Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Brał łapówki czy przyjmował dowody wdzięczności?

Redakcja
Krakowscy śledczy są przekonani, że ordynator Józef K. brał łapówki od pacjentów od 2003 roku. Proces lekarza rozpoczął się w poniedziałek. Wyroki usłyszało już 15 osób, które dały mu pieniądze.

Prof. Józef K. od jakiegoś czasu miał przeczucie, że ma założony podsłuch w pracy. To dlatego, że co chwilę w jego gabinecie zjawiał się pan z obsługi technicznej i chciał mu naprawiać telefon. Ileż można przychodzić z taką prośbą? To musiało wzbudzić podejrzenia u każdego, a tym bardziej u lekarza, który swój zawód wykonuje 37 lat.Lekarz nie zdziwił się więc, gdy w połowie lipca 2014 r. wpadli do niego policjanci i zakuli go w kajdanki.

- Działamy na polecenie Prokuratury Okręgowej w Krakowie - grzecznie poinformowali. Zabrali dokumentację medyczną, przetrzepali szafki i półki. Potem zaczęły się przesłuchania. Tym bardziej, ż oprócz ordynatora policja zatrzymała cztery kobiety, które były jego pacjentkami. Te, które wręczały mu łapówki. Trzy z nich z marszu przyznały się do winy dlatego poszły do domu z nakazem stawiania się na policyjny dozór. Skorzystały z klauzuli gwarantującej bezkarność, jeśli osoba wręczająca łapówki opowie ze szczegółami o okolicznościach przestępstwa. Opowiedziały.Powód zatrzymania ordynatora?

Za łapówki lekarz miał m.in. przyspieszać terminy przyjęć na oddział kliniczny, przyjmować poza kolejnością oraz przeprowadzać wizyty ambulatoryjne i wystawiać recepty. Zaczęto to sprawdzać.Ceniony specjalista Józef K. był wtedy kierownikiem Oddziału Endokrynologii Ginekologicznej i szefem Kliniki Ginekologiczno-Endokrynologicznej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, jednym z najbardziej cenionych specjalistów w swej dziedzinie.Usłyszał 19 zarzutów w tym 17 przyjęcia korzyści majątkowej. Łączna wartość korzyści wynosiła 4 tys. zł w okresie od 2003 do 2014 roku. Lekarz miał przyjmować kwoty od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.Oprócz tego dwa zarzuty dotyczyły poświadczania nieprawdy w dokumentach medycznych.

Józef K. częściowo przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, złożył wyjaśnienia. Poręczenie 50 tys. zł. Prokurator zastosował wobec niego środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w kwocie 50 tys. zł., zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.

- Zawiesił go też w wykonywaniu czynności kierownika Oddziału klinicznego - wyjaśniała na gorąco Bogumiła Marcinkowska rzecznik Prokuratury Okręgowej.Według ustaleń śledczych ordynator brał łapówki przez jedenaście lat. Po trwającym rok śledztwie okazało się, że piętnaście osób przyznało, że wręczyło mu pieniądze, dwie temu zaprzeczały.Po zatrzymaniu Józefa K.na forach internetowych dotyczących służby zdrowia zaroiło się od wpisów, które stawiały lekarza w nie najlepszym świetle. Nie cieszył się dobrą opinią wśród części pacjentów. Sporo było na jego temat negatywnych opinii. Pojawiały się także takie, które sugerowały, że za odpowiednią kwotę z lekarzem można porozumieć się w wielu kwestiach.

- Od 4 listopada ub.r. Józef K. już nie jest naszym pracownikiem - potwierdza teraz Maria Włodkowska, rzecznik Szpitala Uniwersyteckiego. Nie ma jednak informacji, czy ordynator został zwolniony czy odszedł na własną prośbę. Z naszych ustaleń wynika, że lekarz dalej prowadzi prywatną praktykę i już znalazł zatrudnienie w innym szpitalu. Zarabia 2-3 tys. zł miesięcznie. Kokosy to nie są. Sąd umarza sprawy. Sąd w odrębnym postępowaniu zdecydował o warunkowym umorzeniu sprawy kilkunastu osób, które wręczały łapówki lekarzowi. Wszystkie skorzystały z klauzuli bezkarności, bo pierwsze poinformowały o tym komu, gdzie i ile pieniędzy wręczyły. Sąd warunkowo na rok lub dwa umorzył przeciwko nim postępowanie karne i nakazał zapłatę świadczeń pieniężnych od 200 do 1200 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym.

Adwokaci walczyli o to, by oczyścić Józefa K. z zarzutów. Prosili sąd, by w materiale dowodowym znalazło się postanowienie, na mocy którego lekarzowi założono podsłuch i podgląd. Chcieli wiedzieć, czy sąd wydając zgodę na takie działania miał świadomość, że technika operacyjna ma być także zainstalowana w gabinecie ginekologicznym, gdzie ordynator przyjmował pacjentki.Jak udało się nam ustalić policja jest w posiadaniu nagrań na których widać jak doktor przyjmuje pieniądze od pacjenta. Zapisy z kamer są dowodami w sprawie.

- Na ten temat nie mogę mówić. To materiały niejawne - ucina prokurator Andrzej Kwaśniewski, autor aktu oskarżenia. Józefowi K. grozi kara pozbawienia wolności do lat 10. Na rozpoczętym w poniedziałek procesie nie krył, że brał pieniądze od pacjentów.- Takie zdarzenia miały miejsce, ale nie z taką motywacją i nie w takim celu jak jest to opisane w akcie oskarżenia - takimi słowami Józef K. rozpoczął swoje wyjaśnienia. Jego zdaniem kobiety kładąc przed nim pieniądze usiłowały go sprowokować. Do czego? Konkretnie nie wyjaśnił.

Gotówkę traktował nie jak łapówki, ale wyraz wdzięczności za jego pracę i poświęcenie.Według niego tylko co setny pacjent przychodził do niego z pieniędzmi, a tych ludzi, jak mówił, były przecież tysiące. Przypomniał również, że w Szpitalu Uniwersyteckim pracuje od 1979 r. Zapewniał, że w placówce zjawiał się już o 6 rano, pacjentów przyjmował również w niedzielę i święta.

- Było to ogromne poświęcenie mojego czasu i zdrowia - żalił się przed sądem niski, siwiejący, ubrany w elegancki garnitur 68-letni Józef K.Przedstawiał się też jako filantrop, który z własnych pieniędzy finansował remont kliniki. - Jeździłem po Polsce z wykładami i zamiast pobierać za to wynagrodzenie prosiłem, żeby pieniądze były wpłacane na remont placówki - twierdził lekarz.Wdzięczna, ze rozmawiał. Razem z nim na ławie oskarżonych siedziała 45-letnia Ewa S., technik ekonomista w Gorlic, która przyznała się do wręczenia 100 zł. Twierdziła jednak, że nie była to żadna łapówka.

- Chciałam podziękować, za samo to, że rozmawiał za mną jak z normalnym człowiekiem - tłumaczyła kobieta. Ewa S. przed prokuratorem dwukrotnie zaprzeczyła, że dała łapówkę. Dopiero przed sądem zmieniła zdanie. - Za swoją głupotę trzeba teraz zapłacić - smutno podsumowała wczoraj kobieta. Jej obrońca złożył wniosek o warunkowe umorzenie sprawy klientki z powodu znikomej szkodliwości społecznej. Prokurator się temu nie sprzeciwił, więc sąd wyłączył sprawę kobiety do odrębnego postępowania. O dalszych losach oskarżonej zadecyduje inny sędzia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto