Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Brakuje pieniędzy na komunikację. Zapłacić mają za to mieszkańcy

Piotr Tymczak
Krakowianie zapłacą więcej za bilety. To już prawie przesądzone
Krakowianie zapłacą więcej za bilety. To już prawie przesądzone Fot. Anna Kaczmarz
Po protestach przeciwko podwyżkom cen za przejazdy tramwajami i autobusami, urzędnicy biorą pod uwagę pozostawienie niektórych biletów, które miały zniknąć.

Odpowiedzialny za transport w mieście wiceprezydent Andrzej Kulig w rozmowie z nami nie pozostawił złudzeń co do tego, że trzeba będzie przygotować więcej pieniędzy na korzystanie w przyszłym roku z komunikacji zbiorowej. - Muszę powiedzieć jasno i wyraźnie, że podwyżki będą - przyznaje wiceprezydent Kulig.

Protesty mieszkańców i różnych grup społecznych przynoszą jednak skutek. Urzędnicy zaczęli się bowiem wahać czy zlikwidować bilety miesięczne na jedną i dwie linie - dla posiadaczy Karty Krakowskiej odpowiednio za 37 i 52 zł. Gdyby ich zabrakło, pozostałoby tylko kupowanie biletów na wszystkie linie za 65 zł (zmiany przewidują, że do takiej kwoty miałyby potanieć, obecnie kosztują 72 zł), a więc to dodatkowe obciążenie dla kieszeni tych, którzy nie potrzebują biletu na wszystkie linie. Zmiany najbardziej odczułyby osoby kupujące bilet aglomeracyjny na jedną linię za 70 zł. Pozostałby im bilet sieciowy za 140 zł. Pojawiły się już głosy, że w takiej sytuacji lepiej dojeżdżać do pracy samochodem. A przecież polityka transportowa miała polegać na tym, by ograniczyć wjazd aut do miasta. To miało być jedno z podstawowych działań związanych z walką ze smogiem.

- Planowane zmiany cen biletów idą w kierunku dokładnie przeciwnym do tego, w jakim Kraków powinien podążać - komentuje Łukasz Gibała, lider radnych z klubu „Kraków dla Mieszkańców”. Na razie jako jedyni oficjalnie sprzeciwili się planowanym podwyżkom. Ale radnych z tego klubu jest tylko czterech w 43-osobowej radzie miasta, gdzie większość ma koalicja prezydenta oraz PO i Nowoczesnej. Radni PiS czekają, bo chcą poznać konkretne wyliczenia i wiedzieć, czy MPK nie przeinwestowało, np. kupując autobusy.

Wiceprezydent Andrzej Kulig uzasadnia podwyżki drożejącą energią (potrzeba ok. 13 mln zł więcej) i zwiększeniem płac w MPK. Kierowcy i motorniczy są zaskoczeni, że na nich zwala się winę. Sugerują, by w MPK szukano dodatkowych pieniędzy od reklamodawców i oszczędzano na administracji.

Wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig niedawno oficjalnie potwierdził nam, że podwyżka cen biletów na tramwaje i autobusy od przyszłego roku to konieczność. Jest jednak szansa na to, że pozostanie bilet 20-minutowy, ale za wyższą cenę niż 2,8 zł, które teraz płacimy. Urzędnicy zastanowią się też, czy z projektu zmian wykreślić likwidację biletów miesięcznych na jedną i dwie linie.

- Rozważamy jeszcze różne wersje. Z naszych obserwacji wynika jednak, że bilety jednorazowe kupują głównie turyści, a mieszkańcy raczej korzystają z biletów okresowych. W przypadku tych biletów chcemy wprowadzać jeszcze większe ulgi dla posiadaczy Karty Krakowskiej - mówi wiceprezydent Kulig.

Rosną koszty

Przypomnijmy, że podczas ostatniej sesji rady miasta poprzedniej kadencji urzędnicy konsultowali z radnymi z prezydenckiego klubu „Przyjazny Kraków” oraz PO zmiany w taryfie biletowej. Propozycja była taka, by podwyższyć cenę biletu jednoprzejazdowego z 3,8 zł do 4 zł, zlikwidować bilet 20-minutowy oraz bilety miesięczne na jedną i dwie linie. W zamian tańszy miałby być bilet na wszystkie linie na Kartę Krakowską (dla płacących podatki w naszym mieście) - z 72 zł cena spadłaby do 65 zł. Wtedy radni nie podjęli żadnych decyzji.

W miniony czwartek prezydent Jacek Majchrowski przedstawił swoich nowych zastępców. Okazało się, że w tej kadencji za transport odpowiedzialny będzie wiceprezydent Kulig. Pierwsze co zrobiliśmy, to zapytaliśmy go o podwyżki cen biletów. - Muszę powiedzieć jasno i wyraźnie, że podwyżki będą - usłyszeliśmy odpowiedź.

Wiceprezydent Kulig zaznaczył, że ostateczny projekt zmian zostanie przedstawiony nowej radzie miasta po tym, jak w pełni się ukonstytuuje. Na razie radni mają problem z wyborem przewodniczącego i obrady w tej sprawie odroczyli do 5 grudnia.

- Poprzednia zasadnicza regulacja taryf w Krakowie miała miejsce w 2008 r., a skorygowana została w 2012 r., a więc sześć lat temu. Obowiązujące od tego czasu ceny biletów nie są już adekwatne do obecnych kosztów, które ponosimy - podkreśla wiceprezydent Kulig.

Wspomina też o tegorocznych niepokojach wśród pracowników MPK związanych z brakiem wzrostu wynagrodzeń. - Oczekiwania związkowców zostały w znacznym stopniu zrealizowane przez zarząd MPK, wzrosły więc koszty pracy. Mieliśmy także znaczny wzrost cen energii, a proszę pamiętać, że zasadniczym środkiem transportu jest i pozostanie tramwaj - mówi wiceprezydent Kulig.

O konkrety dotyczące zwiększenia kosztów zwróciliśmy się do MPK. - Wzrost cen energii elektrycznej od przyszłego roku wyniesie ponad 60 procent, co oznacza, że za energię wykorzystywaną w komunikacji miejskiej trzeba będzie zapłacić o około 13 milionów złotych więcej. Natomiast zgodnie z przyjętym planem średnie płace dla pracowników MPK wzrosną o 6,5 procent - informuje Marek Gancarczyk, rzecznik MPK.

Motorniczowie przekonują, że ich zarobki nie są adekwatne do odpowiedzialności jaką ponoszą. Można usłyszeć komentarze:- Przed podwyżką pensja na rękę wynosiła 2700 zł z pracą nocą. Ludzie nie chcą pracować za takie pieniądze. Nie ma co zrzucać winy za podwyżkę za bilety na motorniczych. MPK mogłoby poszukać dochodów poprzez znalezienie większej liczby reklamodawców, przydałoby się cięcie kosztów administracyjnych.

Protesty i oburzenie

Planowana podwyżka cen biletów MPK wywołały ogromne oburzenie wśród mieszkańców - o czym informowaliśmy. O zachowanie biletu 20-minutowego zaapelowali radni z Dzielnicy I Stare Miasto. Radni skupieni wokół Łukasza Gibały zaznaczają, że nie tylko będą bronić tego, aby pozostał bilet 20-minutowy, ale także sprzeciwiają się likwidacji miesięcznych na jedną i dwie linie. Uważają, że miasto powinno obniżyć ceny biletów dla płacących w Krakowie podatki. Przeciwko podwyżkom protestowali przed magistratem przedstawiciele Kukiz`15. Ich zdaniem bilet miesięczny na Kartę Krakowską powinien kosztować 50 zł, a więc potanieć o 22 zł.

- Jeżeli chodzi o bilety na jedną i dwie linie to jest wątek, nad którym cały czas pracujemy, jeszcze si

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kraków. Brakuje pieniędzy na komunikację. Zapłacić mają za to mieszkańcy - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto