Mimo tego, że lokal jest zamknięty, koty cały czas w nim przebywają. Pracownicy kawiarni codziennie przychodzą je karmić, dawać leki i bawić się z nimi. To jednak nie wystarcza, bo koty przyzwyczajone są do towarzystwa wielu osób. Okazało się, że koty, które były ulubieńcami klientów, mają duży problem do przystosowania się do pandemicznej rzeczywistości – głównie do samotności.
Szafa już nie skrzypi
Nasze koty są bardzo towarzyskie. Codziennie wielu ludzi się z nimi bawiło, a tu nagle 24 października okazało się, że prawie nikt do nich nie zagląda. Do naszego lokalu wchodzi się przez skrzypiącą szafę. Od zamknięcia kawiarni szafa już nie skrzypi. Koty stały się niespokojne. Zaczęły bawić się same ze sobą, ale na tyle niegrzecznie, że dwa z dziesięciu kotów musieliśmy oddać do adopcji. Koty, które zostały, ciągle źle znosiły samotność - mówi Ewa Jemioło, właścicielka kawiarni.
Namiastka normalności
Oprócz firmy właścicielka założyła też fundację, która jest prawnym opiekunem zwierząt.
Wymyśliliśmy, ze będą organizowane spotkania fundacyjne, w ramach których można się zapisać na konkretny dzień, żeby przyjść do lokalu i spędzić trochę czasu z kotami. Pomysł zaskoczył, teraz przychodzą goście, żeby z kotami się pobawić i stworzyć im namiastkę normalności - dodaje Ewa Jemioło.
Jedzenie to jedna sprawa, a drugą jest ogrzewanie, które w lokalu jest elektryczne, więc drogie. Do tego dochodzi ciągłą wymiana żwirku i leki. To wszystko sprawia, że miesięcznie potrzeba na koty ok. 2-3 tys. zł. Na szczęście pomagają stali klienci, którzy wysyłają do kawiarni to, co jest potrzebne kotom.
Dla mnie - właściciela lokalu - jest to potwierdzenie tego, że warto było otworzyć kocią kawiarnie 6 lat temu. Ludzie, którzy bezinteresownie mi pomagają są dowodem na to, że Kraków potrzebował takiego miejsca - mówi właścicielka lokalu.
"Podaj łapę kociej kawiarni"
Utrzymanie niedziałającej kawiarni miesięcznie kosztuje nas 15 tys. zł. W celu utrzymania lokalu zorganizowana została akcja voucherowa „Podaj łapę kociej kawiarni”. Można wykupić voucher za 55 zł płacąc tylko 40. Można go zrealizować do końca roku.
Piszą do nas nas nasi klienci, ale też ludzie z całego świata, m.in. z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Połowa naszych gości to obcokrajowcy, którzy wspierają nas w czasie pandemii. Duży nacisk kładziemy na obecność w social mediach. Jesteśmy ciągle obecni na Facebooku i Instagramie - mówi Ewa Jemioło.
Pracownicy lokalu to głównie studenci i miłośnicy kotów. Przy pierwszej fali pandemii udało nam się utrzymać ekipę. W tym momencie, kiedy tarce antykryzysowe nie są przeznaczone dla studentów, część ekipy musiała sobie znaleźć inną pracę.
- Teraz mamy 5 pracowników. Jeśli jednak decyzja o otwarciu gastronomii zapadnie z dnia na dzień, to będziemy mieli problem z szukaniem pracowników. Po pierwszej fali pandemii musieliśmy zamknąć naszą kawiarnię przy ul. Krowoderskiej. Mamy nadzieję, że uda nam się utrzymać lokal przy ul. Lubicz - mówi właścicielka lokalu.
FLESZ - Jak się uchronić przed cyberpandemią
- Te rasy psów są najmądrzejsze. Chcesz nauczyć psa sztuczek? Wybierz którąś z tych ras
- Kto nie może wziąć ślubu kościelnego? Oto przypadki, gdy ksiądz odmówi narzeczonym
- Tylko prawdziwe maseczki, przyłbice na Grunwald MEMY
- Kraków bogaty i biedny. Ranking krakowskich dzielnic według dochodów mieszkańców
- Nowa lista leków refundowanych. Najwięcej zmian dla pacjentów onkologicznych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?