Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Grają, o zgodę nie pytają? Krakowska tłumaczka zarzuca Teatrowi Bagatela naruszenie praw autorskich

Aleksandra Suława
Aleksandra Suława
"Życie jest snem" miało premierę we wrześniu 2019 roku
"Życie jest snem" miało premierę we wrześniu 2019 roku Archiwum
„Bo czym jest życie? Złudzeniem. / Obłędem, fikcją i cieniem…” - piękny przekład. I nie mniej piękne zamieszanie wokół niego. Krakowska tłumaczka i poetka, Marta Eloy Cichocka, zarzuciła Teatrowi Bagatela bezprawne wykorzystanie przekładu jej autorstwa. Scena odpiera zarzuty, tłumacząc się nieporozumieniem. A przypomnijmy, że placówka już mierzy się z aferą dotyczącą molestowania aktorek przez dyrektora Bagateli. Śledztwo trwa.

Jak pisze na Facebooku Marta Eloy Cichocka, sprawa zaczęła się mniej więcej rok temu, kiedy Bagatela poprosiła ją o przesłanie tłumaczenia dramatu „Życie jest snem” Pedro Calderona. Teatr szykował się do premiery i szukał przekładu, na którym można by oprzeć inscenizację w reżyserii Gintarasa Varnasa. Ostatecznie wybór padł na tłumaczenie autorstwa Jarosława Marka Rymkiewicza.

Pożyczony monolog

Jakież więc było zdziwienie autorki, gdy podczas premiery usłyszała, jak aktorzy ze sceny co i rusz mówią… jej przekładem. „Reżyser Gintaras Varnas co prawda nie mówi po polsku, ale ucho ma na tyle dobre, że monolog Zygmunta o śnieniu („Bo czym jest życie? Złudzeniem. / Obłędem, fikcją i cieniem…”) pożyczył sobie z mojego przekładu – pisze tłumaczka na Facebooku.

Oprócz monologu w spektaklu pojawiły się i inne cytaty z przekładu Cichockiej, m.in. charakterystyczna fraza „Panowie na bal przebierańców”?

To dziwne uczucie. Z jednej strony człowiekowi jest bardzo przyjemnie, gdy słyszy ze sceny efekty własnej pracy. Z drugiej jest jednak smutno, gdy zdaje sobie sprawę, że tylko on jeden wie, że to jego dzieło. Bo przecież publiczność nie dowie się o jego istnieniu ani z plakatów, ani z programu, ani ze strony internetowej teatru

– mówi.

Poetka skierowała więc do teatru mail, w którym domagała się zaniechania naruszania praw autorskich i usunięcia skutków naruszenia.

Jak relacjonuje, podczas spotkania z dyrekcją Bagateli wynegocjowano słowną ugodę, zgodnie z którą wszelkie fragmenty tłumaczenia Cichockiej miały zniknąć ze spektaklu, a do programu miano dołączyć wkładkę z alternatywnym tekstem monologu w jej tłumaczeniu. Teatr obiecał też zaprosić tłumaczkę do współpracy przy adaptacji „Yermy” Lorki, planowanej na kolejny rok.

Cytaty są, wkładki nie ma

I na tym sprawa mogłaby szczęśliwie się zakończyć, gdyby Marta Eloy Cichocka nie wybrała się na spektakl „Życie jest snem” ponownie, w grudniu tego roku. A tam? Ze sceny wciąż padają cytaty z jej tłumaczeń (choć dużo rzadziej i dużo mniej obszerne), a w programie wkładki nie ma.

- Irytuje mnie to nieustanne pomijanie tłumaczy, przezroczystość ich pracy. Mam wrażenie, że w wielu instytucjach artyści są tak skupieni na sobie, że zapominają, że tekst na którym pracują ktoś musiał najpierw napisać, a później przetłumaczyć – mówi. - Nie szukam konfliktów, ale wiem też, że nie ja jedna padłam ofiarą takiego nadużycia. Dlatego zależy mi na nagłośnieniu tej sprawy.

Tłumaczka nie ogranicza się tylko do postów na Facebooku. Za pośrednictwem ZAiKS-u skierowała pismo do Rymkiewicza, pytając o jego stanowisko. I choć na razie liczy na polubowne załatwienie sprawy z teatrem, nie ukrywa że w ostateczności rozważa również wejście na drogę sądową.

Teatr: Wywiązujemy się ze zobowiązań

Teatr Bagatela studzi jednak emocje: „Pragnę poinformować i zapewnić, że Teatr Bagatela podjął wszelkie możliwe działania celem wywiązania się z podjętych wobec Pani Marty Eloy Cichockiej zobowiązań” - napisała w przesłanym do nas oświadczeniu zastępca dyrektora, Reneta Derejczyk.

Wkładka? Została wydrukowana, jest dystrybuowana przez obsługę widowni, najwyraźniej po prostu wypadła z programu. Wciąż wykorzystywany tekst? Najprawdopodobniej błąd czy nawyk aktorów, bo fragmenty w tłumaczeniu Marty Eloy Cichockiej zostały usunięte ze scenariusza. Przyczyna całego zamieszania? Nieporozumienie. - Reżyser o tym, że w spektaklu wykorzystuje również tłumaczenie krakowskiej poetki poinformował nas na kilka dni przed premierą, gdy nie było już czasu na zmiany – tłumaczy Reneta Derejczyk. - Jesteśmy w kontakcie z panią Martą i staramy się wyjaśnić sprawę. Jesteśmy też w trakcie rozmów z twórcami i ustalania terminów realizacji spektaklu, który ma być zrealizowany na podstawie tłumaczenia pani Marty.

Przezroczysty tłumacz

I choć z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że sprawę w Bagateli uda się załagodzić, problem „przezroczystości” tłumaczy pozostaje. - Pomijanie autorów przekładów to niestety spory problem. Nawet gdy podpisuje się z nimi umowy i wypłaca honoraria ich nazwiska często nie pojawiają się na afiszach, jakby każdy dramaturg pisał po polsku – mówi Agnieszka Lubomira Piotrowska z Sekcji Teatralnej ZAiKS. - Łączenie przekładów różnych autorów to dziś popularna praktyka w teatrze. Jej okiełznanie od strony prawa autorskiego wymaga oczywiście wysiłku, ale jego podjęcie jest obowiązkiem teatru. Tłumaczom za pracę należy się wynagrodzenie i uznanie tak samo jak wszystkim innym twórcom.

A co pozostaje tym, których prawa naruszono? Negocjacje – najlepiej prowadzone za pośrednictwem większego podmiotu jakim może być ZAiKS lub np. Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury, ugoda, a w ostateczności sąd. Choć ten jak mówią eksperci oznacza długą batalię i mglistą szansę na wygraną. - Proces o naruszenie praw autorskich, w którym wygrał tłumacz? Przypominam sobie jeden. Chodziło o zmiany w tłumaczeniu Hanny Szczerkowskiej, dokonane bez jej zgody. To było dziesięć lat temu – mówi Piotrowska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kraków. Grają, o zgodę nie pytają? Krakowska tłumaczka zarzuca Teatrowi Bagatela naruszenie praw autorskich - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto