Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Koronawirus obnażył niedostatki szpitali. Personalne i sprzętowe - mówi dr Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Żeromskiego

Katarzyna Kachel
Od ponad dwóch tygodni w szpitalach trwa walka z epidemią
Od ponad dwóch tygodni w szpitalach trwa walka z epidemią Fot. Malgorzata Genca / Polska Press
- Koronawirus pokazał wiele rzeczy, obnażył niedostatki szpitali, zarówno sprzętowe, jak i personelu. I pokazał, jak szpitale są ważne - mówi dr Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego. Oddajemy mu głos. To jego niezwykła opowieść o ostatnich tygodniach, to jego dzienniki z pierwszej linii frontu.

FLESZ - Koronawirus - kwarantanna w całej Polsce

od 16 lat

Pandemia nie zmieniła mojego życia, ale przesunęła akcenty. Musiałem zacząć inaczej myśleć o szpitalu, o naszej pracy. Nie wizyjnie, co będzie za miesiąc, dwa, ale jutro za dwa dni, co nam jest potrzebne, niezbędne już dziś. Organizujemy tu wszyscy pomoc różnymi kanałami, każdy swoimi; ten ma kogoś w Niemczech, ten gdzie indziej, ten może załatwić maseczki, ktoś inny środki czystości. Ludzie dzwonią i pytają, czego potrzeba, ale nie szpitalowi, nie nam, ale pacjentom.

Tym, którzy tu trafiają. I ja to też muszę przewidzieć. Nie wiem, co wydarzy się jutro, ale muszę mieć plan, jak funkcjonować każdą kolejną godzinę. To ja odpowiadam za to, by personel, ludzie, którzy tu pracują, czuli się bezpiecznie, by się nie bali, że będą musieli wybierać między swoim zdrowiem a zdrowiem chorego.

Koronawirus pokazał wiele rzeczy, obnażył niedostatki szpitali, zarówno sprzętowe, jak i personelu. I pokazał, jak szpitale są ważne. Jeszcze rok temu zamykano oddziały zakaźne, bo były puste, więc po co je utrzymywać. Użyję wyświechtanego porównania: Nie zwalnia się strażaków, tylko dlatego, że przez rok nie było pożaru.

My wiemy, co mamy robić; funkcjonować i leczyć ludzi. Ale musimy mieć do tego narzędzia. Dziś biją nam brawo, a mnie nie wypada mówić, że sytuacja finansowa, która była ciężka, wcale nagle się nie poprawiła. Jest jeszcze gorzej, bo muszę zapłacić ludziom za nadgodziny. Łatwo nas krytykować, oceniać w internecie, pisać niesprawiedliwe komentarze. Ludzie ulegają emocjom, ale my też nie jesteśmy nieprzemakalni. Ten czas to trudna lekcja dla całego kraju, ważne, co z niej wyciągniemy.

Ludzie się boją

Denerwuję się, gdy słyszę informacje, które mają wzbudzić sensację. Że w Lombardii nie nadążają z grzebaniem zwłok. Czy nie można tego napisać inaczej, podać liczby bez wzbudzania strachu? Normalnie, rzetelnie. Ludzie się boją. Pielęgniarki naszego szpitala nie chciano wpuścić do bloku. A przecież to jedna z tych osób, które walczą na pierwszej linii frontu, ratują życie. Oczywiście są tacy, którzy wzięli L4, niektórzy, bo mają małe dzieci, inni nie wytrzymali może presji. To pytanie o podstawy, o to, kto i z czym idzie do tego zawodu.

Koronawirus obnaża i obnaży jeszcze wiele rzeczy. Pytam się, czy to ja mam kupować sprzęt, maski, kombinezony czy płyny do dezynfekcji, czy ministerstwo. Wolałbym mieć to załatwione odgórnie. Tak, by ciężarówki podjeżdżały do nas, a my tylko byśmy korzystali. Ale tak nie jest. Na razie zabezpieczeń wystarczy na dwie doby. Nie jest źle, było tak, że wieczorem nie byliśmy pewni, czy starczy na rano. Jak wtedy spokojnie zasnąć?

Chciałbym, żeby ludzie w obliczu koronawirusa byli lepsi. I są, niestety nie wszyscy. Poszedłem odebrać dziś list polecony na pocztę, była godzina 14.30. Na zewnątrz stało kilka osób w kolejce, jak należy - odległości były zachowane. O godz. 15 pani zamknęła drzwi i wypuściła ostatnią osobę tylnymi drzwiami. Co by było gdybyśmy to my tak pracowali w szpitalu?! To było wyjątkowe barbarzyństwo, bo w kolejce stała starsza pani. Przyszła tu kolejny dzień, bo w piątek z powodu awarii prądu poczta była nieczynna.

Chciała odebrać rentę, bo nie miała ani grosza. Proszę mi to wytłumaczyć!? Poczta skróciła czas pracy do sześciu godzin, a przecież większość z nas pracuje do 18! To pytanie o empatię. Czy te panie nie mogły zostać chwili dłużej, by obsłużyć jeszcze starszą panią? Gdzie ta solidarność? Przecież nie pracują ciężko, nie są narażone, bo są odgrodzone szybą. Zrodziła się we mnie złość. Żyjemy w trudnych, uciążliwych czasach. Powinniśmy sobie ułatwiać życie, wyjść z tego wszystkiego zdrowi, a nie skłóceni. Nie możemy tracić człowieczeństwa.

Na razie przetrwaliśmy i funkcjonujemy

Kiedy pytają mnie, jak funkcjonuje szpital, odpowiadam, że to stan równowagi - ale chwiejny. Utrzymywany dzięki nadludzkim wysiłkom. Czasami cudom, kiedy szef szpitalnej apteki zdobywa skądś kolejne maseczki. W ciągu dnia zużywamy ich około stu. Jeśli wierzyć ministrowi, a w tej sprawie nie mam powodu, by mu nie wierzyć, w następnych tygodniach liczba zarażonych się zwiększy. Będziemy więc potrzebować tysiąc masek tygodniowo, może więcej. Nie mamy ich. Mamy obiecane - z różnych źródeł, znajomi znajomych i tak dalej.

Dzięki temu żyjemy, ale przecież nie tak to powinno wyglądać. Mówią; to sprawa dyrektora. Tak, ale nie do końca, bo nie pracujemy w sytuacji zwyczajnej, ale nadzwyczajnej. Nie mam kontaktów międzynarodowych, z przedsiębiorcami, gdzie mógłbym te maski w liczbie odpowiedniej zamówić. Ministerstwo powinno robić coś więcej niż tylko konferencje prasowe. Mówi minister, że będzie gorzej i co za tym idzie?

Nic. Nikogo to nie obchodzi, jak sobie poradzimy. Słyszę, że rząd, władza wyraża ogromną wdzięczność, ale tą wdzięcznością ja nie wypłacę pensji czy zapewnię pracownikom bezpieczną pracę. Mówią, że jesteśmy wspaniali, a my czujemy się osamotnieni. Zapyta prezydent, zapyta wojewoda, czego potrzebujemy, ale poza tym nikt. A my przecież nie mamy pieniędzy na następny miesiąc. Jesteśmy dużym ośrodkiem w dużym mieście - my sobie poradzimy, ale jak poradzą sobie te małe szpitale?

Niestety, to wciąż nie pora i czas na podsumowania i nabranie dystansu. Na razie przetrwaliśmy i funkcjonujemy. Robimy wszystko, aby szpital był przygotowany do przyjęcia kolejnych chorych i stał się elastyczny. Mam nadzieję, że nam się to uda. Staramy się ze wszystkich sił nie zawieść tych, którzy do nas trafiają. I mam nadzieję, że wszyscy będą się chcieli w to włączyć. Tak, byśmy mogli w miarę normalnie leczyć i opiekować się chorymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto