Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolosy 2014. Jak Dobrochna Nowak przepłynęła własną łódką z Karaibów do Europy? [ROZMOWA]

Paweł Durkiewicz
Dobrochna Nowak przyznaje, że kilkumiesięczny pobyt na morzu zmienia człowieka i jego spojrzenie na otaczający świat
Dobrochna Nowak przyznaje, że kilkumiesięczny pobyt na morzu zmienia człowieka i jego spojrzenie na otaczający świat arch. prywatne/ dobrochna nowak
Rozmowa z Dobrochną Nowak, żeglarką, która w 2013 roku przepłynęła Atlantyk na małym, pięciometrowym jachcie. Podróżniczkę spotkacie ma Kolosach 2014.

W podróżniczym świecie zasłynęła Pani przepłynięciem Atlantyku na niewielkiej łódce własnej produkcji...
W tej wyprawie towarzyszyłam Szymonowi Kuczyńskiemu, który najpierw samotnie pokonał dystans z Europy na Karaiby. Ja spędziłam z nim trzy miesiące podróży po Karaibach, a potem przebyliśmy razem drogę powrotną, która trwała półtora miesiąca. Płynąc na Azory, przez 34 dni nie widzieliśmy lądu.

Jak udało się Państwu wytrzymać tak długi okres odosobnienia na oceanie?
Porównałabym to do zamknięcia w namiocie na podobny okres. Gdy płynie się we dwoje, praktycznie znika problem konfliktów międzyludzkich, ponieważ w takich załogach bezustannie trzeba się zmieniać - tak naprawdę nie za dużo ze sobą przebywamy. Jedna osoba pilnuje właściwego przebiegu żeglugi i dba o to, żeby druga mogła się wyspać i odpocząć. Widują się na zmianach przy sterze, co ok. 5 godzin.

Jest czas na rozmowy?
Oczywiście. Co prawda na początku rejsu trzeba się przyzwyczaić do tego cyklu żeglarskiego, o którym mówiłam wcześniej - wtedy się dużo śpi - jednak z czasem jest więcej okazji i chęci do rozmów. Na najróżniejsze tematy. Począwszy od przemyśleń życiowych, poprzez wspominki, aż po plany na dalsze podróże.

Po powrocie na ląd wychodzi już inny człowiek?
Faktem jest, że w czasie rejsu w głowie dochodzi do przewartościowania życia. Na morzu wszystkie problemy lądowe okazują się małymi problemami. Człowiek po odbyciu takiej wyprawy jest trochę spokojniejszy i nie chce się spieszyć, gonić za wszystkim. Bardziej ceni sobie swój własny czas.

Ile kosztowała Państwa cała wyprawa?
Przygotowując się do takiego rejsu, ważne jest dobre przygotowanie i przewidywanie różnych sytuacji, nawet tych najtrudniejszych. Cała wyprawa przez Atlantyk kosztowała nas w sumie 25-30 tys. złotych, z tym że zawarta jest w tej sumie budowa naszego małego, pięciometrowego jachtu. Sądzę, że to pokazuje, że można za relatywnie nieduże pieniądze popływać sobie po świecie. Taką formę żeglarstwa chcemy promować.

Po powrocie pojawiła się chęć podjęcia kolejnych wyzwań?
Podczas powrotu z Karaibów wpadliśmy na pomysł podobnego rejsu na Islandię. Potem plany nieco się zmieniły i w zeszłym roku zorganizowaliśmy rejs na dwóch jachtach - Szymon popłynął na naszym pięciometrowym sam, a ja z koleżanką na odrobinę większej łódce.
Obecnie Szymon odbywa rejs dookoła świata, a ja pełnię rolę zaplecza lądowego - dbam o sprawy formalne, wysyłam prognozy pogody i wszelkie niezbędne informacje. Jego wyprawa potrwa do przyszłego roku. Co będzie potem? Zobaczymy.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto