W czasie gdy cały obszar Starego Rynku jest strefą bezpłatnego dostępu do internetu, w pobliżu Urzędu Miasta należy zapłacić 8zł za godzinę serfowania po sieci!
Automatycznie nasuwa się pytanie: czy 10 metrów od Urzędu Miasta nie można zlokalizować bezpłatnego punktu dostępowego, opartego o miejską sieć wi-fi?
Żaden inny usługodawca nie stosuje takiej taryfy. Obok tego zbójeckiego urządzenia stoi automat do kawy, gdzie ceny są czterokrotnie mniejsze i odpowiadają cenom stosowanym w Krakowie. Podejrzewam, że turysta, który wraca do domu, wspominając ceny bardziej słone niż ściany w Wielickiej Kopalni Soli, nieprędko postanowi przyjechać do Krakowa ponownie.
Może ktoś powinien zainterweniować by ta antyreklama Krakowa przestała odstraszać od Pawilonu Wyspiański 2000?
O podejściu właściciela urządzenia względem internauty świadczy fakt, że nie wysilił się nawet żeby postawić przy nim jakiś stołek. Jak zmęczeni zwiedzaniem Krakowa, zechcemy podzielić się wrażeniami z bliskimi, to możemy to zrobić na stojąco.
Jedni odchodzą z gromkim śmiechem, wyrażając niepochlebne opinie o stanie zdrowia psychicznego osoby, ustalającej takie ceny za internet, inni drapią się w głowę z niedowierzaniem, przecierając oczy. Tylko zachodni turyści cieszą się, nie mając orientacji w cenach tej usługi w normalnych miejscach. Może powinniśmy zgłosić ten "punkt internetowy" do Księgi Rekordów Guinessa?
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?