Naliczyła kawiarni za korzystanie ze sprzętów 165 tys. zł. Skarb Państwa wytoczył jej proces twierdząc, że nie miała do tego prawa.
Czytaj także: Kraków ma gigantyczny dług: 2 mld zł!
Właściciel kawiarni, Stanisław Kuliś, przelał żądaną kwotę na konto kancelarii pani komornik. Twierdzi jednak, że nie doczekał się zdjęcia z lokalu obciążeń hipotecznych, co utrudnia mu prowadzenie działalności gospodarczej. Ponadto zamiast inwestować w promocję i utrzymanie lokalu, musi ponoć wydawać pieniądze na procesy i płacić spółdzielni. A Jama marnieje.
- Walka w sądach trwa już 15 lat, ale teraz jestem u kresu sił - mówi Kuliś. - Z trudem zebrałem 165 tys. złotych. Musiałem wziąć kredyt. Komornik jednak nie odpuszcza. Chyba wynajmę to jakiemuś bankowi, przynajmniej pozbędę się kłopotów. Ale czy dobro narodowe, jakim jest to miejsce, ma przepaść?
Historia sporu jest długa. Spółdzielnia zarządzała lokalem od lat 60. W latach 90. kamienicę kupił Kuliś i wypowiedział jej umowę. Sam zaczął prowadzić Jamę. Twierdzi, że doszło wtedy do ugody i sprawy finansowe zostały uregulowane.
Po pięciu latach spółdzielnia wystąpiła jednak z nowymi roszczeniami i kazała sobie płacić za wynajem sprzętów ok. 2 tys. zł miesięcznie. Kuliś się nie zgodził i sprawa wylądowała w sądzie. A tu... przegrał. Zaczęło się naliczanie zaległych opłat i odsetek.
W tym samym czasie spółdzielni wytoczył sprawę Wojewódzki Konserwator Zabytków. - Jej roszczenia są nieuzasadnione. Wyposażenie było integralną częścią budynku - mówi Jan Janczykowski, konserwator wojewódzki. - Sprawę prowadzi teraz prokuratoria generalna - dodaje. Mimo toczącego się procesu komornik nie zaprzestał windykacji długu.
Zainteresowaliśmy prezydenta miasta faktem, że jedna z jego turystycznych atrakcji może przestać istnieć. - Jestem skłonny do podjęcia kolejnych mediacji oraz do wkładu finansowego w to przedsięwzięcie - mówi prof. Jacek Majchrowski. Nie doczekaliśmy się na odpowiedź od władz spółdzielni.
Jama musi być!
Michał Rusinek - polonista
To symboliczne miejsce, które ciągle żyje. Można napić się w nim kawy, jak kiedyś robili to słynni polscy artyści. Każda klasa powinna mieć tam choć raz lekcje. Nie może zniknąć!
Leszek Mazan - krakauer
Fakt, że trzeba ją ożywić i uatrakcyjnić, dla młodych ludzi, ale to absolutnie nie do przyjęcia, aby zniknęła. Miasto musi pomóc i nie ma tłumaczenia, że to własność prywatna i nie może.
Joanna Hynowska krakowianka
Włócząc się wieczorem po klubach, często mijam Jamę. To nie moje klimaty, ale takie miejsce urozmaica krajobraz zbyt kolorowej już ulicy Floriańskiej. A starsi krakowianie też muszą mieć miejsce, gdzie pójdą na koncert, czy kabaret.
Tu się rodziła Młoda Polska
Jama Michalika, krakowska kawiarnia o pięknej historii, dziś podupadła. Założona została w 1895 roku jako Cukiernia Lwowska przez Apolinarego Jana Michalika. Szybko polubili ją krakowscy artyści, m.in. Przybyszewski i Wyspiański. W 1905 rozpoczął tu działalność słynny kabaret "Zielony Balonik".
Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziś**
Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom**kandydaci na prezydenta**
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
