Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Brodzik zdobyła popularność, nie idąc na skróty

Redakcja
Joanna Brodzik
Joanna Brodzik Sylwia Dąbrowa
Przedkłada życie rodzinne nad karierę. Wychowała parę bliźniaków, którzy są już dziś nastolatkami. A grywa w telewizji od czasu do czasu dla przyjemności.

Trudno w to uwierzyć, ale w tym roku kończy 50 lat. Wszyscy znamy ją z takich seriali, jak „Kasia i Tomek”, „Magda M.” czy „Nad Rozlewiskiem”. Nieraz widzieliśmy ją też w telewizyjnych reklamach. Zawsze uśmiechnięta, tryska humorem i uwodzi nienachalną zmysłowością. Najpierw była brunetką, potem zamieniła się w blondynkę, znana jest z nieustanych zmian swych fryzur. Choć ostatnio występuje rzadko, widzowie o niej nie zapomnieli.

- Nagrodą, jaką dostajemy w zamian za zmarszczki, jest dojrzałość i mądrość. Pracowałam nad sobą i cały czas to robię, staram się patrzeć w głąb, zadaję sobie dużo pytań, zgłębiam, rozwijam się... Dzisiaj mogę powiedzieć, że umiem cieszyć się ze swojego wyglądu, w pełni siebie akceptuję – co nie znaczy, że jestem wobec siebie bezkrytyczna – i nie mam potrzeby przypodobania się innym – mówi w „Twoim Stylu”.

Kciuk z długim paznokciem

Jest owocem miłosnego porywu pary nastolatków. Przyszła na świat, kiedy jej rodzice byli w... trzeciej klasie liceum. Gdy się urodziła, cała klasa pojawiła się u jej mamy w szpitalu z kwiatami. Niestety: jak to często bywa w przypadku tego rodzaju związków, każde z nastolatków poszło potem w swoją stronę. Dlatego nie miała kontaktu z ojcem do osiemnastego roku życia. Wychowała ją właściwie babcia, która zajęła się wnuczką, by córka mogła się wykształcić i znaleźć pracę.

- Babci zawdzięczam to, gdzie jestem i kim jestem. Była dla mnie najlepszym drogowskazem. Rozbudziła moją wyobraźnię. Opowiadała mi o skrzatach, które mieszkają pod kuchnią, w poniemieckich ruinach spędzała ze mną godziny na zabawach, przebierankach, malowaniu. Fajnie mieć kogoś takiego w życiu. Staram się teraz tę miłość, którą dostałam jako dziecko, oddać moim synkom - deklaruje w „Rewii”.

Joasia była żywym maluchem i ciągle fascynowała się czymś innym. Najpierw chciała być kosmonautką, potem marzyła, aby ją przyjęto do straży pożarnej, wreszcie bębniła na kuchennych naczyniach, planując zostać perkusistką. Ponieważ była pucułowata i miała pod nosem delikatny meszek, niektórzy myśleli, że jest chłopcem. Dopiero z czasem wzięła się za siebie: wstawała rano i gimnastykowała się regularnie, do tego zrezygnowała ze słodyczy. To sprawiło, że wyrosła na atrakcyjną dziewczynę.

- Pamiętam moment, kiedy dostrzegłam, że jestem kobietą. Wbiegałam na drugie piętro w starym domu mojej babci, w którym się wychowywałam. Położyłam kciuk na dzwonku i odruchowo spojrzałam na swój palec – smukły, z długim paznokciem – i zrozumiałam, że jest to dłoń kobiety. Miałam wtedy chyba z 12 lat, ale ja jestem „śródziemnomorska”, więc wcześnie dojrzałam. Mimo że pojawiły się już wtedy u mnie inne atrybuty kobiecości, to ten kciuk zrobił piorunujące wrażenie – opowiada w serwisie Menopauza.pl.

Za ładna na aktorkę

Kiedy w liceum zaczęła się udzielać w szkolnym teatrze, zrozumiała, że chce zostać aktorką. Dzięki zwycięstwu w polonistycznej olimpiadzie na centralnym poziomie mogła dostać się na każdy humanistyczny kierunek studiów w kraju. Myślała więc o psychologii, ale ostatecznie pojechała na egzaminy do akademii teatralnej i dostała się za pierwszym razem. Przeprowadziła się więc do Warszawy i zaczęła studia. Tam zderzyła się ze ścianą.

- Jeden z wykładowców powiedział mi, że jestem zbyt ładna jak na aktorkę. Oznaczało to, że mordercza praca nad swoim ciałem, jakiej dokonałam, wstając o piątej i ćwicząc, żeby nie być grubaską, spowodowała, że teraz dostaję baty, bo jestem za ładna. Czyli znów nic niewarta, znów niewystarczająca. Wstydziłam się przed kolegami, że znów muszą ze mną próbować, że ja nic interesującego w środku nie mam – wspomina w „Vivie”.

Joanna nie dała się jednak stłamsić. Postanowiła przekuć swą urodę na atut. Wygrała konkurs „Z Cinema do Cannes” i zaczęła zdobywać pierwsze role. Najpierw sukcesem stał się serial „Kasia i Tomek”, a potem kolejny – „Magda M.”. Ten drugi był tak popularny, że jego główna bohaterka stała się idolką swych rówieśniczek. Potem przyszedł czas na tasiemcowy cykl „Nad Rozlewiskiem”, który pokazywał, że można być szczęśliwym, nie angażując się w przysłowiowy „wyścig szczurów”.

- Mam amerykańskie podejście do tematu popularności. Uważam, że jeśli ktoś ciężką pracą, nie idąc na skróty, doszedł do swojej pozycji, to ma prawo być z tego dumny. I ja jestem. Popularność to miara mojej pracy. Ilość znajomych na ulicy i uśmiechów, które otrzymuję, to też miara mojej pracy. Uwielbiam dostawać od ludzi sygnały, że podoba im się, co robię, bo to świadczy, że robię to dobrze i wzbudzam zaufanie – twierdzi w Polskim Radiu.

Dobry trening

Kiedy w liceum zamieniła się z „brzydkiego kaczątka” w piękną nastolatkę, od razu zlecieli się do niej chłopcy. Joasia była bardzo kochliwa: raz to ona zrywała, kiedy indziej to ją rzucano. Nie inaczej rzecz się miała na studiach. Kiedy zaczęła występować w telewizji i jej życiu zaczęły się przyglądać media, była związana z kolegą po fachu – Bartkiem Świderskim. Zostawiła go jednak dla Pawła Wilczaka, którego poznała na planie „Kasi i Tomka”.

- Mieliśmy z moim partnerem bardzo dobry trening ze względu na wspólną pracę i jej specyfikę, czyli serial „Kasia i Tomek”. Często nawet nieświadomie odwołujemy się do już wcześniej wypracowanych schematów, które pozwalają nam przetrwać najtrudniejsze momenty. Myślę, że właśnie dlatego udaje nam się samodzielnie i właściwie bez żadnej pomocy wychowywać dwójkę urwisów. Przyjaźń i dobra znajomość drugiej osoby to największy kapitał, jaki można wnieść do związku – podkreśla w serwisie Menopauza.pl.

Joanna i Paweł zamiast ślubu zafundowali sobie bliźniaki, Chłopcy urodzili się jako wcześniacy, więc aktorka po ich przyjściu na świat całkowicie zrezygnowała z pracy. Wtedy zrozumiała, że rodzina jest dla niej najważniejsza. Dlatego choć po roku zaczęła ponownie występować, już nie weszła w szybki rytm kolejnych ról. Gra rzadko – ostatnio widzieliśmy ją na małym ekranie w serialu „Receptura”. Wolny czas podczas pandemii wykorzystała na napisanie książki kucharskiej „Umami. Opowieści i przepisy”.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Joanna Brodzik zdobyła popularność, nie idąc na skróty - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto