Kraków. Mela Koteluk wystąpi 15 sierpnia w Fortach Kleparz z akustycznym programem

FLESZ - Kolejna próba oszustwa w sieci

Za młodu była obieżyświatem: urodziła się w Sulechowie, wychowała w Zielonej Górze, a uczyła – w Warszawie i w Londynie. Jej pasją od dziecka było śpiewanie. Swój kontakt z profesjonalną sceną zaczęła od występów w chórkach u znanych wykonawców. Wspomagała nawet słynny niemiecki zespół Scorpions – i do dzisiaj podkreśla, że te doświadczenia bardzo się jej przydały.

- To był dobry wstęp do własnej działalności, głównie ze względu na fakt poznawania reguł rządzących środowiskiem. Dość prędko wydedukowałam, jak ważny w tak kreatywnej działalności jest czynnik ludzki oraz umiejętność współpracy w zespole. To jest wartością i budulcem: służy muzyce i umożliwia artystyczną wypowiedź – mówi piosenkarka.

Na początku minionej dekady Mela postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Zebrała własny zespół i zaczęła z nim tworzyć autorskie piosenki. Praca nad tym materiałem trwała przez ponad rok. Dzięki temu młodzi muzycy doszlifowali materiał na wysoki połysk. Kiedy uznali, że jest gotowy, nagrali cały materiał w... dwa dni.

- Nie mieliśmy miliona dolarów, aby bawić się w studiu przez pół roku. Było nawet bardziej oszczędnie: w te dwa dni to chłopaki nagrali swoje partie w studiu w Lubrzy, a ja rejestrowałam wokal w... szafie stojącej w mojej kawalerce na Mokotowie. Ale przyniosło to dobre rezultaty. Chcieliśmy bowiem uchwycić aktualny stan naszych umysłów – podkreśla wokalistka.

Nagrania spodobały się polskiemu oddziałowi koncernu EMI i trafiły na płytę zatytułowaną „Spadochron”. Zebrała ona pochlebne recenzje i wywołała entuzjazm fanów. Krążek przyniósł bowiem melodyjne i energetyczne utwory balansujące między alternatywnym popem i rockiem w stylu Florence + The Machine czy Kasi Nosowskiej. Nic dziwnego, że album pokrył się do dziś podwójną platyną.

Nadzieje pokładane w Meli Koteluk potwierdziły dwa kolejne wydawnictwa wokalistki – „Migracje” i „Migawka”. Znajdujące się na nich nagrania podbiły listę przebojów Trójki i otworzyły piosenkarce drogę do występów na wielkich festiwalach i w dużych klubach. Mela skwapliwie skorzystała z tej okazji, bo choć jest z natury skromna i nieśmiała, występy przed publicznością to jej żywioł.

- Na koncertach raczej trzymamy się formy piosenki, trzeba jednak podkreślić, że nie należy to do najprostszych rzeczy. Ale oczywiście od czasu do czasu pozwalamy sobie na spontaniczność i improwizację. Dodatkowo przygotowujemy na nasze występy własne wersje nagrań innych wykonawców. Dlatego każdy z koncertów jest do pewnego stopnia inny – zapewnia piosenkarka.

Ostatnie wydawnictwo Meli Koteluk to wyjątkowy materiał: nagrana z zespołem Kwadrofonik w zeszłym roku płyta z wierszami Krzysztofa Kamila Baczyńskiego – „Astronomia poety”.