Katastrofalny stan tramwaju linii nr 9. Taki tabor jeździ po Krakowie

Stare „akwaria” i „wiedeńczyki” bez klimatyzacji i niskiej podłogi, mniej kursów, tramwaje pełne ludzi, którzy cisną się w zaduchu czerwcowej fali upałów. Tymczasem najnowsze wagony tramwajowe, w tym klimatyzowane „krakowiaki”, w większości stoją bezczynnie w zajezdni. Tak w praktyce wygląda wakacyjny rozkład jazdy komunikacji miejskiej w Krakowie. Komunikacji, na którą bilety ostatnio podrożały, co miało się m.in. przełożyć na jej lepszą jakość.

Bilety droższe, a tramwajów mniej i do tego jeżdżą te gorsze - bez klimatyzacji i niskiej podłogi

Z początkiem lipca sytuacja uległa poprawie - nowsze tramwaje wyjechały na tory. Wciąż jednak jeżdżą stare wagony, których stan potrafi być katastrofalny i przynoszący wstyd naszemu miasta. Co obrazuje poniższy list naszej Czytelniczki (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) oraz zdjęcia.

Fatalny stan taboru na linii nr 9

"Piszę, chcąc się dołączyć do grona osób, które głośno artykułują potrzebę zmiany taboru na linii nr 9.

Sezon letni stał się przyczyną zmniejszenia częstotliwości kursowania komunikacji miejskiej, a tym samym dość duża część taboru tramwajowego została odstawiona do zajezdni na tzw. „przerwę letnią” (w tym nowe wagony typu NGT 8, PESA 2014N – krakowiaki, bombardiery). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w tym czasie wagony przechodzić będą konieczne przeglądy i naprawy. Jednak posiadam nieodparte wrażenie, że pewien odsetek „wolnych” wagonów mógłby w dalszym ciągu służyć mieszkańcom i turystom Krakowa – co ważne zastępując, choć na czas wakacji, zużyty już tabor wagonów 105N/Na.

Mam wątpliwą przyjemność codziennie korzystać z linii nr 9 w całości obsługiwanej przez wagony typu 105 N/Na. Stan wagonów popularnie nazywanych „akwariami” lub „trumnami” – co lepiej oddaje ich kondycję – zaczyna porażać. Podczas dzisiejszej jazdy na szybko zrobiłam kilka zdjęć, które w małym ułamku dokumentują to, co dzieje się w wagonach, a co niewątpliwie wpływa na komfort i bezpieczeństwo jazdy.

Nie będę przytaczać już argumentów, że w XXI w. tramwaje wysokopodłogowe to przeżytek; że wyrobione zawieszenie trzęsie okrutnie; że szarpie przy starcie i hamowaniu. Wystarczy, że napiszę: skorodowane i dziurawe podstopnice naprędce łatane są kawałkami blachy, framugi przy oknach trzymają się chyba tylko na farbie, a rdza widoczna jest już niemal na każdym metalowym fragmencie wagonu. Wszystko to daje wrażenie, że po chwili jazdy cały wagon rozsypie się na kawałki.

Jeżeli nie względy bezpieczeństwa pasażerów, to może choć wstyd przed gośćmi odwiedzającymi nasze miasto będzie wystarczającym powodem, dla którego warto już odstawić wagony 105 N/Na na bocznicę. A wstyd może tym większy, jak go opiszą w prasie".

WIDEO: Krótki wywiad. Maciej Twaróg: Na 70-lecie Huty zamiast festynów chciałbym czegoś, co zostanie na dłużej