Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jabłka pod znakiem zapytania. Zimna wiosna zatrzymała pszczoły w ulach, zmniejszyła szanse na zapylenie drzew owocowych

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Marek Dukat w swoim sadzie z gruszami w Sieborowicach
Marek Dukat w swoim sadzie z gruszami w Sieborowicach Barbara Ciryt
Sadownicy z podkrakowskiego zagłębia owocowego - w Zagórzycach Dworskich w gminie Michałowice przyglądają się swoim sadom, sprawdzają jak kwitnące drzewa przetrwały zimną wiosnę. Mówią z niepokojem, że gdy kwitły jabłonie, było tak zimno, że pszczoły nie wylatywały z uli, nie zapylały. O ile zawiązały się owoce na drzewach wiśniowych i czereśniowych, o tyle o jabłoniach nic jeszcze nie można powiedzieć.

Tuż za granicami Krakowa sadownictwo zaczęło się rozwijać w latach 70-tych ubiegłego wieku. W gminie Michałowice w trzech wioskach: Zagórzyce Dworskie, Zagórzyce Stare i Sieborowice zakładano sady, żeby zapewnić owoce na place targowe w mieście.

Jabłka tańsze niż przed laty

- Wtedy przed laty działały spółdzielnie ogrodnicze. Byli doradcy, którzy pomagali sadownikom w doborze nawozów, środków ochrony roślin, uczyli jak dbać o drzewa, jak je przycinać, zabezpieczać. Teraz sadownicy u nas takiej pomocy nie mają - mówi Tadeusz Janas, który swoje gospodarstwo oddał synowi, ale zawsze spieszy z pomocą.

Starsi sadownicy narzekają, że obecnie ceny jabłek są niższe niż 30 lat temu. - Wtedy kilogram jabłek kosztował 3 zł, teraz 2 zł, a nawet 1 złotówkę. Natomiast mocno podrożały ceny środków ochrony roślin, a szkodników przybywa zarówno tych niszczących owoce, jak i chorób drzew. Dlatego sadownictwo staje się nieopłacalne. Taka sytuacja jest w wielu regionach kraju. W programach sadowniczych coraz częściej słyszymy, że sady są zamieniane na ugory - mówi anonimowo jeden z sadowników z Zagórzyc.

Ludzie z sadowniczych wiosek mówią o barku miejsc zbytu owoców. Do marketów trafiają owoce zagraniczne, a na placach targowych nie ma miejsca na ustawienie straganów.

Zimna wiosna ogranicza zapylanie

Jednak młodsi sadownicy nie są tak pesymistycznie nastawieni. Przyznają, że tegoroczna wiosna nikogo nie rozpieszczała, bo bardzo długo było zimno.

- Ci którzy mają wczesne odmiany wiśni i czereśni, to widzą, że owoce się zawiązały - chociaż jeszcze i te mogą opaść. Początek wiosny - kwiecień - był dosyć ładny, gdy te drzewa kwitły. Z późniejszymi odmianami jest gorzej, a tych jest więcej. Gdy one kwitły było za zimno na zapylanie, więc widać, że zawiązanych owoców jest mało - mówi sadownik Krzysztof Bebak.

Przygląda się swoim jabłoniom, śliwom, brzoskwiniom i stwierdza, że na ostateczną ocenę jeszcze za wcześnie. Andrzej Janas, sadownik z Zagórzyc Starych także podkreśla, że na określenie sytuacji w sadach trzeba poczekać.

- Fakt, że było zimno, wiatry, deszcze, gdy kwitły jabłonie, ale to, czy owoce się zawiązały zależy od odmiany. Zobaczymy. Nie ma co narzekać, bo nasza praca i to, czy będzie jakiś zysk zależy tego, ile owoców będzie na rynku i w jakiej cenie - mówi Andrzej Janas.

Sadownicy szukają rozwiązań

Podobnego zdania jest Marek Dukat, sadownik z Sieborowic i sołtys tej wioski. Sam ma sad z jabłoniami i gruszami. Podkreśla, że obecnie jest część drzew, których kwiaty zapylają się bez owadów.

- Problemy w sadach są co roku z różnych powodów: mało owoców, albo zbyt duży urodzaj. Od kilku lat borykamy się z brakiem eksportu na rynek rosyjski, gdzie szło dużo naszych owoców. To nie znaczy, że nie szukamy rozwiązań. Zaczęliśmy tłoczyć soki z owoców. Ja jeżdżę do tłoczni do Łososiny Dolnej, daleko, bo aż 90 km, ale są też tłocznie nieco bliżej - mówi Marek Dukat.

Młodzi właściciele sadów zaznaczają też, że jest moda na narzekanie. Ludzie, którzy kiedyś prowadzili sady byli przyzwyczajeni, że ktoś w spółdzielni organizuje im zbyt i pomaga w doborze środków ochrony roślin.

- To było przed dziesiątkami lat. Czasy się zmieniły, jest szeroki dostęp do informacji o nawozach, środkach ochrony, a także do internetowych porad i szkoleń jak dbać o drzewa. Każdy ma dostęp do tych informacji, jest wolny rynek. A zbytu trzeba sobie szukać - mówią młodsi sadownicy.

Wskazują też, że w ostatnich latach w wielu sadowniczych zagłębiach powstawały grupy producenckie. A sadownicy, którzy je pozakładali zdobywali dotacje unijne na sprzęt, urządzenia, budowę chłodni.

Zmiany w Kodeksie Pracy od 26 kwietnia

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jabłka pod znakiem zapytania. Zimna wiosna zatrzymała pszczoły w ulach, zmniejszyła szanse na zapylenie drzew owocowych - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto