Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków buduje tężnie solankowe za miliony złotych, urzędnicy zachwalają ich prozdrowotne właściwości. Naukowcy i lekarze mają zastrzeżenia

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Tężnie solankowe w Krakowie
Tężnie solankowe w Krakowie Anna Kaczmarz
Łącznie ponad 5 mln złotych wyda gmina na budowę trzech tężni solankowych w Krakowie (jedna działa już od ubiegłego roku). Urzędnicy zachwalają ich prozdrowotne właściwości. Lekarze mają zastrzeżenia. - Do tej pory nikt tego nie potwierdził - mówią. I uważają, że miasto powinno się skupić przede wszystkim na walce ze smogiem. - Uszkadzający wpływ zanieczyszczenia powietrza na układ oddechowy i cały organizm jest udowodniony i bardzo niebezpieczny. Efekt krótkotrwałej ekspozycji na aerozol solankowy nie zniweluje go - mówi nam prof. Grzegorz Lis z Oddziału Pulmonologii, Alergologii i Dermatologii Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu. Wątpliwości jest więcej. Zdaniem niektórych naukowców tego typu obiekty nie powinny być budowane na terenach zielonych, ponieważ drobne krople solanki mogą uszkadzać rośliny i prowadzić do zasolenia gleby. Tymczasem jedna z tężni będzie zlokalizowana w rejonie Łąk Nowohuckich.

Miliony złotych na miejskie tężnie solankowe. Czy to ma sens?

Miasto inwestuje miliony złotych w budowę tężni solankowych, przy okazji mocno je promuje. Na magistrackich stronach internetowych możemy przeczytać, że "godzinny spacer przy tężni solankowej to dawka jodu, która odpowiada trzem dniom spędzonym nad morzem". W ubiegłym roku mieszkańcy kuszeni taką reklamą ciągnęli nad Zalew Nowohucki, gdzie tężnia działa - z przerwami - od lipca (została odbudowana, poprzednia spłonęła), siadają w jej pobliżu i korzystają z "dobrodziejstwa solnego mikroklimatu". Brzmi kusząco, ale czy aby na pewno spacery wokół tężni potrafią zastąpić wizytę nad morzem? Są wątpliwości.

O tym jednak później, najpierw skupmy się na tym, ile w ogóle kosztują miasto tężnie oraz ich utrzymanie. W Krakowie mają być łącznie trzy takie obiekty: wspomniana już, gotowa tężnia nad Zalewem Nowohuckim, powstająca na Bagrach oraz kolejna w rejonie ulicy Padniewskiego. Wszystkie mają łącznie kosztować ponad 5,2 mln złotych. Ale do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty ich utrzymania, w tym m.in. zakup solanki, gdyż w pobliżu powstających w Krakowie tężni nie ma odwiertów, z których mogłaby być pozyskiwana, dlatego trzeba ją ściągać z innych miejscowości. W ubiegłym roku na utrzymanie tężni nad Zalewem Nowohuckim gmina wydała ponad 36 tys. złotych - to kwota brutto. Sama solanka kosztowała ponad 11,3 tys. złotych.

- Tężnie nad Bagrami oraz przy ul. Padniewskiego są nadal w budowie, dlatego określenie kosztów utrzymania jest na ten moment niemiarodajne - informuje Zarząd Zieleni Miejskiej.

Udało nam się dotrzeć do opinii dr. hab. inż. Mariusza Czopa z Katedry Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej AGH w Krakowie, który przeanalizował sensowność budowy miejskich tężni solankowych w Krakowie. Okazuje się, że zdaniem naukowca jest wiele wątpliwości. Przede wszystkim według Czopa tężnie nie powinny być lokalizowane na terenach zielonych: w pobliżu drzew i krzewów. Ich eksploatacja wiąże się bowiem z emisją drobnych kropli solanki do powietrza, które mogą uszkadzać rośliny i prowadzić do zasolenia gleby.

Zdaniem Czopa tężnie należy lokalizować również z dala od budynków.

- W terenie zabudowanym aerozol solankowy może osiadać na elementach infrastruktury, a nawet samochodach, powodując ich postępujące niszczenie. Przy czym wspomniane procesy nasilają się szczególnie w okresach o dużej prędkości wiatru i wysokiej temperaturze, co powinno być uwzględnione na etapie projektowania tężni - informuje. Tymczasem w rejonie powstającej tężni (7 maja, kiedy piszemy te słowa, była jeszcze w budowie) w rejonie ulicy Padniewskiego, w przyszłości gmina planuje budowę bloków komunalnych.

Zapytaliśmy miejskich urzędników, czy ich zdaniem rozpraszana wokół tężni solanka będzie negatywnie oddziaływać na zasolenie gleby czy niszczenie roślinności. Aleksandra Mikolaszek z Zarządu Zieleni Miejskiej twierdzi, że nad brzegami mórz również występuje gleba, roślinność, konstrukcje betonowe i metalowe, a "nie zauważa się jednak, żeby te obszary zasadniczo różniły się od reszty lądu".

Tymczasem jest więcej wątpliwości. Jak zwraca uwagę dr Czop, tężnia powinna być zasilana "świeżą solanką", jak w przypadku Ciechocinka czy choćby pobliskiej Wieliczki.

- Natomiast tężnie w Nowej Hucie muszą być zasilane solanką dowożoną, która następnie bardzo długo krąży w obiegu zamkniętym. Nie ma też możliwości uzupełniania na bieżąco jej strat nowymi porcjami solanki, tylko zazwyczaj wodą wodociągową. Nie znam szczegółów konstrukcyjnych instalacji, ale w przypadku budowanych w Krakowie tężni miejskich, solanka może nawet kilkudziesięciokrotnie przechodzić przez tężnię - twierdzi naukowiec.

Jego zdaniem budzi to wątpliwości w zakresie bezpieczeństwa bakteriologicznego solanki, do której "przedostawać się mogą nie tylko organizmy bakteryjne, ale również pyły, a nawet ptasie odchody". Urzędnicy odpierają: - Nieznane są nam przypadki, że woda z odwiertów przechodzi przez tężnię jeden raz, solanka była przetłaczana kiedyś i dzisiaj wielokrotnie - informuje magistrat.

W podobnym tonie wypowiada się dr Jacek Chojnowski, dyrektor ds. Leczniczych Uzdrowiska Ciechocinek. Twierdzi, że solanka ciechocińska również wielokrotnie przechodzi przez tężnie - wszystko po to, aby odpowiednio się zagęściła. Podczas całego procesu wzrasta w niej stężenie chlorku sodu, co wyklucza rozwój bakterii chorobotwórczych. - Pozostają jedynie bakterie, które nie są niebezpieczne - podkreśla dr Chojnowski. Trudno całkowicie zanegować ideę tworzenia tężni na wolnym powietrzu w Krakowie. - Kluczem jest dbanie o odpowiednią jakość solanki - podsumowuje.

Urzędnicy podkreślają, że w tężni nad Zalewem Nowohuckim badali obecność paciorkowców kałowych oraz bakterii Escherichia coli. Pierwsze z nich mogą być przyczyną powstania niebezpiecznego dla życia zakażenia. Jakie były wyniki tych badań, magistrat już nie precyzuje. - Nie prowadzi się zasadniczo innych badań, ponieważ nie stwierdzono takiej potrzeby - podkreślają w ZZM.

Na potrzeby tężni solankowej nad Zalewem Nowohuckim urzędnicy pozyskują solankę z Bochni. Urzędnicy twierdzą, że została poddana dokładnym badaniom, m.in. fizyko-chemicznym oraz mikrobiologicznym. Podkreślają, że to solanka o dużym stężeniu choćby chlorku sodu, "a także interesujących zawartościach innych składników". Wśród nich Zarząd Zieleni Miejskiej wymienia m.in. jodki, których jest 8 mg/l. Jednak dr Czop twierdzi, że solanka jest w miejskich tężniach mieszana z wodą wodociągową, a to powoduje obniżenie stężenia składników, korzystnych dla zdrowia, np. jodu.

- Nasuwa się porównanie do wina dobrej jakości, którego odpowiednikiem jest czysta, naturalna solanka z odwiertu, która stale zasila tężnie w uzdrowiskach. Tymczasem w miejskich tężniach dostajemy mieszankę przeterminowanego wina z wodą z wodociągu w różnych proporcjach. To na pewno nie jest to samo, co inhalacje w uzdrowisku czy nad morzem i dodatkowo występują tu zagrożenia, których nie wolno ignorować - ocenia.

Wątpliwości co do prozdrowotnego oddziaływania tężni solankowych w Krakowie ma również prof. Grzegorz Lis z Oddziału Pulmonologii, Alergologii i Dermatologii Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu. - Do tej pory nikt tego nie potwierdził - mówi nam prof. Lis. Jego zdaniem stwierdzenie, że "godzinny spacer przy tężni solankowej to dawka jodu, która odpowiada trzem dniom spędzonym nad morzem", nie ma oparcia w klinicznych badaniach eksperymentalnych, ponieważ tego rodzaju obserwacji porównawczych nie przeprowadzano.

Dodaje, że ponadto wyższe stężenie jodu nie zawsze oznacza większy efekt prozdrowotny. - A nawet przeciwnie - może wywoływać działania uszkadzające, toksyczne (choć takich w pobliżu tężni nie należy się spodziewać). - Ponadto, wobec ogólnopolskiego programu jodowania soli kuchennej, niedobór jodu w naszej populacji nam nie grozi - dodaje lekarz.

Czy wobec tego wskazanym jest budowanie tężni solankowych w Krakowie? Profesor odpowiada, że priorytetem władz miasta powinna być walka ze smogiem.

- Uszkadzający wpływ zanieczyszczenia powietrza na układ oddechowy i cały organizm jest udowodniony i bardzo niebezpieczny. Efekt krótkotrwałej ekspozycji na aerozol solankowy nie zniweluje go - mówi. Miejskie tężnie należy potraktować jako obiekty rekreacyjne. - O funkcji podobnej do parków i innych terenów zielonych, których w warunkach wielkomiejskich o dużym zanieczyszczeniu powietrza nigdy nie za dużo.

Pomysłodawcą budowy tężni nad Zalewem Nowohuckim jest Marcin Permus, radny dzielnicy Bieńczyce. Broni idei budowy takich obiektów w mieście. - Pobyt w rejonie tężni na pewno nie zastąpi urlopu nad morzem, ale w takich miastach jak Kraków, gdzie mamy poważny problem z zanieczyszczeniem powietrza, tężnie mogą dać nieco wytchnienia mieszkańcom - podkreśla Permus.

Zgadza się z tym, że Kraków jest w trudniejszej sytuacji niż np. Ciechocinek, bo do naszego miasta solanka musi być dowożona. - Czy ma takie same właściwości jak w tężniach, gdzie solanka pochodzi bezpośrednio z odwiertu, nie wiem, ale myślę, że w jakimś stopniu może działać leczniczo na drogi oddechowe - podsumowuje.

FLESZ - Czym jest Fundusz Odbudowy i Krajowy Plan Odbudowy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto