Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Mieszkańcy chcieli zbadania gruntów wokół nowohuckiego kombinatu. Prezydent odrzucił projekt do Budżetu Obywatelskiego

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Do stawów osadowych spływają ścieki z huty Arcelor Mittal
Do stawów osadowych spływają ścieki z huty Arcelor Mittal Joanna Urbaniec
Krakowianie chcieli wykonania niezależnych badań gleb, gruntów i wód podziemnych na terenach poprzemysłowych wokół kombinatu hutniczego w Nowej Hucie. Zgłosili projekt do Budżetu Obywatelskiego. Ale prezydent Jacek Majchrowski zdecydował go odrzucić. Urzędnicy tłumaczą, że projekt nie przewiduje m.in. "ewentualnych działań remediacyjnych lub naprawczych". - Jeśli urząd broni się przed wykonaniem takich badań, to jakby przyznawał rację wnioskodawczyni BO, że problem zanieczyszczenia istnieje - podkreśla Łukasz Maślona, ambasador BO.

FLESZ - Nauczyciele mogą przenosić wirusa?

Znamy ostateczną listę projektów, na które zagłosują mieszkańcy w ramach tegorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego. Nie ma wśród nich pomysłu, zakładającego wykonanie kompleksowych, niezależnych badań gleb, gruntów i wód podziemnych na terenach poprzemysłowych wokół kombinatu hutniczego w Nowej Hucie.

Autorką projektu jest Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz. Dzięki jego realizacji wraz z innymi mieszkańcami Huty chciała dowiedzieć się, jaki jest rzeczywisty stan środowiska w tamtym rejonie oraz jego wpływ na zdrowie mieszkańców.

Złożyła do Urzędu Miasta Krakowa projekt po doniesieniach medialnych w sprawie składowisk huty. Przypomnijmy, że dr Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej odkrył, że na składowisku znajdują się metale ciężkie, groźne dla środowiska oraz ludzi. Przedstawiciele krakowskiej huty odpowiadali, że odpady "zawsze pod względem składu chemicznego mieściły się w granicach dopuszczalnych norm". Mieszkańcy uznali, że tak czy tak grunty w rejonie składowisk należy zbadać.

Autorka tłumaczyła: "Projekt ma bardzo ważne znaczenie społeczne z uwagi na fakt, że umożliwia dokonanie oceny aktualnego stanu środowiska na terenie dzielnicy Nowa Huta w sposób wiarygodny i niezależny. Stan środowiska w przestrzeni miejskiej ma bardzo istotne znaczenie dla komfortu i długości życia człowieka, gdzie aktualnie z zanieczyszczeniami (różnego rodzaju związkami chemicznymi) występującymi w jego obrębie wiąże się szereg poważnych chorób cywilizacyjnych, w tym choroby nowotworowe, układu krążenia i układu oddechowego" - argumentowała Szymczyk-Karnasiewicz.

Jej zdaniem istnieją ewidentne dowody naukowe, że w strefie do kilku-kilkudziesięciu kilometrów od zakładów metalurgicznych
następuje intensyfikacja szkodliwych oddziaływań na środowisko oraz zdrowie okolicznych mieszkańców.

"Należy zwrócić uwagę, że długotrwała działalność kombinatu metalurgicznego realizowana początkowo od lat 50. XX wieku do upadku PRL była prowadzona przy braku uregulowań środowiskowych. W tym okresie wyemitowano ogromne ilości zanieczyszczeń, które przeniknęły do gleb, gruntów i wód podziemnych, powodując ich degradację" - czytamy dalej w projekcie.

Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz chciała, aby w ramach realizacji jej pomysłu określone zostało lub wykluczone zagrożenie zdrowotne z tytułu zanieczyszczenia gleb i gruntów. "Dodatkowo uzyskane zostaną wiarygodne dane w zakresie jakości środowiska, w tym wód w obrębie planowanego kąpieliska w Przylasku Rusieckim" - tłumaczyła autorka.

Chodzi o to, że w przyszłości w Przylasku Rusieckim ma powstać kompleks rekreacyjny. Przedsięwzięcie będzie kosztować ok. 9,6 mln złotych. Kraków będzie je realizować z dofinansowaniem z funduszy europejskich.

Ostatecznie prezydent Krakowa Jacek Majchrowski odrzucił projekt, który zakładał zbadanie terenów wokół kombinatu. Dlaczego? Urzędnicy wydali oficjalny komunikat, w którym piszą, że kosztorys projektu "nie przewiduje finansowania przeprowadzenia badań w sposób wymagany w świetle obowiązującego prawa, ani ewentualnych działań remediacyjnych lub naprawczych".

Takiej argumentacji nie rozumie Łukasz Maślona, ambasador BO. - Przedmiotem tego projektu było jedynie wykonanie badań. Nie było tam mowy o remediacji gruntu. Mieszkańcy nie zakładali z góry, że ten teren jest skażony i trzeba go będzie oczyszczać. Jeśli urząd broni się przed wykonaniem takich badań, to jakby przyznawał rację wnioskodawczyni BO, że problem zanieczyszczenia istnieje - twierdzi Maślona.

Oburzenia nie kryje też autorka projektu. - Do Budżetu Obywatelskiego są często zgłaszane projekty przyjemne, mało kontrowersyjne, przy których realizacji miasto nie musi się zbytnio wysilać. Widocznie zgłoszony przeze mnie pomysł okazał się zbyt poważnym wyzwaniem dla urzędników - twierdzi Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz.

Mieszkańcy chcieli jedynie dowiedzieć się, czy teren wokół nowohuckiego kombinatu jest skażony. - Nie mam pojęcia, dlaczego z tym pomysłem nie możemy się przebić. Jednocześnie miasto nie ma problemu z forsowaniem swoich projektów, w ramach których grunty wokół kombinatu chce przekształcać w tereny rekreacyjne. Nie ma takiego głębszego zastanowienia się nad tym: czy aby na pewno tam jest bezpiecznie? Czy ludzie będą mogli tam bez narażania zdrowia spędzać wolny czas? Mamy nadzieję, że jeśli nie w ramach BO, to jednak ktoś w końcu podejmie się zbadania tych gruntów - kwituje autorka projektu.

Dr Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej, który odkrył, że na składowisku w Nowej Hucie znajdują się metale ciężkie, groźne dla środowiska oraz ludzi, również nie kryje zaskoczenia odrzuceniem projektu.

- Urzędnicy twierdzą, że odrzucili pomysł, ponieważ gdyby okazało się, że grunty są zanieczyszczone, skutkowałoby to koniecznością bardzo kosztownej remediacji. Przy czym ja podnosiłem, że to tylko badania, które nie skutkują automatycznie obowiązkiem usunięcia zanieczyszczeń i nie można zakładać, że to akurat miasto musiałoby się zająć problemem - tłumaczy dr Czop.

Gdyby bowiem okazało się, że zanieczyszczenia mają związek z ciągłą działalnością kombinatu, to wtedy jego zdaniem mamy do czynienia ze szkodą w środowisku. - A za nią odpowiada ten, kto szkodzę spowodował. Dlatego to na jego barkach spoczywałoby przeprowadzenie i opłacenie remediacji, a nie na barkach gminy. Szkoda, że urzędnicy kompletnie tego nie rozumieją i w celu rzekomych oszczędności dalej zamiatają sprawę pod dywan, co w tym przypadku jest bardzo niekorzystne dla gminy - dodaje dr Czop.

Tłumaczy, że poza tym remediacja zgodnie z przepisami prawnymi nie polega wyłącznie na usunięciu zanieczyszczeń, ale na szerokiej palecie działań, w tym np. na prowadzeniu badań monitoringowych. - Możliwe jest nawet odstąpienie od remediacji jeśli koszty byłyby niewspółmiernie wysokie a potencjalne korzyści niewielkie - kwituje naukowiec z AGH.

Warto przypomnieć, że zbiorniki wodne Przylasku Rusieckiego leżą w odległości kilometra od obecnie wykorzystywanego składowiska odpadów hutniczych. Jak końcem lipca informowały media, naukowcy od kilku lat wskazują, że składowiska mogą stanowić ogniska zanieczyszczeń wód podziemnych. Te płynąc w stronę Wisły zasilają zbiorniki Przylasku Rusieckiego.

Przypomnijmy, że obszar po wschodniej i południowej stronie huty ma zostać poddany rewitalizacji. Odpowiada za to spółka Kraków Nowa Huta Przyszłości (KNHP), utworzona w li­sto­pa­dzie 2014 roku przez Gminę Miej­ską Kra­ków oraz Wo­je­wódz­two Ma­ło­pol­skie. Zapytaliśmy jej przedstawicieli, czy kiedykolwiek przebadane zostały tereny Przylasku Rusieckiego pod kątem ich ewentualnego zanieczyszczenia? A jeśli tak, jakie są wyniki tych badań. Podobne pytania zadaliśmy miejskim urzędnikom, a przedstawicieli krakowskiej huty zapytaliśmy, czy metale ciężkie, groźne dla środowiska oraz ludzi, znajdujące się na składowiskach huty przy ulicy Dymarek, przedostają się do zbiornika w Przylasku Rusieckim. Czekamy na odpowiedzi.

W rozmowie z reporterami rmf24.pl końcem lipca br. Marcin Rybski z KNHP tłumaczył: - Biorąc pod uwagę odległość od potencjalnych źródeł zanieczyszczeń oraz geograficzne ukształtowanie terenu, nie stwierdziliśmy przesłanek do prowadzenia szczegółowych badań tego typu.

Nam spółka wyjaśniła, że realizując swoje inwestycje, opiera się na "ogólnodostępnych wynikach badań, a także - w określonych przypadkach - wynikach badań realizowanych na zamówienie spółki lub w związku z podpisanymi przez nią kontraktami".

- W przypadku terenu Przylasku Rusieckiego kluczowym w tym aspekcie dokumentem jest „Prognoza oddziaływania na środowisko”, przygotowana w ramach opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obszaru „Nowa Huta Przyszłości - Przylasek Rusiecki”. W dokumencie tym wskazano brak przemysłowych źródeł zanieczyszczeń dla wód podziemnych - odpowiedzieli przedstawiciele KNHP.

Zwracają uwagę, że w tej okolicy dominuje głównie południowy kierunek przepływu wód podziemnych, tymczasem kąpielisko w Przylasku Rusieckim znajduje się w rejonie południowo-wschodnim w stosunku do składowisk żużli wielkopiecowych i lagun szlamowych.

- Pragniemy jednak podkreślić, że Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A. cały czas monitoruje informacje dotyczące możliwych skażeń okolicznych terenów, by adekwatnie zareagować w razie wystąpienia zagrożenia - przekazują przedstawiciele spółki. Zapowiadają, że otwarcie kąpieliska po modernizacji poprzedzą badania przydatności wody do celów kąpielowych.

- Spółka deklarowała też publicznie gotowość do współpracy z naukowcami, realizującymi programy badawcze, którzy chcieliby dodatkowo sprawdzić teren wokół kąpieliska. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy jednak żadnej propozycji - kwitują w spółce Kraków Nowa Huta Przyszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Mieszkańcy chcieli zbadania gruntów wokół nowohuckiego kombinatu. Prezydent odrzucił projekt do Budżetu Obywatelskiego - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto