Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jestem silną babą - Rozmowa z Katarzyną Bujakiewicz, poznańską aktorką

Ewa SIWICKA
Kasiu, umiałabyś zrobić zastrzyk? - O Jezu, nie! Kiedyś Kryszak w programie kazał mi zrobić zastrzyk i nie zrobiłam. Absolutnie nie odważyłam się, nie jestem w stanie wbić się w skórę.

Kasiu, umiałabyś zrobić zastrzyk?

- O Jezu, nie! Kiedyś Kryszak w programie kazał mi zrobić zastrzyk i nie zrobiłam. Absolutnie nie odważyłam się, nie jestem w stanie wbić się w skórę.

Od 6 lat grasz siostrę Martę w „Na dobre i na złe’’, więc pewnie w świadomości wielu ludzi istniejesz jako prawdziwa pielęgniarka. Spotkałaś się tym?

- Bardzo często się z tym spotykam, bo mam babcię 90-letnią pod opieką, więc regularnie bywam w różnych szpitalach i przychodniach. Już kiedyś miałam taką sytuację, że z babunią wylądowałam w szpitalu i lekarz mi coś tłumaczy, tłumaczy, mówi językiem fachowym, więc ja przerwałam. Proszę, by tak trochę po polsku mówił, bo ja naprawdę nic nie rozumiem.

Serial każdej niedzieli gromadzi przed telewizorami kilka milionów telewidzów, stąd też twoja wielka rozpoznawalność. Należysz do osób, które ta popularność męczy czy cieszy?

- Oczywiście, że są takie momenty, gdy - zwłaszcza dzieci - gdzieś się czają za regałami lub biegają po całym centrum handlowym i podglądają. Koleżanka się ze mnie śmieje, mówi: - Przestań, to są przecież dzieci - a ja mówię, że one muszą wiedzieć, że nie mają mnie śledzić, tylko podejść, powiedzieć „dzień dobry pani Kasiu, chcemy autograf” i wtedy nie ma problemu.

W ,,Na dobre i na złe’’ robisz wrażenie słodkiej, uległej, ufnej, a tymczasem jesteś typem „silnej baby’’, prawda?

- W „Magdzie M.’’ już pokazuję rogi! Od dziecka byłam wrzucana do wody, musiałam pływać, musiałam wiosłować, jeździłam na obozy sportowe, a tam przemierzałam 30 km na rowerze. Mój tatuś chciał chyba, żebym była chłopcem, ale wyszła mu z tego silna baba. Z drugiej strony, gdybym tych wszystkich rzeczy nie robiła, byłabym nie do zniesienia dla otoczenia. Mam w sobie nadmiar energii, muszę się wyżyć, chodzę na siłownię. Na planie, w przerwie między ujęciami, gdy nie mam siłowni - tańczę, śpiewam albo cały czas coś gadam. Poza tym kamery albo teatr wyzwalają we mnie jakieś totalne wariactwo, że się nakręcam. A gdy wyłączają kamery, bzzyt, głowa opada, mogę spać.

Lubisz ostre klimaty?

- Lubię, lubię i Ania Augustynowicz w teatrze w Szczecinie zawsze mnie obsadzała w rolach młodocianych morderczyń, w rolach młodych, zbuntowanych. W Poznaniu w Teatrze Polskim gram w „Zwyczajnych szaleństwach’’ energiczną nimfomankę. Ten zawód daje mi taką energię. Może też ma wpływ to, że ja się zawsze wysypiam. Jak mam spektakl, to nikt mnie nie zobaczy na imprezie, idę bardzo wcześnie spać. Mam przespane noce.

To muszę cię spytać o coś bardzo osobistego...

- Pewnie będziemy rozmawiać o facetach (śmiech).

Oczywiście. Jesteś ładna, wysportowana, inteligentna, masz skończone - hm, hm ...eści lat i wciąż jesteś stanu wolnego. Jak to możliwe?

- Mając 21 lat zakochałam się, byłam w tym związku, z przerwami, prawie sześć lat i prowadziłam normalny dom i szłam w tym kierunku, no tylko... nie wyszło. Jak nie wyszło, to potem były poszukiwania. Teraz jestem już niezależna, sama sobie radzę i nie będzie mi ktoś tam, jeden z drugim - mówić, co mam robić. Ja już to przerabiałam będąc młodą kobitką, że ma być kotlet, że ma być coś tam. Kiedyś robiłam, a teraz mówię: nie! Idź sobie do restauracji i sobie zamów. Zresztą, prawdę mówiąc, w tym wieku nie ma już facetów wolnych; ta łapanka się odbyła między 30-tym a 40-tym rokiem życia i teraz wszyscy są zajęci.

A może to oni nie nadążają za tobą? Jaki typ mężczyzny mógłby cię zainteresować?

- Podobny do mnie, który też ma swoją pasję, też jest typem sportowym. Bo ja lubię, gdy facet prowadzi aktywny tryb życia - narty, konie, pływanie - zresztą ty też takich lubisz...

O tak, mężczyzna musi być wysportowany, z ładną sylwetką, bez brzuszyska.

- Wiadomo, że nikt nie jest ideałem, każdy ma jakieś swoje wady i to mi nie przeszkadza, że np. skarpetki leżą na ziemi, bo ja się przy takim facecie wychowałam i moja mama mówi, że to nie jest problem, że ojciec rzuca ubranie na ziemię i mówi: „Kochanie, to jest dolna półka“. Byłam wychowana przy tacie, który w domu nie robił kompletnie nic. Tylko ogród należał do jego obowiązków, no i samochód. Więc ja tego się nie boję, to nie jest dla mnie żadnym problemem. Ja mogę sprzątać, mogę gotować, dzieci wychowywać.

Przyjaźnisz się z sierżant Marylką ze Złotopolskich, czyli z Anną Przybylską. Mówicie o sobie „frendziary’’. Co to oznacza?

- Frendziara, bo „przyjaciółka’’ brzmi zbyt pompatycznie. Przyjaźń - to brzmi tak poważnie. Nie znoszę takich pompatycznych określeń. Frendziara od słowa frend - przyjaciel. Podoba mi się to słowo. Lubimy spędzać ze sobą czas, żartować, umawiamy się na kawę, na zakupy, znamy swoje rodziny.

Widuję cię często w Poznaniu z Agnieszką Dygant.

- Tak, zaprzyjaźniłam się z nią na planie „Na dobre i na złe’’. Bardzo ją lubię, a teraz gramy razem także w Teatrze Polskim. Jak przyjeżdża do Poznania, to mamy dla siebie dużo czasu i spędzamy go razem.

Nasza sympatyczna poznanianko, nie dasz się wykraść Warszawie?

- Już próbowałam żyć poza Poznaniem. Kilka lat w Szczecinie, potem pół roku w Warszawie, a potem już kombinowałam, by nie tylko na weekend wracać tu, ale już w czwartek, zaraz po zdjęciach, a potem już w środę, a najlepiej we wtorek. I tak bardzo czekałam, żeby mnie zaangażowano w Teatrze Polskim w Poznaniu. Gdy to się stało, ucieszyłam się, że mam pretekst, że jeśli potrzebują mnie w Warszawie, to mogę jechać, tylko wtedy, gdy nic nie robię w teatrze. Teraz nie dam się stąd wyrwać.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto