Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Justyna Kowalczyk jeszcze przed rokiem nie mogła brać udziału w zawodach,dzisiaj jest naszą nadzieją na olimpijski medal

Dariusz Grzyb
Przed rokiem Justyna Kowalczyk, młodzieżowa wicemistrzyni świata w biegach narciarskich, została zdyskwalifikowana na dwa lata. W jej organizmie wykryto niedozwolony środek.

Przed rokiem Justyna Kowalczyk, młodzieżowa wicemistrzyni świata w biegach narciarskich, została zdyskwalifikowana na dwa lata. W jej organizmie wykryto niedozwolony środek. Błąd popełnili lekarze podając zawodniczce zakazany środek przeciwbólowy.
Znakomicie rozpoczynająca się kariera nagle została przerwana. 22-letnia góralka z Kasiny Wielkiej w powiecie limanowskim po złożeniu odwołania i skróceniu karencji do 11 miesięcy, w grudniu ubiegłego roku powróciła do sportu.

Wzięła udział w zawodach niższej rangi, m.in. w Austrii, czeskich Hornych Miseckach oraz w rosyjskim Krasnogorsku. 30 grudnia ub. r. w czeskim Novym Meście zadebiutowała ponownie w Pucharze Świata. To był bardzo udany start. Justyna zajęła 6. miejsce w sprincie i 11. na 10 km stylem dowolnym. A w zawodach Pucharu Świata w Estonii 7 stycznia zajęła trzecie miejsce!
Zawodniczką zajął się dr Robert Śmigielski, który opiekuje się również Otylią Jędrzejczak. Miejmy nadzieję, że wpadka jak ta w ubiegłym roku z nieznajomości przepisów antydopingowych już naszej mistrzyni się nie zdarzy.
- Rok przerwy w startach nauczył mnie wiele. Stałam się odporna psychicznie - dodaje sportsmenka.
Echa afery dopingowej
Państwo Janina i Józef Kowalczykowie, rodzice naszej wielkiej nadziei olimpijskiej, mieszkają w centrum Kasiny Wielkiej. Janina jest nauczycielką, a Józef pracuje w Ośrodku Rekolekcyjno-Rekreacyjnym na Śnieżnicy. Oboje z trudem znosili informacje i telefony o problemach córki.
- Byli tacy, którzy osądzili Justynę. Złożyli na nią całą winę za to, co się stało. Córka otrzymała wiadomość o dyskwalifikacji w Hiszpanii, gdzie przebywała z trenerem Aleksandrem Wierietielnym. Szybko do nas zatelefonowała i opowiedziała o całym zdarzeniu. Aby odetchnąć i odpocząć po stresie, udaliśmy się z mężem na długi spacer - wspomina pani Janina. - Cieszę się, że córka dzielnie zniosła całą aferę. To twarda dziewczyna.
Dzieciństwo
Już w najmłodszych latach Justyna Kowalczyk była ambitna, uparta i konsekwentna w tym co robi. Dążyła do celu.
- Każde marzenie, jakie pojawiło się w jej głowie, chciała realizować. Poświęcała wolny czas i zdrowie. Czasami było to wbrew mnie - przyznaje dzisiaj szczerze mama Justyny.
Pani Janina bardzo chciała, żeby córka kontynuowała ambitne plany zawodowe starszego rodzeństwa. Tomasz i Ilona są lekarzami.
- Dzisiaj wiem, że Justyna miała rację wybierając sport. Ale przeraża mnie myśl, jak wielkim kosztem dochodzi do wyników. Często mówi, że nie boi się wysiłku tylko bólu, który towarzyszy jej podczas zawodów i treningów. Gdy oglądam transmisje ze startów, pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy to ta, jak bardzo cierpi moja pociecha.
W starym domu znajdował się kącik, w którym nasza mistrzyni leczyła lalki.
- Lalki leżały w kącie bez rąk i nóg, a Justyna starała się je leczyć - z uśmiechem wspomina pani Janina. - Jej reprezentacyjną pacjentką była Barbie, którą otrzymała od rodziny z USA.
Do dzisiaj w Justynie pozostało zamiłowanie do lalek, ale już do medycyny znacznie mniej.
Druga miłość to choinki. Co roku nasza mistrzyni stara się spędzić święta w rodzinnym gronie. Jej ulubione zajęcie to strojenie choinki.
-Może choinki nie mają zachowanej odpowiedniej kolorystyki, ale mają swój urok - dodaje Janina Kowalczyk.
Jakie prezenty lubi córka otrzymywać?
- Trudno w tej chwili jej dogodzić. Na pewno zadowoli się dobrej marki kosmetykiem. Ja natomiast tradycyjnie wręczam Justynie pantofle, sweter, chociaż wiem, że tylko z początku zacznie w nim chodzić, a później zamieni na dres.
Justyna zrewanżowała się mamie dobrym kosmetykiem i piżamą.
Jeździsz za szybko
Kiedy jesienią Justyna pomyślnie zdała egzamin na prawo jazdy w Nowym Sączu, od jednego ze sponsorów otrzymała w prezencie forda mondeo kombi. Rodzice mogli przekonać się o samochodowych umiejętnościach córki już podczas startu w czeskich Hornych Miseckach.
- Justyna bardzo chciała, abyśmy towarzyszyli jej w pierwszym starcie po rocznej przerwie. Pomogła nam załatwić hotel, robiła wszystko, żebyśmy się czuli jak najlepiej - dodaje Józef Kowalczyk.
Po zawodach zakończonych sukcesem Justyna zabrała rodziców i ruszyli w powrotną drogę.
- Od Jeleniej Góry aż do Kasiny Wielkiej córka prowadziła samochód, a obok niej siedział mąż. Jechaliśmy około 120 km na godzinę. Na miejscu, po przyjeździe, mąż udzielił pierwszej uwagi: - Jak na początek jeździsz dobrze, ale za szybko - usłyszała nasza mistrzyni.
- Justyna jest opanowana i mimo że ma krótko prawo jazdy, nie baliśmy się wsiąść z nią do auta - dodają rodzice.
Czy najbliższym udzieliły się narciarskie sukcesy Justyny?
- Kiedyś w dzieciństwie biegałam na nartach. Ale kiedy złamałam nogę, zrezygnowałam z tego sportu, aż do czasu kiedy chciałam zrzucić kilka kilogramów nadwagi- śmieje się Janina Kowalczyk. - Biegałam wieczorami, tak aby nikt mnie nie widział, ale jakoś mi nie wychodziło i przestałam. Co innego pozostali członkowie naszej rodziny, od najstarszego do najmłodszego odważnie zjeżdżają ze Śnieżnicy.
Justyna zamiast Adama?
Coraz częściej można usłyszeć, że to nie Adam Małysz, który nie zachwyca swoją formą, ale właśnie Justyna Kowalczyk będzie naszą medalową nadzieją podczas Igrzysk Olimpijskich w Turynie.
- Nie wiem, jak Justyna sobie poradzi z rozgłosem wokół jej osoby. Ona już jest niezadowolona, że tak dużo pisze się na tej temat. Chce być na uboczu, podobnie jak my. Po całej aferze nie chcieliśmy się w nic angażować. Wiele zmieniło się w naszym życiu. Czasami krępujemy się wyjść z domu, spojrzeń ludzi. Polskie środowisko jest różne. Byli tacy, którzy cieszyli się wpadką córki. Na szczęście ma ona kłopoty za sobą.
To był nokaut
Stanisław Mrowca odkrył sportowy talent Justyny.
- Pełniłem wówczas funkcję dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu w Mszanie Dolnej i jednocześnie byłem trenerem Maratonu Mszana Dolna - wspomina Mrowca. - Podczas zawodów przełajowych na 1000 metrów Justyna okazała się najlepsza, wygrywając prawie o 100 metrów z następną zawodniczką. To był nokaut! Zainteresowaliśmy się talentem sportowym. Przez pierwsze miesiące Justynie trudno przychodziła nauka jazdy na nartach, ale już po dwóch latach dzięki ambicji została mistrzynią Polski na dystansie 3 km stylem klasycznym.
Stanisław Mrowca, dzisiaj dyrektor MOS w Nowym Targu, dodaje: - W Justynie drzemie wielki talent. Najważniejsze, że sama przekonała się do tego, że może podczas Igrzysk Olimpijskich w Turynie zdobyć medal. Było mi żal, kiedy dowiedziałem się o jej problemach. Nie wierzyłem, że dziewczyna o tak wysokim morale, solidna, uczciwa, mogła zażywać środki dopingujące.
Od początku mówiłem, że to błąd lekarzy, a nie Justyny. Przyznam szczerze: obawiałem się, że się załamie. Taki młody zawodnik, który dąży do sukcesów, kiedy zostaje mocno ukarany, może nie poradzić sobie z kłopotami. Wielką rolę odegrał trener Aleksander Wierietielny, któremu Justyna ufa i wierzy. Ta współpraca owocuje wspaniałymi wynikami.
Justyna wierzy w medal:
- Nie boję się, że nerwy sparaliżują mnie przed poważnymi zawodami, przed olimpiadą. Mam świadomość, że dobrze pracuję na treningach, że daję z siebie wszystko. Obawiam się tylko bólu fizycznego. Po ciężkich startach ręce i nogi bardzo bolą. Pod względem psychicznym jestem bardzo dobrze przygotowana.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto