Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedna trzecia pracujących krakowian w drugim progu podatkowym 32 proc. Miasto krezusów? Nie. Rząd nie podniósł progu „dla bogaczy” od 11 lat

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Wedle rządu, ponad jedna trzecia zatrudnionych w stolicy Małopolski w sektorze przedsiębiorstw to "bogacze", dla których ustanowiono  w 2009 roku ów wyższy próg. Ich liczba zwiększa się w Krakowie lawinowo: jedenaście lat temu było ich… pięćdziesiąt razy mniej.
Wedle rządu, ponad jedna trzecia zatrudnionych w stolicy Małopolski w sektorze przedsiębiorstw to "bogacze", dla których ustanowiono w 2009 roku ów wyższy próg. Ich liczba zwiększa się w Krakowie lawinowo: jedenaście lat temu było ich… pięćdziesiąt razy mniej. Wojciech Matusik
Rekordowe 150 tys. Małopolan zapłaciło (lub niebawem zapłaci) znacznie wyższy, 32-procentowy (zamiast 17 proc.), podatek dochodowy (PIT) za rok 2020. Grubo ponad połowa z nich to krakowianie. Wedle rządu, ponad jedna trzecia zatrudnionych w stolicy Małopolski w sektorze przedsiębiorstw to "bogacze", dla których ustanowiono w 2009 roku ów wyższy próg. Ich liczba zwiększa się w Krakowie lawinowo: jedenaście lat temu było ich… pięćdziesiąt razy mniej.

FLESZ - Paszporty szczepień w UE już w czerwcu?

Kto jest "bogaczem" wpadającym w drugi próg? Wedle ustawy o podatku dochodowym – każdy, kto w danym roku osiągnie dochód powyżej 85 529 zł brutto, czyli – średnio – 7127 zł miesięcznie. Sęk w tym, że kiedy rząd (PO-PSL) wprowadzał ten próg, średnia płaca w Polsce wynosiła 3,1 tys. zł, w Małopolsce – niecałe 3 tys. zł, a w Krakowie 3,5 tys. zł. W całej Małopolsce w drugi próg wpadło wówczas 2 tys. osób, w tym nieco ponad tysiąc krakowian.

Od tego czasu średnia pensja nad Wisłą wzrosła jednak do blisko 5,2 tys. zł (w roku 2020). W Małopolsce wyniosła ona – odpowiednio – 5,6 oraz 6,6 tys. zł. Łatwo zauważyć, że przeciętne wynagrodzenie w stolicy naszego regionu jest już tylko o włos od kwoty, powyżej której trzeba oddać państwu co trzecią zarobioną złotówkę. Gdyby dynamika wzrostu płac – wynosząca w pandemicznym roku 2020 ponad 9 proc. - utrzymała się w najbliższych miesiącach, to krakowska średnia pensja znajdzie się powyżej drugiego progu podatkowego już w 2021 roku!

Jedną z wyborczych obietnic PiS (a wcześniej Andrzeja Dudy) w roku 2015 było znaczne podniesienie kwoty wolnej od podatku (z 3,1 do 8 tys. zł). Skończyło się lekkim obniżeniem obciążeń ludzi o najniższych dochodach (kwota wolna maleje wraz ze wzrostem dochodów i po przekroczeniu pewnego progu zarobków w ogóle jej nie ma) oraz najmłodszych (tzw. zerowy PIT, nie obejmujący jednak składek zdrowotnych, dla pracowników do 26 lat), a także urwaniem jednego punktu procentowego z pierwszego progu podatkowego (obniżenie opodatkowania z 18 do 17 proc. w październiku 2019 r.).

Dzięki reformom PiS przeciętny Polak zyskał kilkadziesiąt złotych. W tym samym czasie rząd wzbogacił się o… grube miliardy. Z powodu niezmienianego od wielu lat II progu podatkowego coraz więcej Polaków musiało – i musi - płacić 32-procentowey podatek zamiast podstawowych 17 proc.

W 2009 r., gdy wprowadzano próg, tacy „bogaci” podatnicy stanowili w Małopolsce 1,1 proc. ogółu. W 2017 r. było ich już 3,6 proc., a w 2019 – 9 procent, przy czym w samym Krakowie ów odsetek był aż trzy razy większy niż w pozostałej części regionu. W dodatku rząd PiS wprowadził faktyczny trzeci próg podatkowy, bo za taki trzeba uznać tzw. daninę solidarnościową. Płacą ją najbogatsi, z dochodem powyżej 1 miliona złotych rocznie. Za 2019 rok opłatę tę wniosło w całym kraju 30 tysięcy osób, oddając państwu 1,65 mld zł ponad to, co wynikało z samego rozliczenia PIT. W roku 2020 liczba ta może być nawet o połowę większa, bo większość zamożnych, zwłaszcza przedsiębiorców i kluczowych menedżerów (prezesów największych spółek), w pandemii nie zbiedniało, a pojawili się całkiem nowi – cyfrowi - krezusi…

Małopolska: całe grupy zawodowe w II progu podatkowym

O ile jednak ludzi zarabiających powyżej miliona rocznie można uznać za prawdziwie zamożnych, o tyle ludzie zarabiający nieco ponad średnią krajową (wynoszącą 5,9 tys. zł brutto) z definicji nie są krezusami, lecz – właśnie średniakami. Szczególnie, że mówimy tu o kwocie – w przeliczeniu – niespełna 1300 euro. W większości starych krajów UE suma taka jest w ogóle zwolniona z jakichkolwiek podatków. W Hiszpanii płaca MINIMALNA wynosi 1108 euro, we Francji – 1555 euro, w Niemczech - 1614 euro, w Belgii - 1626 euro, w Holandii - 1685 euro, w Irlandii - 1724 euro, w Luksemburgu - 2002 euro… Czyli każdy pracownik w krajach zachodnich - zarabiający choćby ustawowe minimum - wpadałby w polski II próg przewidziany dla „zamożnych”…

W Małopolsce dotyczy to coraz liczniejszych grup zawodowych. Wedle GUS, średnia płaca brutto w informacji i komunikacji wynosi w naszym regionie 10 275 zł, w działalności profesjonalnej, naukowej i technicznej – 8 816 zł, w wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę – ponad 8 tys. zł. W przemyśle jest to 5 360 zł, a administrowaniu i działalności wspierającej – 5 157 zł. Średnią powyżej 5 tys. zł odnotował GUS także w dostawie wody i gospodarowaniu odpadami oraz ściekami – 5144 zł. W samym Krakowie stawki są przeciętnie o 15, a niekiedy 25 proc. wyższe, co oznacza, że w każdej z wymienionych branż co najmniej jedna piąta pracowników wpada w II próg podatkowy. W najbardziej dochodowych sektorach jest to większość pracowników.

W sumie 32-procentowy podatek dochodowy za 2020 r. zapłaci co trzeci krakowianin zatrudniony w sektorze przedsiębiorstw. Ten odsetek byłby jeszcze większy, ale część ludzi rozlicza podatki ze słabiej zarabiającymi małżonkami i (lub) korzysta z ulg. Jednak skokowy wzrost odsetka osób wpadających z każdym rokiem w zamrożony drugi próg podatkowy jest nieunikniony.

Polski rozbój: podatek od inflacji

Zamrożenie progu oznacza tak naprawdę silne zwiększenie obciążeń podatkowych. W ciągu 11 lat ceny większości towarów wzrosły o ponad połowę, a niektóre nawet się podwoiły, czyli podwyżki płac w znacznej mierze pożarła inflacja. Za 3 tys. zł z 2021 nie można kupić tyle, co za 3 tys. zł z 2009, kiedy wprowadzano próg 85 529 zł. Łatwo zauważyć, że ok. 85 tys. zł kosztował przed dekadą przeciętny samochód klasy SUV, dzisiaj trzeba nań wyłożyć ok. 140 tys. zł. I właśnie tyle powinien wynosić II próg podatkowy, gdyby był przez polityków uczciwie waloryzowany. Bez tego coraz więcej Polek i Polaków płaci podatek od inflacji.

Doradcy podatkowi od lat zwracają uwagę, że należymy do wąskiego kręgu egzotycznych krajów, w których nie ma mechanizmu waloryzacji progów PIT i innych stawek np. o wskaźnik inflacji (choć stale podnoszone są m.in. emerytury oraz płaca minimalna) i przez to realne obciążenia szarych obywateli rosną. Problem dotyczy zwłaszcza dużych miast. Gdyby nie rozliczenia z małżonkiem i ulgi, w niektórych branżach wszyscy pracownicy płaciliby 32 proc. PIT. W Krakowie mediana zarobków w informatyce, telekomunikacji, bankowości, energetyce oraz przemyśle przekroczyła 7,2 tys. zł. Oznacza to, że ponad połowa pracowników tych sektorów potencjalnie wpada w 32-procentowy PIT.

W skali kraju w II prób wpadło w 2009 roku niespełna 388 tys. podatników, a w 2019 już prawie 1,3 mln. W 2020 było ich z pewnością ponad półtora miliona. W dekadę Polska zyskała zatem ponad milion „bogaczy”. Z upływem lat przybywa ich coraz szybciej…

Nowy Ład? Skąd się wzięły dwa progi podatkowe i czy PiS to w końcu zmieni

32-procentowy próg podatkowy został wprowadzony za czasów ministra finansów Jacka Rostowskiego. Doprowadził on do likwidacji trzeciego, najwyższego progu – w wysokości 40 proc. – od najwyższych dochodów. Podniósł natomiast drugi próg – z 30 do 32 proc. - i jednocześnie niemal podwoił kwotę, od której trzeba płacić ów wyższy podatek (z 44,5 do 85,5 tysiąca złotych brutto).

Na początku kwietnia minister finansów Tadeusz Kościński zapowiedział, że w ramach planowanego przez rząd PiS Nowego Ładu wprowadzony zostanie zupełnie nowy system podatku dochodowego. Główne założenie jest takie, by naprawdę bogaci oddawali państwu jeszcze więcej niż obecnie, natomiast średniacy i ubożsi - znacznie mniej. Ma temu służyć m.in. znaczne podniesienie kwoty wolnej od podatku (plotkuje się nawet o 30 tys. zł, ale pewne jest, że kwota taka byłaby obwarowana mnóstwem obostrzeń i w efekcie dotyczyła bardzo nielicznych. Tak jak to jest dzisiaj z maksymalną kwotą wolną). Równocześnie podniesiony byłby próg, od którego trzeba płacić wyższy podatek, czyli 32 proc. zamiast 17.

Dziś osoby o dochodach do 8 tys. zł rocznie nie płacą ani grosza podatku, a zarabiający więcej (ok. 24 mln podatników) uiszcza PIT wedle stawki 17 proc. Półtora miliona podatników o dochodach przekraczających II próg, czyli 85 528 zł. płaci 32 proc. od nadwyżki ponad tę kwotę. Z wyliczeń resortu finansów wynika, że w praktyce - po uwzględnieniu kosztów, ulg i wspólnych rozliczeń z małżonkiem - w 2020 r. w II próg wpadali podatnicy zarabiający powyżej 102,6 tys. zł rocznie, czyli niespełna 8,5 tys. zł miesięcznie.

Wśród „położonych na stole” wariantów PiS rozważa także „bardziej solidarne” obłożenie bogatszych składką zdrowotną. Chodzi o to, by przedsiębiorcy – zamiast obecnego ryczałtu – płacili ją w wysokości uzależnionej od dochodu. Ostateczne szczegóły nie są jednak znane, bo PiS już dwa razy odłożył prezentację założeń Nowego Ładu – z uwagi na szczyt III fali pandemii. Z przecieków z partii rządzącej wynika, że trzecie podejście do prezentacji planowane jest na przełom kwietnia i maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto