Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Chcą leczyć oczy dzieciom, ale nie ma gdzie

Iwona Krzywda
19.03.2019 krakow
centrum krwiodastwa przy szpitalu zeromskiego w nowej hucie
n/z centrum krwiodastaw budynek
fot. joanna urbaniec
gazeta krakowska
19.03.2019 krakow centrum krwiodastwa przy szpitalu zeromskiego w nowej hucie n/z centrum krwiodastaw budynek fot. joanna urbaniec gazeta krakowska Joanna Urbaniec / Polska Press
W Szpitalu Specjalistycznym im. S. Żeromskiego brak pomieszczeń dla rosnącej liczby pacjentów. Dyrekcja chciałaby wykorzystać na gabinety chorych ze schorzeniami wzroku skrzydło lecznicy obecnie zajmowane przez Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Placówki od lat nie mogą dojść do porozumienia w sprawie wymiany budynków.

Ciasne pomieszczenia pełne specjalistycznych urządzeń, między którymi muszą przeciskać się lekarze oraz sale niezapewniające intymności pacjentom to codzienność okulistów w „Żeromskim”. Ich oddział jest jedyną jednostką w Małopolsce, która oferuje opiekę także maluchom cierpiącym na choroby oczu.

Wzrost liczby pacjentów

- Przez ostatnie kilka lat gwałtownie wzrosła liczba pacjentów i wykonywanych przez nas procedur. W 2013 r. w poradni przyjęliśmy 4 tys. osób, obecnie konsultujemy ponad 8 tys. chorych rocznie. Na oddziałach hospitalizowaliśmy 700 osób, teraz 1,7 tys. Coraz częściej także udzielamy pomocy dzieciom. Liczba małych chorych przyjmowanych na oddział zwiększyła się z 20 do 200-250 rocznie - wylicza dr n. med. Małgorzata Woś, kierownik Oddziału Okulistycznego z Pododdziałem Okulistyki Dziecięcej w szpitalu im. S. Żeromskiego.

Placówka dysponuje bardzo dobrym sprzętem medycznym i wykonuje wszystkie najnowsze zabiegi poza przeszczepami. Brakuje jednak miejsca, by się rozwijać i w pełni wykorzystać swoje możliwości.

Specjaliści od chorób oczu potrzebują pomieszczeń po to, by zapewnić dodatkowe, oddzielne sale najmłodszym chorym.

Potrzeba ambulatorium

Obecnie zdarza się, że maluchy trafiają do pokoi razem z dorosłymi. Lekarze chcieliby stworzyć dla nich poradnię ambulatoryjną i uruchomić terapię pacjentów cierpiących na retinopatię wcześniaczą, czyli specyficzną chorobę siatkówki, która nieleczona może prowadzić nawet do utraty wzroku.

- Nasi lekarze już się kształcą w tym kierunku, bez powiększenia oddziału nie będziemy jednak w stanie objąć opieką wcześniaków - mówi dr Woś.

Dla okulistyki szansą na rozwój jest adaptacja do jej potrzeb skrzydła szpitala zajmowanego obecnie przez oddział terenowy krakowskiego Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Część lecznicy należąca do RCKiK liczy ponad 1,5 tys. m kw. Znajduje się tam m.in. punkt pobrań, archiwa i magazyny oraz mroźnia do przechowywania osocza ludzkiego.

Trudne rozmowy

Dyrekcja „Żeromskiego” od lat podejmuje próby odzyskania tej części lecznicy, do tej pory nie przyniosły one jednak rezultatu.

- Moglibyśmy tam stworzyć powiększony oddział okulistyki i oddział rehabilitacji, którego obecnie nie mamy. Interweniowaliśmy w tej sprawie nawet w Ministerstwie Zdrowia, ale bezskutecznie. Pomieszczenia nadal są wykorzystywane na magazyny i archiwa, zamiast służyć pacjentom - ubolewa dr n. med. Jerzy Friediger, dyrektor szpitala im. S. Żeromskiego.

Dyrektor Friediger proponował m.in., żeby stacja krwiodawstwa w zamian za zajmowane obecnie pomieszczenia przejęła budynek techniczny szpitala, który nie jest bezpośrednio połączony z lecznicą i w związku z tym nie nadaje się do przyjmowania pacjentów. Rozmowy dotyczące ewentualnej zamiany ruszyły w 2017 r., do porozumienia ostatecznie jednak nie doszło.

Szefowa krakowskiego RCKiK Jolanta Zatorska wyjaśnia, że nowohucki oddział terenowy jest niezbędny dla funkcjonowania centrum krwiodawstwa, bo główna siedziba przy ul. Rzeźniczej jest za ciasna. Jak zapewnia, jej placówka była zainteresowana przejęciem budynku technicznego szpitala, ale to dyrekcja lecznicy ostatecznie zrezygnowała z zawarcia umowy w tej sprawie.

- Rzeczywiście to my wycofaliśmy się z podpisania porozumienia. Warunki podyktowane przez drugą stronę były bowiem nie do przyjęcia. Nie mogliśmy sobie pozwolić na to, że wyremontujemy budynek na nasz koszt, a RCKiK dopiero po zakończeniu prac zdecyduje, czy rzeczywiście się do niego przeniesie - tłumaczy dyrektor Friediger.

Szansą na rozwiązanie konfliktu pomiędzy placówkami mogłaby być rozbudowa głównej siedziby RCKiK. Jak informuje dyrektor Zatorska, centrum kupiło już działkę w jej bezpośrednim sąsiedztwie.

- Koszt całej inwestycji to ok. 25 mln zł. Złożyliśmy już wniosek o dotację celową do Ministerstwa Zdrowia na rok 2019 w zakresie prac objętych pierwszym etapem - mówi.

Jeśli dofinansowanie zostanie przyznane, a inwestycja zrealizowana, do nowego budynku będzie można przenieść m.in. magazyny medyczne oraz magazyn czynników krzepnięcia, stanowiący zabezpieczenie ciągłości leczenia pacjentów z całego województwa małopolskiego, a także chłodnie i mroźnie. Czas potrzebny na dokonanie rozbudowy to jednak ok. trzy lata. By prace w ogóle ruszyły, pieniądze na ten cel musi znaleźć resort zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Chcą leczyć oczy dzieciom, ale nie ma gdzie - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto