Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Mafia reprywatyzacyjna nadal działa i przejmuje kamienice [ROZMOWA]

Bartosz Dybała
- Tylko Łódź powołała w urzędzie jednostkę wyspecjalizowaną w sprawach reprywatyzacyjnych. Krakowskie Biuro Przejmowania Mienia i Rewindykacji, mimo zapewnień prezydenta, nie jest tak skuteczne - mówi Tomasz Leśniak ze Stowarzyszenia Miasto Wspólne.

W Krakowie działa mafia reprywatyzacyjna?

Działa, co najmniej od połowy lat 90. Funkcjonuje u nas kilka grup, które specjalizują się w przejmowaniu kamienic. W poszczególnych postępowaniach sądowych i w obrocie zreprywatyzowanymi kamienicami w Krakowie uczestniczy wąska grupa deweloperów, prawników, notariuszy, kuratorów i zarządców nieruchomości. Niektóre z tych osób mają bliskie powiązania z lokalnymi politykami. W tym aspekcie nie różnimy się niczym od Warszawy.

Są też urzędnicy i sędziowie. W przypadku stolicy to na tych pierwszych zrzuca się winę za nieprawidłowości przy podejmowaniu ostatecznych decyzji o zwrocie m.in. kamienic. W Krakowie obwinia się z kolei sądy. Czy faktycznie krakowscy urzędnicy są tak nieskazitelni w tej kwestii?

Krakowscy urzędnicy - ze względu na odmienne uwarunkowania prawne - nie wydają decyzji zwrotowych. Kamienice przejmowane są najczęściej w wyniku postępowań spadkowych lub postępowań, w których podważane są decyzje nacjonalizacyjne. Warto jednak przypomnieć historię gangu Piotra Baczkowskiego (ps. „Łapa”), który stworzył sieć spółek przejmujących nieruchomości w całej Polsce. Świadek koronny w procesie „Łapy” przyznał, że gang „współpracował” z urzędnikiem Wydziału Geodezji krakowskiego magistratu.

Są jakieś przykłady, w których to wy dowiedliście, że krakowscy urzędnicy zawiedli?

W ramach prowadzonego przez nasze stowarzyszenie społecznego audytu reprywatyzacji omawialiśmy kilka tygodni temu przykład kamienicy przy ul. Bożego Ciała 4/Miodowej 10. Ministerstwo Finansów powiadomiło Urząd Miasta Krakowa o wszczęciu postępowania w przedmiocie nabycia prawa własności 1/3 tej kamienicy przez Skarb Państwa (jej przedwojenni właściciele otrzymali za ten udział odszkodowanie, więc 1/3 powinna dziś należeć do gminy). Mimo trwającego postępowania, urzędnicy Wydziału Architektury wydali osobie, która przejęła kamienicę, pozwolenie na jej przebudowę na cele hotelowe. To tak, jakby ktoś miał zostać właścicielem piętra domu, w którym chce zamieszkać, a przed wpisem do księgi wieczystej dał właścicielom pozostałych pięter zgodę na uruchomienie w nim hostelu.

Ostatnio na łamach „Kroniki Krakowskiej” opisywaliśmy przypadek kamienicy przy ulicy Berka Joselewicza 3. Są wątpliwości, czy trafiła w ręce właściwego spadkobiercy. Wydaje się, że w tym przypadku urzędnicy zrobili wszystko, łącznie ze zgłoszeniem sprawy do prokuratury.

Czasami urząd wykazuje odpowiednią determinację. Ze zgłoszeń lokatorów i naszej analizy poszczególnych zwrotów wynika jednak, że takie sytuacje są raczej wyjątkiem, niż regułą. Na razie tylko Łódź powołała w urzędzie jednostkę wyspecjalizowaną w sprawach reprywatyzacyjnych. Tam działają - oprócz prawników - również historycy i archiwiści. Dzięki ich pracy do prokuratury zgłoszonych zostało około 100 doniesień o możliwości popełnienia przestępstwa, a ostatnio ruszył proces w sprawie gangu wyłudzającego kamienice. Krakowskie Biuro Przejmowania Mienia i Rewindykacji - wbrew twierdzeniom prezydenta Majchrowskiego - nie jest tak skuteczne.

Kamienice, za które zostały wypłacone odszkodowania, w całości lub części powinny przejść na rzecz Skarbu Państwa. Działo się inaczej. Tak ostatecznie: kto jest winny?

Odpowiedzialność za część reprywatyzacyjnych patologii ponosi Ministerstwo Finansów, które bardzo wolno podejmowało decyzje o przejęciu kamienic na własność Skarbu Państwa i do tej pory nie opublikowało pełnej listy nieruchomości spłaconych w PRL. Nie doszłoby do tego jednak, gdyby nie przyzwolenie ze strony polityków. Część z nich przymykała oko na dziką reprywatyzację, ponieważ przez lata dominowało przekonanie, że własność prywatna jest lepsza od publicznej. Inni, jak np. poseł Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej, sami zaangażowali się w biznes reprywatyzacyjny. Wszystkim pasował zwrot kamienic w naturze. Wyjątkiem był poseł Piotr Ikonowicz, który już w latach 90. proponował ustawę reprywatyzacyjną z rozwiązaniami zbliżonymi do obecnego projektu PiS-u.

Nie przeraża pana fakt, że o podejrzeniach przy przejmowaniu nieruchomości mówi się od lat, a w Krakowie wciąż działają czyściciele kamienic? Ostatnio rozmawiałem z samotną matką z dzieckiem. Przyznała, że nowy właściciel budynku zaproponował jej 20 tys. zł w zamian za to, że ona się wyprowadzi. Przy okazji ten człowiek prowadzi remont. Jakby ewidentnie szykował tam rozkręcić jakiś biznes.

Zarówno mafia reprywatyzacyjna, jak i prawowici spadkobiercy działają zgodnie z logiką rynkową, a „czyszczenie kamienic” jest jej najbardziej drastycznym przejawem. Wiadomo, że bardziej dochodowe będzie przerobienie kamienicy na hotel lub luksusowe apartamenty. Lokatorzy są w tej sytuacji na przegranej pozycji. Szczególnie, że duża część z nich to osoby starsze, których jedynym źródłem dochodów jest niska emerytura. Ich po prostu nie stać na stawki rynkowe. A jeśli nie wystarczy wysoki czynsz, to zarządcy znajdą inne metody na pozbycie się lokatora. Na przykład uciążliwe remonty.

Chyba trudno udowodnić, że remont jest uciążliwy.

Zapisy dotyczące „czyszczenia kamienic” w kodeksie karnym są martwe. Przede wszystkim dlatego, że lokatorom brakuje pomocy prawnej, a zarządcy wiedzą, jak ich zastraszyć.

Dlaczego dopiero teraz wszyscy tak głośno zaczęli mówić o tzw. dzikiej reprywatyzacji, skoro już od dawna wiadomo, że nieprawidłowości przy przejmowaniu kamienic jest wiele? Mówiły o tym choćby stowarzyszenia lokatorskie.

Organizacjom społecznym brakowało pomysłu, jak skutecznie nagłośnić temat. Lawina ruszyła, gdy Miasto Jest Nasze opublikowało Warszawską Mapę Reprywatyzacji. Mam wrażenie, że przede wszystkim dzięki niej media i mieszkańcy lepiej zrozumieli mechanizmy procesu reprywatyzacji i sytuację lokatorów kamienic.

Może w końcu doczekamy się sprawiedliwości. Jest już bowiem projekt tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej. Co się stanie, kiedy wejdzie w życie?

Kluczowym elementem projektu jest likwidacja instytucji zwrotów kamienic w naturze, z lokatorami. Niestety nie dotyczy ona nieruchomości opuszczonych (takich, których przedwojenni właściciele zginęli na skutek działań wojennych w latach 1939 - 1945 lub wyemigrowali i do dzisiaj nie wiadomo, gdzie są), które w Krakowie stanowią większość. Kamienice opuszczone - jeśli dobrze interpretujemy zapisy projektu - jeszcze przez rok od wejścia w życie ustawy będą zwracane. To oznacza dodatkowy rok działania mafii reprywatyzacyjnej.

A co z tymi nieruchomościami, które były zwracane kościołowi katolickiemu?

Projekt daje możliwość wznawiania postępowań zwrotowych, w których doszło do naruszenia prawa. Zawarta w ustawie możliwość wznowienia postępowań nie będzie jednak obejmowała komisji majątkowej dla kościoła katolickiego. Wszyscy pamiętamy, ile kontrowersji budziły jej decyzje, więc wątpię, że projektodawca zwyczajnie zapomniał o uwzględnieniu tego wątku w ustawie... PiS nie chce stracić sojusznika.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 25

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto