Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ireneusz Pabian ze Stargardu mając 50 lat zdobył Mont Blanc

Grzegorz Drążek
Grzegorz Drążek
fot. Zbiory prywatne
fot. Zbiory prywatne Marcin Dworzyński
Ireneusz Pabian ze Stargardu zdobył najwyższy szczyt Alp i Europy – Mont Blanc. To było jego marzenie. Spełnił je w wieku pięćdziesięciu lat

Ireneusz Pabian jest nauczycielem wychowania fizycznego w Zespole Szkół Ogólnokształcących w Stargardzie. To miłośnik gór. Jak tylko ma wolne, wsiada w pociąg i jedzie w polskie góry. O zdobyciu najwyższych szczytów na świecie tylko marzył.
– Jakieś dwadzieścia lat temu zacząłem myśleć o wyprawie na Mont Blanc, ale zawsze coś stawało na drodze – mówi Ireneusz Pabian. – A to pieniądze, a to czas. Kiedy zbliżały się moje pięćdziesiąte urodziny wreszcie się zdecydowałem. Wejście na Mont Blanc, czyli Białą Górę, to prezent na urodziny.
Nauczyciel ze Stargardu wyruszył na wyprawę w zorganizowanej grupie. Był przewodnik z Wrocławia, trzech mieszkańców Warszawy, dwie osoby z Krakowa, po jednej z Lublina i Wałbrzycha, Holender i stargardzianin.
– To głównie osoby w wieku od 22 do 29 lat, jedna ma 38 lat, no i ja najstarszy pięćdziesięciolatek – mówi stargardzianin. – Każdy z nas chodził już po górach, ale bardziej turystycznie. Tutaj sprawdziliśmy się w zdecydowanie innych warunkach.
Szczyt Białej Góry jest na wysokości 4810 m.
– Nie jest to może wiele, ale startując z wysokości tysiąca metrów jest do pokonania prawie cztery kilometry w pionie – mówi Ireneusz Pabian. – To więcej niż z bazy pod Mont Everest. Każdego roku na Mont Blanc wchodzą setki osób, ale też dziesiątki z nich ginie na jego białych zboczach.
Jak opowiada stargardzianin, na turystów wysokogórskich czekają po drodze różne pułapki.
– Są szczeliny lodowcowe, spadające kamienie, które mają czasem wielkość jabłka, jest ostra grań lodowa, no i porywisty wiatr – wylicza nauczyciel ze stargardzkiej szkoły. – Na Mont Blanc się nie wchodzi, tę górę się zdobywa dobierając taktykę do pogody i kondycji. Codziennie trzeba pokonać od 700 do 1200 metrów w pionie, przez większą część drogi z plecakiem ważącym 15-20 kilogramów.
W plecaku poza sprzętem do wspinaczki były ubrania, woda, suche kiełbasy, zupki, butla i kuchenka gazowa, namiot.
– Nie ma szans dostać się na szczyt bez odpowiedniej kondycji – uważa Ireneusz Pabian. – Od drugiego obozu do szczytu grań jest bardzo ostra. My atakowaliśmy szczyt już w drugim dniu naszej wyprawy, a powinno się w trzecim. Ale decydowała pogoda. Gdy wszedłem na szczyt byłem bardzo zmęczony, prawie nie miałem sił. Ale byłem bardzo szczęśliwy. Pod samym szczytem były piękne widoki, wyżej była mgła.
Jak mówi stargardzianin, w drodze powrotnej trzeba być tak samo uważnym.
– A nawet bardziej, to właśnie schodząc najczęściej dochodzi do wypadków, trzeba być cały czas bardzo skoncentrowanym – mówi Ireneusz Pabian.
Stargardzianin już myśli o następnych wyprawach. Tym razem, na przełomie lipca i sierpnia 2011 roku, będzie chciał zdobyć najwyższy szczyt Kaukazu – Elbrus (5642 m). Część alpinistów zalicza tę górę do Europy.
– Technicznie jest to łatwiejsza góra od Mont Blanc, ale trzeba więcej podchodzić i schodzić – mówi Ireneusz Pabian. – To zastygły wulkan.
Wyprawa na Mont Blanc kosztowała stargardzianina około 2500 zł. Ale to tylkokoszty samej podróży, trzeba do tego doliczyć koszty zakupu sprzętu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ireneusz Pabian ze Stargardu mając 50 lat zdobył Mont Blanc - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto