Artysta raz w miesiącu występuje na deskach krakowskiej Alchemii, a wczoraj, 6 lutego, dał niesamowity koncert w Kinoteatrze Uciecha. Publiczność, po brzegi wypełniła salę i wielkimi brawami nagradzała kolejne utwory, które jeden po drugim wyłaniały z improwizowanych dźwięków.
Koncert zatytulowany "Na głos i ręce", nie był monotonny, ani jednostajny. Oprócz Janusza, na scenie był tylko pianista - Paweł Piątek, resztę wypełnił niesamowity głos piosenkarza. Trąbka, perkusja, skrzypce, klarnet- te instrumenty, choć fizycznie nieobecne, były słyszalne za sprawą wokalu Radka.
Repertuar wokalisty nasycony jest miłością. Porywy serca, ciężkie rozstania, cierpienie w samotności, pragnienia pocałunku - to główne tematy jego utworów. Dopracowane do perfekcji, nostalgiczne, momentami nawet skoczne melodie jeszcze bardziej utrwalają wizerunek romantyka z krwi i kości. Mylą się jednak ci, dla których Janusz Radek jest kolejnym, nudnym gwiazdorem, śpiewającym smętne piosenki o szcześciu i nieszcześciu. W rzeczywistości, to tryskający humorem, szczęśliwy mąż i ojciec, który ma niesamowity dystans do siebie i muzyki. Na scenie bawi się dźwiękiem, utrzymuje kontakt z publicznością i nawet jak się pomyli, zapomni tekstu, przymknie oko i obróci wszystko w żart, bo jak sam mówi o sobie - Wcale nie jestem smutnym człowiekiem.
Podczas wczorajszego koncertu, Janusz Radek zaśpiewał swoje największe hity pochodzące z poprzednich płyt. Publiczność długo nie dała mu zejść ze sceny, trzykrotnie domagając się bisów.
Między próbą, a koncertem, udało się nam porozmawiać z artystą. O koncerty w Krakowie, pierwsze kroki na scenie i ewentualny "plan B" na życie, pytała Aleksandra Parzyszek.
W TYM TYGODNIU | ||||
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?