Praca. Można zmienić zawód. Wystarczy pomysł i chęci
Do dużej piaskownicy, co chwilę przychodzą kolejne psy. Niektóre trochę kopią, inne od razu się kładą i wylegują. Inne znajdują cień. Kolejne chodzą krok w krok za swoimi opiekunami. Kiedy ktoś zbliża się do ogrodzenia, witają go chórem.
– To nie jest sposób na zarabianie pieniędzy. To trzeba kochać, żeby to robić – mówi Agnieszka Hałuszczak, która 13 miesięcy temu założyła hotelik dla zwierząt w Świdnicy pod Zieloną Górą.
Postanowiła zmienić pracę, a akurat zachorowała jej suczka. Pomyślała, że skoro opiekuje się nią, mogłaby też innymi. Skończyła kurs instruktora psów, kończy kurs z behawiorystyki. A do końca roku, chce też skończyć ten dotyczący psychologii psa.
– To trzy marzenia, które kiedyś chciałam spełniać i spełniam pomału. Te zwierzaki, to jest moje życie, moja pasja i moja miłość – przyznaje.
Małżeństwo. Wzajemne wsparcie
Latem w prowadzeniu hoteliku pomaga pani Agnieszce mąż. Też kocha zwierzęta. Kiedy był dzieckiem, miał kota, teraz ma psy.
– Kiedy żona chodziła do pracy, mijaliśmy się. Teraz jesteśmy razem i ciągle wdrażamy nowe pomysły. Żona zaczęła szyć legowiska. Zrobiliśmy piaskownicę dla piesków, one są zafascynowane tym piaskiem – opowiada pan Piotr. – Jest dużo pracy. Latem jedna osoba nie da sobie rady. Trzeba doglądać. A ja też mam zamiłowanie do zwierząt. Mam swoje pieski.
Przyjemne chwile? To pewnie te, kiedy właścicielka zapewnia, że piesek do nikogo na ręce nie pójdzie, a kiedy wraca po swojego pupila, ten jest na rękach u pana Piotra. Albo te momenty, kiedy przyjeżdżają właściciele, a piesek nie chce wracać do swojego domu.
Pies. Najlepszy przyjaciel człowieka
– Mamy typowo domowy hotelik. Nie ma tutaj klatek, ani kojców. Jesteśmy 24 godziny na dobę z nimi. Nawet śpię w pomieszczeniu, gdzie śpią psiaki, bo nawet boję się opuścić je na noc – opowiada pani Agnieszka. – Psy są cały czas ze mną. U nas najważniejsze jest zwierzę, a nie właściciel. Ma być szczęśliwe, czuć się z nami dobrze.
Pieski, które przyjeżdżają do państwa Hałuszczaków pierwsze godziny chodzą sobie po całej posesji, oglądają i wąchają.
– Nieraz są takie pieski, które nie obcują z innymi zwierzętami, tylko na spacerkach je widzą. One sobie chodzą wolno, położą się tam, gdzie chcą. Nic nie robimy na siłę. Obserwujemy. Jeśli wybierze sobie miejsce na spanie, tam kładziemy jego kocyk. Zazwyczaj twa 3-4 godziny, żeby oswoił się z nową sytuacją. Potem jest zabawa i wariacja – mówi właścicielka hoteliku.
W styczniu pani Agnieszka skontaktowała się z Biurem Ochrony Zwierząt z Zielonej Góry, aby pomagać też bezpańskim zwierzętom.
Czytaj też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?