Jazda, gra i znowu jazda

ASOA VALENCE - WISŁA Kraków 1:1 (1:0). Bramki: Carmona 45 - Żurawski 49. Widzów ok. 200.

WISŁA: Sarnat - Baszczyński, Jop, Kowalczyk (76. Paszulewicz), Stolarczyk - Uche (46. Piotr Brożek), Kukiełka, Cantoro (46. Strąk), Gorawski - Żurawski, Iheanacho (46. Frankowski).

Prawie 500 kilometrów spędzili wczoraj w autokarze piłkarze krakowskiej Wisły. Najpierw musieli dojechać do Valence na sparing z miejscowym drugoligowcem, a potem wrócić w ,domowo-hotelowe" pielesze. W międzyczasie sprawdzili się w walce z podopiecznymi trenera Alaina Ravera. A ten zaprezentował drużynę złożoną głównie z wychowanków,z grona których najlepsze wrażenie zrobili ofensywnie usposobieni Fayolle, Calce i Carmona. Ten ostatni zdobył zresztą gola, takiego do szatni - po wyrzucie pilłki przez Sarnata do Cantoro, wiślacki pomocnik poślizgnął się (murawa po opadach deszczu), gospodarze zacentrowali na nasze przedpole, a Carmona efektownie uderzył z ok. 12 metrów z tzw. pierwszej piłki.

Krakowianie wyrównali zaraz po zmianie stron, kiedy Gorawski popisał się długim podaniem z lewej flanki, a Żurawski w swoim stylu wziął na plecy atakujących go obrońców i z półobrotu przymierzył skutecznie z lewej nogi. Wiślacy mieli jeszcze inne okazje, m.in. próbowali szczęścia Uche (dwukrotnie), Frankowski, a do przerwy Cantoro. Z kolei w końcowych fragmentach spotkania krakowianie mieli sporo pretensji do arbitra głównego, który ich zdaniem nie podyktował dwóch rzutów karnych, po zagraniach piłki ręką przez gospodarzy. Generalnie jednak można być zadowolonym z postawy zespołu, który przecież dopiero wchodzi w tzw. okres startowy. A kiedy przyjdzie się konfrontować z liderem francuskiej ekstraklasy, Monaco (środa 4 lutego), będzie można więcej powiedzieć o stanie wytrenowania mistrzów Polski.