Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kracik: Dzielnice to sól demokracji

Stanisław Kracik
Kraków to nie tylko centrum. Życie miasta toczy się w dzielnicach. To tam powinno zapadać jak najwięcej decyzji, a rady dzielnic muszą mieć znacznie większe niż dotąd pieniądze na ich realizację. Dzisiaj to zaledwie 2,5-3 proc. budżetu Krakowa. Powinno być pięć razy więcej.

Jesteśmy świadkami tworzenia się społeczeństwa obywatelskiego. Coraz więcej środowisk - poczynając od wspólnot mieszkaniowych, przez inicjatywy np. "Nic o nas bez nas", po liczne stowarzyszenia - chce mieć wpływ na to, co dzieje się wokół nich, chce partycypować w procesach decyzyjnych. Rady dzielnic to prawdziwa szkoła samorządności. Pracują w nich społecznicy, których mieszkańcy znają, spotykają się z nimi, do nich zwracają się z prośbą o pomoc. To ludzie odpowiedzialni i skuteczni. Podsycajmy rodzący się zapał obywatelski, namawiajmy jak najwięcej osób do pracy na rzecz społeczności lokalnych.

Decentralizacja zarządzania miastem, przesunięcie władzy jak najbliżej mieszkańców to odpowiedź na oczekiwania społeczne. To także gwarancja dobrze wydanych pieniędzy i świadectwo racjonalnego myślenia. Po co robić coś drożej, gdy można taniej i bardziej efektywnie? W radach dzielnic nie ma wielkiej polityki, ich zadaniem jest rozwiązywanie małych, ale dokuczliwych problemów. Remont przedszkola, żłobka, lokalnej drogi, nowy chodnik, parking i plac zabaw - kto wie lepiej, czego potrzebują mieszkańcy od tych, którzy żyją wśród nich, którzy lokalne problemy znają z rozmów z sąsiadami i własnego doświadczenia? Radni dzielnicowi nie tylko lepiej znają lokalne problemy, ale i lepiej je rozwiążą. Współpracująca z prezydentem rada miasta powinna zajmować się zarządzaniem strategicznym, a codziennymi bolączkami dzielnice. Dobrym przykładem jest Londyn, w którym wspólne są tylko wodociągi, kanalizacja i komunikacja. Decyzje w pozostałych sprawach zapadają w 32 samodzielnych hrabstwach.

Krakowski model funkcjonowania jednostek pomocniczych jest wzorem dla innych miast. Autorytety w dziedzinie samorządu terytorialnego nazywają ten system znakomitym urzeczywistnieniem idei demokracji lokalnej, idealnym przykładem zastosowania idei subsydiarności - tyle społeczeństwa, ile można; tyle państwa, ile konieczne. Autorzy zamachu na dzielnice zdają się zapominać, że ta wpisana w konstytucję zasada pomocniczości obowiązuje także ich - radnych miejskich. Prof. Michał Kulesza, twórca reformy samorządowej, w liście do krakowskich radnych dzielnic apelował: "Rozwijajmy dzielnice, a nie likwidujmy je". Powtarzam za nim: premiujmy dzielnice, bo to sól demokracji lokalnej. Bez nich żadna lokalna władza nie wykona dobrze swoich zadań. Stwarzajmy mechanizmy premiujące współpracę dzielnic, motywujmy radnych do działania przez dodatkowe nakłady na inwestycje i przedsięwzięcia, z których skorzysta jak największa liczba mieszkańców.

Zacytuję jeszcze jednego z aktywnych komentatorów mojej strony na Facebooku, który podczas dyskusji o dzielnicach napisał: "Zwracajmy uwagę na szczegóły - choć one w pojedynkę nie mają wielkiej wagi, to właśnie z nich składa się ogół". Większe kompetencje i większy budżet na realizację zadań w dzielnicach to jeden z moich pięciu prezydenckich priorytetów. Zapraszam wszystkich kandydatów do urzędu Prezydenta Miasta Krakowa do debaty na temat funkcjonowania dzielnic.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto