Zajęte były nawet miejsca na podłodze przed sceną i od strony bufetu. Przyczyną tego tłoku był niezapomniany koncert Jana "Ptaszyn" Wróblewskiego z kwartetem.
Kwartet, jak zwykle nie zawiódł oczekiwań, a niesamowita atmosfera i czar saksofonu Ptaszyna Wróblewskiego pozostaną w pamięci miłośników jego talentu na długo.
Prowadzenie koncertu było pełne humoru i radości, tak charakterystycznej dla Ptaszyna Wróblewskiego, dzięki czemu było to wydarzenie, którego nie powinno się przegapić.
Oczywiście bez bisu nie mogło się obejść. Co ciekawe, gdy Ptaszyn zszedł ze sceny pozostawiając na niej grający kwartet, już po chwili jego siwa uśmiechnięta głowa pojawiła się w lekko rozchylonych częściach bocznej kotary, oddzielającej scenę od zaplecza.
On po prostu nie umiał zostawić obojętnie swego zespołu i ukochanej muzyki, musiał choć zaglądnąć i cieszyć się pięknem muzyki płynącej ze sceny. Taki jest i takiego go kochamy.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?