicy miejscy jadą na miejsce, ale zgodnie z informacją o zakazie wstępu, nie mogą wejść na plac budowy. Pozostaje im zatem rozmowa z osobami przebywającymi na placu i sugestia, że powinny opuścić to miejsce. Niestety, opiekunowie bawiących się tam dzieci zdecydowanie odmawiają - tłumaczy Marek Anioł, rzecznik SM.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto