Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak przeżyłam "Szansę na Sukces"

Redakcja
Mój występ na Krzemionkach. W "Szansie na sukces" śpiewać każdy może, przynajmniej w eliminacjach
Mój występ na Krzemionkach. W "Szansie na sukces" śpiewać każdy może, przynajmniej w eliminacjach Jan Hubrich
Stres. Czekanie. Droga na piosenkarski Everest nie jest łatwa. Najłagodniejsze jury nie jest w stanie złagodzić tego, co przeżywa się w kolejce po sławę. Wiem, przeżyłam na własnej skórze - pisze Marta Paluch

Zobacz także: Śpiewająco walczyli o "Szansę na sukces" [ZDJĘCIA, VIDEO]

Marzyłam by spotkać Wojciecha Manna. Wejdę, a on mi powie coś dowcipnego, zaśpiewam, a zespół Raz, Dwa, Trzy się zachwyci. Myśląc o tej miłej perspektywie, całą sobotę wkuwałam słowa piosenki "Nim wstanie dzień". Wojenna, z polskiego westernu, w sam raz na eliminacje...

Nim wpuszczą mnie
Sobota, godz. 23.30.
Ćwiczę gamy. Sąsiedzi nie są zadowoleni. Telefon.
- To prawda z "Szansą na Sukces"? No, jaja. A co będzie, jak się dostaniesz?
Sobota, 1.15. A może jednak Turanua zaśpiewać? Wszyscy lubią Turnaua. I słowa mi się nie pomylą, bo znam.

Niedziela, 8.00. Ma-me-mi-mo-mu. Ma-me-mi...
Niedziela, 9.30.

- To pani w telewizji będzie występować? A co tam można wygrać? - docieka taksówkarz.

Niedziela, 9.50
Krzemionki, siedziba TVP Kraków. Nie ma piszczących tłumów ściśniętych barierkami, godzinami czekających na mrozie. Chociaż nie, mróz jest. Minus 15.

Rejestracja przy stoliku - numer 161. - To zdążę przez trzynastą? - dociekam. - Może się uda - zapewniają mnie. Chętnych około trzystu. Mało - na eliminacjach jest średnio po tysiąc osób. Dobrze - człowiek w drodze do sukcesu nie będzie się czuł jak w fabryce.

Na każdym schodku człowiek spragniony sukcesu. Nieśmiertelna "Whisky moja żono" dobiega z korytarza. Mają gitarę. W łazience Whitney Houston z Makowa Podhalańskiego wyciąga wysokie c. Kayah z Krakowa ćwiczy gamy.

- 161? To sobie tu posiedzisz. W godzinę przesłuchali dopiero dziesięć osób - informuje Sylwia spod Nowego Sącza. Z kilkoma chłopakami ma zespół, grają na weselach. Teraz rock najpopularniejszy, ale disco polo też się dobrze trzyma.
- Raz Dwa Trzy w ogóle nie znam. "Cykady" Manaamu będę śpiewać. Ale mam tremę - uśmiecha się nerwowo.
Może ja też powinnam poćwiczyć? Ma-me-mi-mo-mu. Ale nie ma gdzie, bo na korytarzu jakoś głupio, a wszystkie toalety zajęte. Poza tym już się przecież wczoraj nauczyłam.

Czekamy czekamy
Godz. 11.
13-letnia Zosia przyjechała z mamą. - Takich castingów jest w całej Polsce kilka dziennie. Jakby się człowiek uparł, toby codziennie mógł jeździć. Zresztą, część ludzi już się na tych imprezach rozpoznaje, bo często jeżdżą - mówi mama Zosi. - Podkład pani ma?

- Jaki podkład? Aaa, muzyczny. Nie, ja tak... na sucho. A tu każdy ma?
- No, większość. W internecie można znaleźć.

Że też na to nie wpadłam. Ale luz, przecież jestem tu w sumie służbowo. Bez tremy. W końcu profesjonalnie się przygotowałam. Ma-me-mi-mo-mu.

Godz. 13
Kurczę, może jednak poćwiczyć. Tak siedzimy i siedzimy. Na zewnątrz mróz jak diabli, ale za to pusto. Znajduję sobie kącik na tyłach telewizji, echo dobre.

"Gdzie wiatr spalony, las..."
Kurczę, jakoś inaczej...

"Gdzie las spalony, wiatr zmęczony, noc i front. Gdzie niezebrany plon, gdzie poczer..." Jak wiatr może być zmęczony i czym?
- Proszę pani, tu nie wolno. My nieprzyjemności będziemy mieli - delikatnie wyprasza pani z ochrony.
- Ale skąd pani...
- Nagrało się, mamy tutaj monitoring...

Godz. 13.30
- Proszę państwa, możecie iść na obiad, bo wasze numery na pewno przed wpół do trzeciej nie będą stawać do zdjęcia - mówi miła pani z obsługi. W bufecie na dole zmęczeni kandydaci siedzą nad herbatką, a w brzuchach burczy.
Idziemy na obiad. My, zakamuflowani dziennikarze i Ania - pracownica banku, która uczy się wokalistyki i nuci nam Edytę Geppert. Nucić to ona umie. Poznałyśmy się na schodach.

- Byłam kiedyś na "Szansie" w Lublinie, 1500 osób. Byłam tak zmęczona czekaniem, że chciałam już tylko z przesłuchania wyjść. No i się nie dostałam - przypomina dziewczyna. Po obiedzie to chce nam się co najwyżej spać. Ale wracamy, bo w końcu trzeba daną przez los szansę wykorzystać. Telefon. - No i co, kiedy cię oglądnę w telewizji? Aaaa, jeszcze nie.

Godz. 16
Filip na korytarzu gra na fujarce. Ma 16 lat, bandanę na ciemnych długich włosach, bojówki i bałkański temperament. Elżbieta Skrętkowska, pomysłodawczyni i najważniejszy juror powie, że ma w oczach ogień.
Chce się dostać do odcinka z Acid Drinkers. I chyba się dostanie, bo aż trzy piosenki kazali mu śpiewać.
Na korytarzowej giełdzie mówią, że trzy piosenki - dobrze, jedna - źle. - Pierwsza jest po to, żeby zobaczyć czy odróżniasz dźwięki. W drugiej pokazujesz charakter. W trzeciej patrzą do którego odcinka można cię włożyć - mówią uczestnicy.
Filip jeszcze nie wie, czy się dostał. Nikt zkandydatów nie wie. Do zwycięzców będzie dzwonić jury kilka dni po konkursie. Bo każdy uczestnik jest nagrywany, te filmy są potem jeszcze raz przez Skrętkowską oglądane. By żadnego talentu nie pominąć.

Przedsionek sukcesu
Godz. 18
Mam już zrobione zdjęcie z numerem, wypite jakieś trzy litry ice tea. Znajomi przestali już dzwonić. Nie mają nadziei, że zostanę przesłuchana jeszcze w tym stuleciu. Jakże się mylą.

Chyba straciłam głos. Nie mogę zanucić, tylko coś pisnę. - Coś ty, w ciągu dnia struny się rozśpiewywują - pociesza Ania. Może jeszcze mała próba? W damskiej toalecie pełno, ale w męskiej pustki. Śmierdzi jak diabli, ale akustyka dobra przynajmniej.

- Przepraszam, a pani się nie pomyliła?
- Nie, ja tylko... ćwiczę.

Godz. 19
Czekam w przedsionku sukcesu! Tuż przed samą salą przesłuchań. - Jak zapytają panią o Anię Rusowicz, to trzeba zaśpiewać "Za daleko mieszkasz miły, choć w tym samym mieście" - intonuje Zosia, 13-latka. - Spoko - próbuję się uśmiechać, ale czuję, że już zęby się zaciskają i ręce całe spocone.

Kurde, jak to było? "Las spalony, wiatr zmęczony, poczerniały głóg". - Jeśli zapomnisz, zaśpiewasz "Szansa-szansa-szansaa, szansa na suk-ces!" - żartuje kolega i mam ochotę go uderzyć. Im więcej gada, tym ja bardziej zapominam. "Las spalony, wiatr zmę..."

- A gdzie jest numer 161? Proszę do przedsionka, przecież zaraz wchodzicie! - strofuje pani organizatorka.
Kamera i aparat, które będą uwieczniały mój występ, wcale mnie nie rozluźniają.

Wchodzimy. Niebieskie tło, uśmiechnięty pianista i miłe jury. Pierwsza dziewczyna z naszej grupy trochę fałszuje. Druga strasznie głośno śpiewa. Każą jej próbować nowe kawałki. "Czy te oczy mogą kłamać?".

Trzeci - chłopak zaśpiewał tylko raz, świetnie, ale czy to znaczy, że przechodzi dalej? Potem już tylko Zosia i ja. Staram się nie ściskać konwulsyjnie mikrofonu w mokrej ręce. Zosia śpiewa jak aniołek.

Byle tylko nie zapomnieć tekstu. "Gdzie las spalony wiatr zmęczony, gdzie...." gdzie co?! Zaraz dostanę zawału. Czuję, że mi strasznie gorąco, a twarz mam już całą czerwoną. Serce bije w gardle. Zerkam na kartkę, którą wyciągam ze spodni. Jury się uśmiecha, ale Skrętkowska nie lubi, jak ktoś nieprzygotowany. Dobrze, że po szesnastej sobie poszła. Chowam. Tylko spokojnie. Następny!

- Numer 161, zaśpiewam piosenkę "Nim wstanie dzień". Pianista się uśmiecha, zagra mi parę nutek.
Czy naprawdę przyszłam tu z własnej woli? Wszyscy się na mnie patrzą.

- Ze świata czerech stron/z jarzębinowych dróg/gdzie las spalony wiatr zmęczony/noc i tłok...
Jezu, jaki tłok? Miał być front...

- Przepraszam, czy ja mogę jeszcze raz?
Pomyłki oczywiście nikt nie zauważył, ale to, że zacznę jeszcze raz, już tak.
- Ze świata czerech stron/z jarzębinowych dróg/gdzie las spalony wiatr zmęczony/noc i front/gdzie niezebrany plon/ gdzie poczerniały głóg...

- Dziękujemy.
Pianista jeszcze gra, taka ładna piosenka. - Było dobrze, najwyżej pojedziemy na następny casting - pociesza Ania, która nagrywa wszystko na kamerę.

Czwartek, godz. 15
Czekam. A nuż Skrętkowska zadzwoni?

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak przeżyłam "Szansę na Sukces" - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto