MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kamil Stoch marzy o pierwszej dziesiątce na dużej skoczni

Z Turynu Bartosz Karcz
Nasi skoczkowie zaprezentowali się w pierwszym olimpijskim konkursie nieźle. Oczywiście to "nieźle" odnosi się do ich możliwości, bo przecież trudno było liczyć, że Kamil Stoch, Stefan Hula czy Robert Mateja włączą się ...

Nasi skoczkowie zaprezentowali się w pierwszym olimpijskim konkursie nieźle. Oczywiście to "nieźle" odnosi się do ich możliwości, bo przecież trudno było liczyć, że Kamil Stoch, Stefan Hula czy Robert Mateja włączą się do walki o olimpijskie medale.

Skoro jednak cała polska czwórka, bo jest jeszcze oczywiście Adam Małysz, zakwalifikowała się do serii finałowej, to z polskiej perspektywy ten start uznać trzeba za niezły.
Najmniej powodów do zadowolenia miał w niedzielny wieczór na skoczni w Pragelato Robert Mateja. Zakopiańczyk zajął odległe 25. miejsce, co nie było wynikiem na miarę oczekiwań.
- Nie mogę być zadowolony z wyniku, bo miałem znacznie większe apetyty - mówił Mateja. - Cóż, na treningach wyglądało to znacznie lepiej, skakałem dalej, a w konkursie nie poszło już tak jak sobie zakładałem. Postaram poprawić się na dużej skoczni, ale proszę mnie nie pytać jak będzie w sobotę, bo po prostu nie wiem. Jest jeszcze parę dni treningów i one dadzą na pewno choć część odpowiedzi na pytanie o to, na co mnie będzie stać.

Mateja kończył zatem zawody w złym nastroju, za to Stefan Hula mógł się cieszyć z awansu do finału, a taki cel przed igrzyskami przecież sobie zakładał. Chociaż z drugiej strony skoczek nie do końca okazywał radość.
- Cel niby wykonałem, bo przecież awans do finału na pierwszych moich igrzyskach na pewno jest sukcesem - mówi Stefan Hula. - Nie jestem jednak zadowolony z mojego drugiego skoku i dlatego odczuwam niedosyt, bo mogłem być trochę wyżej, niż w końcówce finałowej trzydziestki.
A wyżej był Kamil Stoch, który coraz mocniej sygnalizuje, że będzie chciał przeskakiwać kolejne szczeble światowej drabinki. Szesnaste miejsce jest na pewno jego sukcesem i co najważniejsze dobrze rokuje na przyszłość. Stoch był po zakończeniu zawodów - obok Małysza - najbardziej rozmownym z polskich zawodników.

- Jestem bardzo zadowolony z tego startu - mówi Kamil Stoch. - Plan minimum zakładał awans do finałowej trzydziestki. Mnie udało się nawet więcej, bo uplasowałem się w środku tej stawki. Jestem zadowolony, bo oddałem dwa dobre skoki. Powiem szczerze, że po pierwszym nie myślałem, że mogę wskoczyć do czołówki. Podchodzę do tego spokojnie. Na razie nie stać mnie jeszcze na walkę o medale. I tak to szesnaste miejsce jest moim największym sukcesem w dotychczasowej karierze, a przy tym zebrałem tutaj bezcenne doświadczenie.
Stoch odniósł się jeszcze do serii próbnej, w której skoczył daleko, ale upadł.
- To był mój błąd - stwierdził skoczek. - Nie zachowałem się do końca profesjonalnie, nie byłem dostatecznie skoncentrowany i narta mi podjechała pod drugą.
I wreszcie na koniec Kamil mówił o swoich nadziejach przed konkursem na dużej skoczni. - To jest tak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Rok temu byłem na tej dużej skoczni siódmy. Jeśli teraz udałoby mi się zbliżyć do tego wyniku, to byłoby wspaniale. Miejsce w pierwszej dziesiątce wziąłbym w każdym razie w ciemno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto