Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jacek Majchrowski o potencjalnych następcach: Z dwójki Gibała - Wassermann wybrałbym p. Małgorzatę. Spytaliśmy, co oni na to

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Jacek Majchrowski
Jacek Majchrowski Andrzej Banaś
Czy urzędujący prezydent Krakowa namaści posłankę PiS na swoją następczynię? W najnowszym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Jacek Majchrowski stwierdził, że gdyby - co według sondaży jest możliwe - w Krakowie w drugiej turze najbliższych wyborów prezydenckich spotkali się Małgorzata Wassermann i Łukasz Gibała, wolałby "panią Małgorzatę, która jest rozsądną kobietą". O komentarz do takiej deklaracji prezydenta Majchrowskiego poprosiliśmy zarówno samą posłankę Wassermann, jak też krakowskiego radnego, a w przeszłości dwukrotnie kandydata na prezydenta miasta Łukasza Gibałę.

Małgorzata Wassermann w rozmowie z nami zaznacza, że do wyborów samorządowych jest jeszcze dużo czasu i nie ma decyzji, kto będzie reprezentował Prawo i Sprawiedliwość w wyborach na prezydenta Krakowa.

- Jeżeli zapadnie taka decyzja, że to ja mam reprezentować PiS, to na pewno bardzo poważnie to rozważę, ale na razie jest na to zdecydowanie za wcześnie. Nie mówię ani "nie", ani "tak", po prostu nie ma w ogóle rozmów na ten temat - podkreśla Wassermann.

Co do prezydenta Majchrowskiego, przypomina, że zawsze deklarowała, iż będzie współpracować z każdą osobą dla dobra Krakowa i województwa małopolskiego.

- Moja filozofia polityki jest znana - to służba mieszkańcom. I stąd wynika między innymi współpraca zarówno z prezydentem Majchrowskim, jak i z osobami, które deleguje on do załatwiania różnych spraw. Wszystko, co robię, robię dla dobra mieszkańców. Wiele gmin i miast bierze teraz udział w programach rozpisywanych przez rząd i jeśli wiem o takim programie, wiem, że może się przydać moja pomoc Krakowowi lub jestem o nią proszona - nigdy nie odmawiam - mówi nam posłanka z Krakowa. Dodaje też: - Wychodzę z założenia, że zawsze następuje kontynuacja. Angażując się w różne projekty, pomagając, nie postrzegam tego w ten sposób, że konkretnym miastem rządzi ta czy inna osoba, nie pomagam przecież temu czy innemu prezydentowi. Bo wyremontowane drogi czy kupione nowoczesne autobusy, tramwaje służą przecież wszystkim mieszkańcom. Efekty zawsze są lepsze, jeżeli jest współpraca, niż jeżeli jest kłótnia czy obrażanie się na siebie.

Wassermann zaznacza, że jeśli chodzi o zarządzanie miastem, część decyzji jest przez nią popierana, a w części spraw zdecydowałaby inaczej. - Ale efektem końcowym powinno być polepszenie komfortu życia mieszkańców Krakowa, tak to rozumiem. Mnie osobiście w Krakowie przede wszystkim przeszkadza organizacja ruchu, polityka, która prowadzi do coraz mniejszej przestrzeni dla mieszkańców Krakowa, którzy muszą przecież dojechać do pracy, szkoły, odwieźć dzieci do żłobka czy przedszkola. Brakuje parkingów, miejsc postojowych. Nie mam nic przeciwko zieleni i ścieżkom rowerowym, ale należy wprowadzać te zmiany w sposób wyważony, przemyślany. Nie powinno się to odbywać kosztem ludzi, którzy tu na co dzień żyją i pracują - mówi posłanka.

Z kolei jako przykład wspólnego działania i zaangażowania podaje przygotowania do igrzysk w Krakowie. - Jeśli zapadła decyzja, że mają się one odbyć w Krakowie i Małopolsce, to było dla mnie naturalnym, żeby się zaangażować, by przyspieszyć pewne prace czy doprowadzić do potrzebnych spotkań. I na takie wsparcie z mojej strony zawsze można liczyć. To samo dotyczy programów, które dają szansę np. na polepszenie jakości powietrza w Krakowie. Miasto aplikuje do przeróżnych programów związanych chociażby z komunikacją, a ja też bardzo chciałabym, żeby po Krakowie jeździły autobusy zeroemisyjne i żebyśmy wszyscy mogli żyć w mieście, w którym jest mniej spalin - mówi Małgorzata Wassermann.

Bez rewolucji. Kontynuacja i korekta

Posłanka deklaruje też, że gdyby została prezydentem Krakowa, na pewno nie wprowadzałaby żadnych rewolucji. - Uważam, że to, co jest dobre, należy kontynuować, a to, co wymaga korekty - należy skorygować. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłabym inaczej, byłaby kwestia zorganizowania ruchu komunikacyjnego w Krakowie. Należałoby również szybko dokończyć pokrycie Krakowa miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego, to uporządkowałby zabudowę. Muszą postawać nowe mieszkania, ale ta zabudowa nie może być chaotyczna i nieprzemyślana. Kraków musi się rozwijać. I tutaj na przykład uważam, że prezentowany przez jednego z wiceprezydentów projekt, by powstało Nowe Miasto, nowa dzielnica Krakowa na terenie Płaszowa i Rybitw - to jest dobry kierunek - słyszymy od posłanki PiS. - Na pewno odrzucam koncepcję rewolucji, powiedzenia, że wszystko było złe i ja bym zrobiła inaczej. Kraków jest bardzo pięknym miastem, nie wyobrażam sobie na co dzień życia poza nim, więc na pewno nie będę mówiła, że wszystko, co jest zrobione, jest złe. To by przeczyło mojemu przekonaniu, że się dobrze w Krakowie czuję.

Czy Małgorzata Wasserman zakłada możliwość, że Jacek Majchrowski wskazałby ją na następczynię i mogłoby zostać zawarte porozumienie w tej sprawie?

- Sądzę, że ani prezydent o tym nie myśli, ani ja o tym nie myślę. Mnie bardzo dobrze współpracuje się z prezydentem Jackiem Majchrowskim, który jest człowiekiem z bardzo dużym doświadczeniem i bardzo dobrze rozumie, że nie zawsze wszystkie oczekiwania ze strony miasta będą spełniane na poziomie centralnym. I odwrotnie. Natomiast istotą jest to, żeby znaleźć punkty, gdzie porozumienie jest możliwe. To, że w niektórych sprawach harmonijnie współpracujemy i dobrze się rozumiemy nie oznacza, że popieram wszystko co robi prezydent. W wielu kwestiach się nie zgadzamy - zaznacza posłanka.

Jeśli chodzi o sprawy personalne, to gdyby Wassermann - teoretycznie - zajęła gabinet Majchrowskiego, tu też nie przeprowadzałaby totalnej rewolucji.

- Jeśli ktokolwiek myśli, że bez uczciwej analizy, co jak funkcjonuje, przyszłaby miotła i wszystkich wymiotła, to tak na pewno nie będzie. Nie robiłam tego nigdy w żadnym miejscu, do którego przyszłam. Proszę wziąć pod uwagę, że wielu ludzi bardzo dobrze i rzetelnie wykonuje swoją pracę, a nie czują przywiązania politycznego do tej czy innej opcji. Po prostu znają się na tym co robią, robią to w urzędzie od wielu lat i nie ma sensu by z tego powodu ich zwalniać.

Majchrowski, nie Gibała. "Bezdyskusyjnie"

Gdyby w wyborach przyszło Małgorzacie Wassermann wybierać między Majchrowskim a Gibałą - na kogo by postawiła?

- Bezdyskusyjnie na Jacka Majchrowskiego. Pan Łukasz Gibała poza populistycznymi tekstami, happeningami, obietnicami do tej pory nie przekonał mnie absolutnie. Nie pokazał, że czymś zarządzał, że ma potrzebną do tego wiedzę , kompetencje i doświadczenie. Zmieniał partie, był w PO, był u Palikota, a w końcu zaczął kreować się na bezpartyjnego samorządowca. Nie jest dla mnie wiarygodny. Kraków to miasto z dużym, ponad 7 miliardowym budżetem i trzeba naprawdę mieć koncepcję, wizję i jak nim zarządzać. Podkreślam, że Kraków musi się rozwijać, a mieszkańcom musi się żyć lepiej. Ale też trzeba być wobec mieszkańców uczciwym. Nie można im mówić półprawd. Karmić obietnicami bez pokrycia. Rozdawanie ulotek i gazetek w sposób nieograniczony, koncentrowanie się tylko na krytyce, robieniu happeningów na pewno nie poprawi życia mieszkańców Krakowa - odpowiada posłanka.

Dopytywaliśmy jeszcze, czy zwyczajnie darzy sympatią Jacka Majchrowskiego. - Mam taki charakter, że żebym kogoś nie lubiła, on musi się o to bardzo postarać. Z góry zakładam, że każdy człowiek jest dobry, a żebym uznała, że jest inaczej, to już musi sobie na to zapracować - stwierdziła Wassermann. Posłanka zaznacza, że zaraz po kampanii, w efekcie której Majchrowski wygrał wybory, rywalizacja między nimi się zakończyła i przeszli do fazy współpracy.

"Jacek Majchrowski w wielu kwestiach zgadza się z PiS-em"

Łukasz Gibała mówi nam z kolei, że nie zdziwiły go słowa prezydenta Majchrowskiego o Małgorzacie Wassermann.

- Bo już od pewnego czasu obserwuję, że Jacek Majchrowski w wielu kwestiach zgadza się z PiS-em. Przypomnę jego stanowisko w sprawie uchwały Rady Miasta o odwołaniu kurator Barbary Nowak czy w sprawie usunięcia arcybiskupa Jędraszewskiego z kapituły medalu "Cracoviae Merenti". We tych wszystkich kwestiach Jacek Majchrowski miał takie stanowisko jak PiS. I wydaje mi się, że generalnie między nimi dochodzi do zbliżenia - mówi nam Łukasz Gibała.

Gibała chciałby przewietrzyć magistrat

Gibała odniósł się też do tego, że obecny prezydent bardzo nie chce, by to właśnie on został jego następcą. - To też jest oczywiste, bo ja twardo zapowiadam, że moja prezydentura oznaczałaby zmiany i przewietrzenie w magistracie, jeśli chodzi o kierownicze stanowiska. To zapewne mu się nie podoba, powiedziałbym nawet, że tego się pewnie obawia - stwierdził.

Na pytanie, czy jest zdecydowany startować w najbliższych wyborach prezydenta Krakowa, Gibała zastrzega, że jeszcze za wcześnie na takie deklaracje, bo nawet jeszcze nie jest znana data wyborów.

- Ostateczną decyzję podejmę, gdy będzie bliżej wyborów, ale gdyby były one dzisiaj, to tak, wystartowałbym. Uważam, że w Krakowie potrzebna jest zmiana i mam pomysł, jak tej zmiany dokonać, zwłaszcza w zakresie uległej obecnie postawy władz miasta wobec deweloperów. Uważam też, że Jacek Majchrowski w zbyt dużym stopniu inwestuje w nowe autostrady w centrum miasta, takie jak Trasa Łagiewnicka, a w zbyt małym w transport szynowy, w komunikację miejską. To prowadzi do coraz większych korków i chciałbym to zmienić. Natomiast, ponieważ nawet nie znamy terminu wyborów, to nie mogę dzisiaj zadeklarować na sto procent, że moje stanowisko w sprawie startu się nie zmieni - mówi Gibała, który do wyścigu o fotel prezydenta stawał już w 2014 i 2018 roku. Za każdym razem miał trzeci wynik - po urzędującym prezydencie i po ówczesnym kandydacie Prawa i Sprawiedliwości. - Jeśli wystartuję ponownie, to będzie to trzecia próba, więc można powiedzieć żartobliwie, że do trzech razy sztuka - kwituje.

Personalna nić sympatii?

Radny nie odbiera przychylnych wypowiedzi Jacka Majchrowskiego o Małgorzacie Wassermann jako ewentualnego "pocałunku śmierci", gry, która miałaby odnieść odwrotny skutek.

- Nie, myślę, że to są szczere słowa Jacka Majchrowskiego. Moim zdaniem istnieje nić sympatii między panią poseł Wassermann a prezydentem. Ja to obserwowałem przy okazji debat przedwyborczych w takich sytuacjach nieformalnych. Wydaje mi się, że oni się znają i po prostu się lubią - uważa radny Gibała. Za dowód na sympatię do Małgorzaty Wassermann uważa słowa z wywiadu: prezydent nie mówi bowiem, że wolałby kandydata czy kandydatkę PiS-u od Łukasza Gibały, tylko wymienia tę konkretną osobę. - Nazwał ją też rozsądną osobą, a myślę, że nie o każdej osobie z PiS-u tak by powiedział. Tam po prostu jest też personalna nić sympatii - kwituje.

Czy zdaniem Gibały istnieje wręcz możliwość, że Majchrowski namaści posłankę PiS na swoją następczynię?

- Przykład Rzeszowa pokazuje, że jest to możliwe. Tam też nikt nie wierzył, że były kandydat opozycji, wywodzący się z SLD i wcześniej z PZPR może poprzeć kogoś ze Zjednoczonej Prawicy. A tymczasem okazało się, że wbrew wszystkim pan Ferenc oficjalnie poparł i namaścił na następcę kandydata kojarzonego z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. I, moim zdaniem, w Krakowie też jest to wariant, wbrew pozorom, nie tylko możliwy, ale dosyć prawdopodobny. Jeśli Jacek Majchrowski uzna, że Małgorzata Wassermann może wygrać, to ja bym się nie zdziwił, gdyby - w zamian za jakieś obietnice ze strony PiS-u - był gotów poprzeć tę kandydatkę - mówi Łukasz Gibała.

Według radnego, gdyby zostało zawarte takie porozumienie o poparciu, skutkowałoby blokadą rewolucji, jakiej potrzebuje stolica Małopolski, przede wszystkim ograniczeniem do minimum zmian personalnych w magistracie. - A to jest bardzo niedobre, że wiele osób w Krakowie pełni swoje kierownicze funkcje przez kilkanaście albo dwadzieścia kilka lat. To zawsze jest niezdrowe. Dotyczy to prezydenta, ale też wielu osób wokół niego - to są w kółko te same osoby, kręci się tylko karuzela stanowisk, ale cały czas pojawiają się te same nazwiska. To trzeba zmienić - podkreśla Gibała.

Spytaliśmy radnego, kogo by dziś wybrał, gdyby była to alternatywa Majchrowski czy Wassermann. Gibała deklaruje, że zrobiłby to samo, co w roku 2014 i 2018, gdy nie dostał się do II tury wyborów i miał wybierać między urzędującym prezydentem a kandydatem PiS: każdorazowo oddał głos nieważny. - To wypływa z mojej krytycznej oceny prezydentury Majchrowskiego, ale też z krytycyzmu wobec tego, co robi PiS w Polsce - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto