Jedna lista, dwie prawdy

Schindler nie tworzył listy ocalonych. Dorzucił do niej tylko kilka nazwisk, a ponadto był kobieciarzem i szpiegiem - dowodzi David Crowe w kontrowersyjnej książce ,Oskar Schindler, nieopowiedziana historia jego życia i prawdziwa historia listy". Powołując się na tę publikację ,New York Times" napisał, że nie było listy Schindlera.

- Szukanie sensacji. Lista była, sygnował ją Schindler i koniec - oburza się Jűrgen Hensel, historyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego.

,Nowa" historia życia Oskara Schindlera nie jest tak zupełnie nowa. Nieraz już mierzono się z mitem owej postaci i nazywano Schindlera hochsztaplerem. Podkreślano ekonomiczny charakter jego działalności i zyski, które miał z pracy Żydów.

- Co z tego? - pyta Stella Műller, jedna z 1200 ocalonych. - Zostałam umieszczona na liście dzięki wujkowi, który powiadomił o tym Schindlera. To był cudowny człowiek o bajkowych umiejętnościach lawirowania. Czy bohater? Bohaterem można było wtedy spokojnie nazwać wiejską babę, która chowała Żyda w stogu siana.

Dawid Crowe przypomina w książce nie tylko o tym, że Schindler był alkoholikiem i kobieciarzem. Pisze także, iż w 1938 r. wstąpił do Abwehry i był szpiegiem. O książce, a zwłaszcza o artykule w ,New York Times" trudno jest jednak rozmawiać w Krakowie bez emocji.

Tadeusz Jakubowicz nie rozumie, dlaczego wszyscy nagle szukają w życiu Schindlera sensacji. - To że lekkoduch, kobieciarz? Przecież to zwykły facet był. Dlaczego miały mu się kobiety nie podobać? Ten artykuł to obrzydliwe szukanie dziury w całym - mówi.

Dr Edyta Gawron z Katedry Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że jako historyk nie może kwestionować działalności Schindlera w Krakowie. Z kolei prof. Jan Maria Małecki, który dziś będzie wykładał o historii krakowskich Żydów z okazji 700-lecia Gminy Żydowskiej w Krakowie dodaje, że takich, jak Schindler było wielu.