Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kamerami uderzą w kierowców parkujących w strefie "B" bez zezwoleń [MAPA]

Dawid Serafin
Wojciech Matusik / Polskapresse
Krakowscy radni wpadli na pomysł, jak powstrzymać kierowców nagminnie łamiących przepisy o parkowaniu w strefie "B". Chcą szerokiego monitoringu wizyjnego, który dyscyplinowałby właścicieli aut. - Nie chodzi o karanie kierowców, tylko o to, aby przestrzegali przepisów i nie wjeżdżali w strefę "B" jeśli nie mają uprawnień - komentuje radny Aleksander Miszalski.

Kamery mają rejestrować pojazdy, wjeżdżające do strefy "B". Kierowcy, którzy nie będą mieli pozwolenia, mają być karani mandatami. To pomysł części krakowskich radnych. Problem jest poważny. Tylko w ciągu jednego tygodnia na skrzyżowaniu ul. św. Anny i Podwale straż miejska zatrzymała 327 aut bez odpowiednich zezwoleń.

Ograniczenie ruchu w ramach drugiej obwodnicy jest ważna nie tylko ze względu na łamanie prawa. Kraków od lata walczy o poprawę jakości powietrza. Najgorzej jest właśnie w ścisłym centrum. Ograniczenie ruchu samochodowego jest jednym z elementów mających spowodować, że mieszkańcy będą mogli oddychać czystszym powietrzem.

Teraz kierowcom, którzy złamią przepisy grozi maksymalnie 500 zł mandatu. Jednak ryzyko złapania jest niewielkie. Straż miejska nie jest w stanie pilnować wszystkich wjazdów przez całą dobę. To tylko zachęca wielu kierowców do skracania drogi przez strefę "B".

Budowa systemu kamer wjazdowych mogłaby zostać połączona z rozbudową sieci miejskiego monitoringu. Tak uważa radny PO Aleksander Miszalski. A system musi powstać bo tak zdecydowali mieszkańcy w zeszłorocznym referendum.

- Trzeba sobie poradzić z nagminnym łamaniem przepisów. Nie chodzi o karanie kierowców, tylko o to aby przestrzegali przepisów i nie wjeżdżali w strefę "B" jeśli nie mają uprawnień - uważa Miszalski, który zabiega o wprowadzenie systemu kamer.

- Kierujący bardzo często świadomie naruszają obowiązujące przepisy ignorując istniejące i precyzyjne oznakowanie - przyznaje Marek Anioł rzecznik krakowskiej straży miejskiej.

Na przeszkodzie wprowadzenia systemu monitoringu może stanąć jednak polskie prawo. A konkretniej nowa ustawa o straży miejskiej. Prace nad jej wprowadzeniem utknęły w sejmie. Termin ich zakończenia był już przesuwany kilkakrotnie.

Z wstępnych wyliczeń wynika, że aby móc śledzić każdy z wjazdów do strefy potrzeba co najmniej dziesięć kamer. Ile to może kosztować? Tego na razie nie wiadomo. Choć dwa lata temu miasto zleciło prywatnej firmie zrobienie wstępnej wyceny takiego projektu. Według wyliczeń firmy Hellward Packard, koszty tylko w pierwszym roku wprowadzenia systemu mogą się wahać między 5,6 mln a 12 mln zł. Wyliczenia zakładają jednak, że do obsługi monitoringu potrzeba od 50 do 142 osób.

- Można przecież zamontować kamery, które same sprawdzają, czy pojazd ma zezwolenie i w razie jego braku robią zdjęcie - mówi Miszalski.

A że problem z wjazdem bez uprawnień istnieje, nie ma wątpliwości Marek Anioł rzecznik straży miejskiej. - Z naszych wieloletnich obserwacji wyłania się niepokojący obraz. Otóż, kierujący bardzo często świadomie naruszają obowiązujące przepisy ignorując istniejące, czytelne i precyzyjne oznakowanie - mówi Anioł. - Popełniający to wykroczenie drogowe muszą liczyć się z mandatem karnym w wysokości do 500 złotych oraz 5 punktami karnymi - dodaje rzecznik prasowy.

Tylko między 2 a 8 marca na skrzyżowaniu ulic św. Anny i Podwale zatrzymano 327 kierowców. Wszystkich aut skontrolowano 15 tysięcy. Straż miejska przyznaje, że szczegółowych statystyk nielegalnego wjazdu do strefy "B" nie prowadzi.

"Nie" dla pomysłu wprowadzenia kamer nie mówi prezydent Jacek Majchrowski. Ma on jednak pewne zastrzeżenia.

- Oczywiście są miejsca, gdzie kamery mogłyby być skuteczne. Monitoring w mieście powinien służyć jednak przede wszystkim poprawie bezpieczeństwa, a nie "wyłapywaniu" kierowców - mówi Monika Chylaszek, rzeczniczka prasowa prezydenta. - Ograniczyć wjazd do strefy mają przede wszystkim wzmożone patrole straży miejskiej - dodaje.

Najczęściej pojawiają się one w okolicach Barbakanu i na ulicy Dunajewskiego. - Wiadomo jednak, że przecież strażnik nie może stać w takim miejscu cały czas. Dlatego kamery to dobre rozwiązanie - uważa Jakub Kosek, radny PO. - Byłby to kolejny krok do tego, aby ograniczyć ruch w obrębie pierwszej obwodnicy, co wpłynie również na jakość powietrza - dodaje.

Władze miasta już raz starały się wprowadzić taki system. Zamontowano nawet pilotażową kamerę przy wjeździe na plac Wszystkich Świętych. Niestety, z końcem zeszłego roku trzeba ją było zdemontować. Powodem była opinia rzecznika praw obywatelskich, który zakwestionował możliwość używania przez straż miejską urządzeń służących do rejestrowania samochodów wjeżdżających do strefy "B".

Podobne zastrzeżenia wyrażali także w 2013 roku urzędnicy nieistniejącego już Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Wodnej. Stwierdzili, że straż może używać kamer przenośnych a nie stałych. Problem miało rozwiązać nowe prawo o straży miejskiej. Prace nad nim utknęły jednak w Sejmie.

- Z pewnością należy coś z tym zrobić. Jednak dopóki nie będzie jasnego prawa, musimy liczyć na zwiększoną liczbę kontroli strażników - uważa Edward Porębski, przewodniczący komisji infrastruktury i radny PiS.

Ruch aut bez uprawnień w strefie "B" ma także ograniczyć wprowadzenie ruchu jednokierunkowego przy Plantach. Prace drogowe już trwają. - W takim przypadku kamery mogą być dodatkiem - uważa Paweł Hałat ze stowarzyszenia Miasto - Ludzie - Przestrzeń. W tamtym roku wydano 1242 wjazdówki do strefy "B".

Monitoring w mieście - fakty

Trwają także prace nad rozbudową miejskiego systemu monitoringu. To efekt zeszłorocznego referendum, w którym mieszkańcy zdecydowali o jego rozbudowie. Na razie prace idą opornie. Władze miasta tłumaczą się m.in. brakiem nowej ustawy o monitoringu, która ma wprowadzić zasady jego używania.

Dlatego w mieście wciąż działa przestarzały system złożony zaledwie z 81 kamer, chociaż o potrzebie jego wymiany prezydent Majchrowski mówił już w 2008 roku. Jak sprawdziliśmy, w Warszawie działa 414 kamer, w Poznaniu 395, a we Wrocławiu 103.

W projekcie budżetu na ten rok zapisano na rozwój monitoringu tylko 100 tys. zł, co ma wystarczyć na przygotowanie dokumentów do wystąpienia o pozwolenia budowlane. A tuż przed referendum przekonywano mieszkańców, że jeśli powiedzą "tak", to w ciągu dwóch lat w sieć monitoringu miasto zainwestuje ok. 40 mln złotych. Pieniądze te miały zostać przeznaczone m.in. na budowę Centrum Bezpieczeństwa i Monitoringu w Toniach. Wstępnie zakładano, że ma ono powstać najpóźniej do 2016 r. Zgodnie z prawem nie ma jednak przepisu, który mówi o tym, w jakim czasie władze mają spełnić to, o czym mieszkańcy zdecydowali.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto