Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klara z RISK: "To ubranie ma się dostosować do człowieka, nie odwrotnie" [Rozmowa naszemiasto.pl]

Sonia Tulczyńska
Klara z RISK: "To ubranie ma się dostosować do człowieka, nie odwrotnie"[Rozmowa naszemiasto.pl]
Klara z RISK: "To ubranie ma się dostosować do człowieka, nie odwrotnie"[Rozmowa naszemiasto.pl] Szymon Starnawski
Ich ubrania można kupić w Nowym Jorku a niektóre z nich - prezentowane były w najbardziej prestiżowych pismach z Polski i zagranicy. Dwie dziewczyny postanowiły szyć... z polskiego dresu. Jedna z nich opowiedziała nam o tym, w jaki sposób z "domowego biznesu" stworzyć międzynarodową markę.

Źródło: naszemiasto.pl

Produkujecie dresowe ubrania tylko dla kobiet? Pamiętam takie projekty z początków waszej działalności.
Klara: Risk nie zamyka się na żadne konkretne kategorie. Cały czas staramy się mieć oczy otwarte także na modę dziecięcą i męską. Dostosowujemy naszą ofertę do zapotrzebowania klientów.

Opowiedz o początkach.
Od ponad 3,5 roku jesteśmy, żyjemy i funkcjonujemy. Zaczynało się od zajawki i działaniach na targach, w internecie. Pojawiłyśmy się najpierw na „Ściegach Ręcznych”, które dzisiaj są „Hushem”.
Na początku obie, ja i Antosia, miałyśmy etatowe prace a Risk było mocno rozwiniętym hobby. Pierwsze targi, na których wystartowałyśmy, były zaledwie osiem tygodni po powstaniu pomysłu! Startowałyśmy, a przynajmniej takie było nasze założenie i mam nadzieję, że udało się je spełnić, jako marka, która „już jest marką”. To znaczy, że nie jest pojedynczymi ciuchami, jakie dziewczyny przyniosły sobie z domu, tylko ma branding, wspólną koncepcję i rozmiarówkę. Nasz pomysł spotkał się z pozytywnym przyjęciem.
Od tego czasu wiele się zmieniło. Dziewięć miesięcy po starcie marki zrezygnowałyśmy z dotychczasowej, etatowej pracy i dobrze się złożyło, bo okazało się że i tak nie mamy czasu na nic więcej poza Risk-iem. I cały czas działamy.

Jak trafiłyście na ul. Szpitalną?
Na szpitalnej 6/9 powstał nasz pierwszy butik. To było dość zabawne, bo już dłużej nie mogłyśmy funkcjonować w takiej formie, jak do tej pory, kiedy zdecydowałyśmy się na wynajem konkretnej przestrzeni. Mój dom pełnił funkcję pracowni, Antosi – biura. W momencie, kiedy o 8.00 rano odzywał się dzwonek do drzwi i ktoś mówił: „Dzień dobry przyszedłem do Risk-a” a ja byłam wtedy w ręczniku czy szlafroku to stwierdziłyśmy, że nie da się tak już dłużej funkcjonować.
Wtedy zdecydowałyśmy się na lokal, który będzie naszą stałą siedzibą. To było także potrzebne dlatego, że rozrastał się nasz zespół. Pierwszym i ostatnim miejscem, które zobaczyłyśmy było właśnie to miejsce na Szpitalnej 6/9. Butik projektowałyśmy wraz z Piotrem Płoskim i udało się nam otrzymać za niego prestiżowe wyróżnienie, podobnie jak też za nasz mobilny pop-up shop.

A jak powstała kawiarnia?
Rok po otworzeniu takiego butiku otworzyła się przestrzeń na dole, więc otworzyłyśmy butik połączony z klimatycznym miejscem. Zrobiliśmy ogródek, który jest magiczny i znajduje się w centrum miasta. Przychodzą do niego ludzie i są zaskoczeni dziwną, zieloną przestrzenią pośród ruchliwych ulic. Zapraszamy na bardzo dobrą kawę i pyszne koktajle.

Czym jest Risk?
Na początku naszym motywem przewodnim była szara bluza z kapturem i bardzo precyzyjne, modelujące sylwetkę kroje z wysokiego krawiectwa. To połączenie to Risk.

Jak się zmieniacie?
Rok 2015 jest rokiem koloru. Przez poprzednie trzy lata, kiedy utwierdzałyśmy w świadomości odbiorców tę markę to ważny był dla nas przekaz – Riisk to szare ubrania oparte na bluzie z kapturem i dobrze skrojone rzeczy. Kolory były testem, który się bardzo dobrze sprawdził. Ludzie o nie pytali. Pierwsza była czerwień. To był strzał, który mógł się udać lub nie. Później wprowadziłyśmy czerń, która zostanie z nami na zawsze. Inne kolory pojawiają się u nas sezonowo. Tego lata króluje u nas „peach”, czyli brzoskwinia oraz twarzowy, pastelowy błękit. Ludzie w tych materiałach mają dobrze się czuć i super wyglądać.

Skąd je sprowadzacie?
Z Polski. Część produkujemy na własne zamówienie, część bierzemy z fabryk w Polsce i nierzadko stoimy przed bardzo dużymi technologicznymi ograniczeniami. Odbiliśmy się od ściany na przykład wtedy, kiedy pragnęłyśmy szyć z wodoodpornych materiałów.
Jednak mimo wszystko szycie w naszym kraju jest bardzo dobrym pomysłem, bo mamy świetnych jakościowo i bardzo dobrze wyspecjalizowanych producentów. W Polsce szyje słynne Lacroix czy Chanel. Generalnie wszystkie światowe marki.

Ale mimo wszystko zdecydowałyście się także na rozwój biznesu poza granicami naszego kraju.
Obecnie robimy bardzo duże zamówienie dla organizacji zrzeszającej żydowskich sportowców. Jedziemy do Berlina na Makabiadę, gdzie jesteśmy merchandiserem tej imprezy. Jest dużo zamieszania, ale ono zawsze nam towarzyszy - robimy jednocześnie dziesięć projektów, a nie jeden.
Jeździmy na zagraniczne targi. Właśnie dziewczyny wróciły z Berlina, wcześniej byłyśmy w Kopenhadze, Moskwie i Paryżu, później, we wrześniu, lecimy do Londynu. Zbieramy zagraniczne zamówienia, współpracujemy też ze sklepem w Nowym Jorku, Włoszech, Irlandii i Skandynawii.

Pewna projektantka powiedziała mi, że biznes związany z modą to tylko 10% inwencji twórczej a resztę stanowią „papierki i tabelki”.
Biznes to jest produkcja i sprzedaż ubrań, więc wiadomo, że przede wszystkim musimy myśleć o tym, żeby powstała nowa kolekcja i nowe modele. Chcemy, żeby rzeczy, które wejdą do produkcji podobały się nam. Pragniemy mieć poczucie, że wypuszczamy ciekawy i fajny produkt, którego jeszcze nie było. To nasz znak rozpoznawczy i na tym bazujemy. Nie myślimy: „O! Teraz są modne spódnice dłuższe z tyłu i krótsze z przodu – takie teraz będziemy robić!”, opieramy się na stylu, nie na modzie.W Risk-u mamy wiele stylów – rockowe, biurowe, romantyczne itd. Tutaj znajdziesz dla siebie strój na każdą okazję i to taki, w którym poczujesz się świetnie.
Produkcja ubrań i sprzedaż muszą działać równolegle z kreatywnością. Robimy mnóstwo dodatkowych działań, jak np. wystawa w muzeum literatury o Tyrmandzie, bo takie aktywności dają nam „kreatywnego kopa”. Uważam, że trzeba mieć mnóstwo pasji i czuć cały czas, że „to cię kręci”. Dzięki temu pojawia się chęć tworzenia. Wiadomo, że jest to biznes, który wymaga odpowiednich procedur. Wiadomo, że w firmie istnieją działy, które są bardziej ułożone, jak magazyn czy produkcja i księgowość, a także administracja, a są działy, które bazują na kreatywności i elastyczności. Zależy nam na tym, żeby te dwie cechy przenikały się i pojawiały się na wszystkich poziomach.

Jak wygląda struktura firmy?
Antosia jest prezesem marki, CEO, a ja współwłaścicielem. W firmie pracuje ponad trzydzieści osób i staramy się zatrudniać takie osoby, które zrobią „dobrą robotę”. To praca grupowa, ufamy swoim pracownikom.
Na drugim piętrze jest księgowość i administracja oraz product development, na 3. piętrze customer care, sprzedać i kreacja, a po drugiej stronie ulicy – magazyn. Na dole znajduje się nasza kawiarnia i butik. Wszyscy działamy obok siebie i współpracujemy ze sobą. Na samym końcu całego procesu to właśnie ja i Antosia akceptujemy wszystkie działania i się pod nimi podpisujemy.

Korzystacie z dodatkowych pomocy finansowych?
Stawiamy na jakość naszych produktów i rewelacyjną obsługę klienta. To się sprawdza, bo dostajemy dużo nagród i jesteśmy dostrzegani na polu biznesowym. Posiadamy dotacje unijne na eksport i na rozwój wewnętrzny biznesu.

Wspominałaś o linii związanej z kulturą żydowską.
Nasza „matka-córka” Risk Oy w sposób humorystyczny prezentuje żydowskie motywy. Z przymrużeniem oka komentuje rzeczywistość, czyli „co to znaczy być żydowskiego pochodzenia”. Dzięki tej linii ubrań pojawiliśmy się w „New York Timesie”. Oprócz tego mieliśmy publikacje na vogue.com i style.com oraz w Vogue brytyjskim. Ale to dopiero początek. Nasza działalność rozwinie się jeszcze bardziej.

Czyli jak?
Na pewno będziemy chcieli zostawić produkcję w Polsce – ze względu na jakość i etyczność działania. Dla nas liczą się stałe relacje a nie najniższa cena w stosunku do średniej jakości.
Nowe kolory są zaplanowane już do końca roku, ale nie zdradzę więcej. Skupiamy się na tym, żeby zrobić linię dla kobiet w ciąży. Zauważyłyśmy, że ciekawych ubrań ciążowych jest bardzo mało na rynku, pragniemy zrobić stylowe ubrania dla kobiet ciężarnych. Takie rzeczy będzie można nosić przed ciążą, w trakcie i po ciąży co powoduje, że nie będziesz musiała wymieniać całej szafy przez to, że zdecydowałaś się zostać mamą.Planujemy także tworzyć ubrania dla większych dziewczyn i wprowadzam rozmiar XXL. Większe dziewczyny też są sexy.

A bielizna?
Jest w planach. To nasze marzenie, od dawna. Tak samo, jak buty.

Jak odniesiesz się do tego, że każdy wasz projekt jest szybko kopiowany i „szyty masowo” pod warszawą? A potem ulice zalewają dresowe sukienki ze złotą blaszką...
Uznaję, że to jest komplement. Skoro to jest masowo i szeroko „chciane” to znaczy, że się podoba. Nie będziemy starały się walczyć z całym światem dlatego, że próbuje zrobić coś podobnego do nas. Nie będziemy się bać, trudno, niech sobie kopiują. My mamy pomysły, nowatorskie podejście i będziemy dalej robić swoje.

...i szyć dla każdej kobiety.
Nasze rozmiary są mocno dostosowane do realiów i modelki, na których robimy zdjęcia – są naturalne a nie z agencji. Na tym nam zależy. Chcemy pokazywać osobowość kobiet. Raz ta sama sukienka jest zaprezentowana na dziewczynie, która nosi 40 a potem na kobiecie, która ubiera się w XS. W planach mamy także modelki size plus. To nie człowiek ma się dostosowywać do ubrania, ale ubranie do człowieka.

Świetne sformułowanie, powieszę sobie na lodówce.
Wiem skąd to się wzięło, z historii. Po wojnie, kiedy okazało się, że produkcja ubrań może być masowa a rozmiary standaryzowane to właśnie ludzie musieli dostosować się do ubrań a nie odwrotnie.

Wracacie do przeszłości?
Jesteśmy bardzo mocno w tradycyjnym krawiectwie. Tworzenie prototypu odbywa się u nas mniej standardową formą. Normalnie jest tak, że tworzy się rysunek a później tworzy się projekt. My najpierw szyjemy model, który musi dokładnie pasować na daną sylwetkę a potem ściągamy z tego formę i idzie to do produkcji. I ta forma jest w rozmiarze M. Nie szyjemy na manekinach.
Dlatego koncept szycia na miarę dresów bardzo się sprawdził, ale na początku brzmiał dość absurdalnie.

I dresy można założyć w zestawie z żakietem a to świetny strój do pracy.
Nasze rzeczy sprawdzają się w różnych sytuacjach.

Co sądzisz o telewizyjnych programach modowych, w których kreuje się młodych projektantów?
Bardzo trudno skomentować mi to zjawisko, bo nie posiadam telewizora i nie widziałam ani jednego odcinka takiego programu. Wiem, od jednej dziewczyny która u nas pracowała, że była modelką w jednej z takich produkcji. Mogę tylko spekulować. Obstawiam, że to działa na zasadzie talent show. Super, że są takie rzeczy, bo mogą wyłuskać z tłumu kogoś, kto taki talent posiada i może normalnie by się nie przebił. Ale to dopiero połowa sukcesu – potem jest życie i ciągła praca. To nie jest tak, że wygrasz jeden projekt i twoje życie będzie usłane różami. Rzadko jest tak, że masz tylko talent i szczęście a twoje życie będzie rzeką mlekiem i miodem płynącą. Biznes modowy to ciężka, ciągła praca. Ja miałam pięć dni urlopu przez ostatnie 1,5 roku, ale tak już jest – albo w to wchodzisz, albo nie.

A blogerki modowe?
Wydaje mi się, że w takim środowisku jest wiele fantastycznych i inteligentnych osób, z którymi aż chce się współpracować. Ale Risk nie jest tak bardzo modowy, bardziej skupiamy się na tym, by robić rzeczy dla ludzi.


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto