Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Inflacja uderza w inwestycje. Czy szalejące koszty wykończą budownictwo w Małopolsce? Pilnie potrzebne miliardy z Unii Europejskiej

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Nastroje przedsiębiorców budowlanych w Małopolsce są najgorsze od lat: w ciągu ostatniego miesiąca przewaga osób oceniających koniunkturę negatywnie nad tymi, które widzą pozytywy, urosła do 11,5 pkt. proc. i jest dziesięciokrotnie większa niż przed rokiem.
Nastroje przedsiębiorców budowlanych w Małopolsce są najgorsze od lat: w ciągu ostatniego miesiąca przewaga osób oceniających koniunkturę negatywnie nad tymi, które widzą pozytywy, urosła do 11,5 pkt. proc. i jest dziesięciokrotnie większa niż przed rokiem.
Nastroje przedsiębiorców budowlanych w Małopolsce są najgorsze od lat: w ciągu ostatniego miesiąca przewaga osób oceniających koniunkturę negatywnie nad tymi, które widzą pozytywy, urosła do 11,5 pkt. proc. i jest dziesięciokrotnie większa niż przed rokiem. Jeszcze większa – 16 proc. – stała się dominacja pesymistów w przypadku prognoz na najbliższe miesiące – wynika z najnowszych badań GUS. Jak ostrzega dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, sektor budownictwa mierzy się z największymi wyzwaniami od lat: nigdy wcześniej natężenie tak wielu negatywnych zjawisk wpływających na funkcjonowanie firm budowlanych nie było tak silne. W opinii ekspertów, kolejne miesiące będą dla budownictwa również bardzo trudne z uwagi na rekordowe koszty i spadek przychodów.

Aż 87 procent ankietowanych przez GUS w lipcu 2022 r. przedsiębiorców budowlanych w Małopolsce wskazało na wzrost kosztów jako główny problem w swej działalności. Prawie 57 procent wymieniło też zakłócenia w łańcuchu dostaw. Przedsiębiorcy niekorzystnie oceniają bieżący portfel zamówień, a ich prognozy na najbliższy czas są jeszcze bardziej pesymistyczne niż w czerwcu. Firmy sygnalizują wzrost opóźnień płatności za wykonane roboty budowlano-montażowe. Prognozują dalszy wzrost cen robót budowlano-montażowych, choć mniejszy niż przed miesiącem.

Jako źródło wzrostu kosztów ponad 95 procent firm budowlanych podało ceny energii i paliw, 92 proc. – koszty zatrudnienia, 84 proc. – ceny komponentów i usług, 72 proc. – koszty finansowania (kredytów, pożyczek), 67 proc. – zmiany w przepisach (np. podatkowych), 55 proc. – stawki czynszu, najmu itp., 51 proc. – koszty importu bezpośredniego.

Ceny materiałów budowlanych i robocizny nadal rosną. Częściowo „pod stołem”

Ceny materiałów budowlanych zaczęły szaleć od wiosny zeszłego roku, gdy gospodarka przebudziła się po pandemii. Według raportów Grupy PSB Handel S.A., która śledzi na bieżąco sytuację na rynku wiodących materiałów dla budownictwa oraz domu i ogrodu, w czerwcu 2022 ceny wzrosły średnio rok do roku o 32 procent, ale w przypadku izolacji termicznych było to 62 proc., a materiałów do budowy ścian czy kominów – prawie 50 proc. O ponad jedną trzecią więcej niż przed rokiem trzeba było też zapłacić za suchą zabudowę, cement, wapno, płyty OSB, materiały wykończeniowe. Płytki zdrożały o 28 proc., stolarka oraz instalacje o 25 proc. Na tym tle ceny AGD, które poszły w górę „tylko” o 17 proc. trzeba uznać za okazyjne.

Koszty robocizny? Wedle GUS, zatrudnienie w małopolskim budownictwie zmalało rok do roku o prawie 5 proc., ale wynagrodzenie wzrosło o 8 procent – do 5.752 zł brutto. To dane oficjalne, bo nieoficjalnie… mamy w budownictwie wielki powrót szarej strefy i płacenia fachowcom pod stołem.

Eksperci zastrzegają, że w pierwszym półroczu wszystko toczyło się jeszcze siłą rozpędu – trzeba pamiętać, że w budownictwie inwestycje rozłożone są przeważnie na kilka lat i kryzys zaczyna być odczuwalny z pewnym czasowym poślizgiem. W ostatnich miesiącach firmy wykonawcze realizowały budowy zakontraktowane głównie w 2020 i 2021 roku oraz wcześniej (w Krakowie część inwestycji infrastrukturalnych opiera się na umowach z… 2016 r., czyli z całkiem innej epoki), próbując sobie poradzić z szalejącymi kosztami – coraz bardziej oderwanymi od kwot zapisanych w kontraktach. Ale co najmniej jedna trzecia firm właśnie przestaje sobie radzić.

- Ceny materiałów zaczynają się stabilizować, ponieważ spada popyt i tanieją surowce do ich wytworzenia, co jest z kolei efektem odwrotu spekulantów. Przeszkodą dla większej obniżki mogą być jednak rekordowe ceny energii, które spędzają sen z powiek producentom materiałów

– mówi Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Mnóstwo energii zużywa się m.in. w przemyśle cementowym oraz w produkcji stali zbrojeniowej, co dramatycznie rzutuje na koszty – i ceny. To samo dotyczy wypalania cegieł i wytwarzania innych materiałów ściennych, także do ociepleń (to, co działo się w ostatnim roku na rynku polistyrenu używanego do produkcji styropianu, nie ma precedensu w historii).

Budownictwo w Małopolsce. Hamowanie w kleszczach kosztów

- Na koszty budowy silnie wpływają także ceny paliw, gdzie również notowaliśmy w ostatnim czasie rekordy. I wreszcie wynagrodzenia – ich dynamika wprawdzie w czerwcu wyhamowała, bo gospodarka spowalnia, ale wciąż mamy do czynienia z niesłabnącą inflacją, a w 2023 r. firmy muszą przygotować się na skokowy wzrost płacy minimalnej

– wylicza ekspert PZPB. I dodaje, że równocześnie rosnące silnie stopy procentowe w znaczący sposób podwyższają koszt obsługi kredytu i leasingu, a bez tych narzędzi finansowych nie da się zrealizować żadnej większej budowy.

Dane GUS za pierwsze półrocze wskazują to, o czym wspominają wszyscy eksperci – dużą siłę rozpędu u progu wiosny 2022 i późniejsze hamowanie. Wystarczy spojrzeć na największe inwestycje infrastrukturalne („budowa obiektów inżynierii lądowej i wodnej”): w pierwszych czterech miesiącach wynik okazał się w Małopolsce o prawie 20 procent lepszy niż przed rokiem, ale już w czerwcu o 22 procent gorszy niż w czerwcu 2021. Wygląda to na hamowanie z piskiem opon i betoniarek.

Lepiej radziła sobie mieszkaniówka: w całym pierwszym półroczu indywidualni inwestorzy zbudowali 4828 lokali i było to o prawie 12 procent więcej niż w tym samym okresie 2021 r. Z kolei deweloperzy („mieszkania przeznaczone na sprzedaż lub wynajem”) oddali do użytku 6252 mieszkania – o prawie jedną czwartą więcej niż w 2021 r. ; co ciekawe – czerwiec 2022 okazał się prawie dwa razy lepszy od czerwca 2021. Problem w tym, że przytłaczająca część tych wszystkich mieszkań – prawie 5 tysięcy! – powstało w Krakowie.

Czy wszystkie się sprzedadzą? Być może, ale widać już pierwsze efekty osłabienia popytu. Podwyżki stóp procentowych wywindowały raty kredytów do niespotykanych poziomów, a zarazem dramatycznie zmniejszyła się zdolność kredytowa przeciętnych krakowian: jeszcze rok temu para o średnich dochodach mogła bez problemu zaciągnąć kredyt na 60-metrowe mieszkanie, dzisiaj może sobie pozwolić co najwyżej na 20-metrową kawalerkę. To zniechęca niemal wszystkich, którzy przy pomocy kredytu planowali kupić mieszkanie na własny użytek. Ich zniknięcie z rynku doprowadziło do pierwszego od lat obniżenia cen mieszkań w Krakowie – zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. To z kolei osłabia zapał inwestorów z gotówką do lokowania kapitału w kolejne mieszkania.

Po pierwsze wzrost cen lokali w Krakowie i Małopolsce rok do roku wynosi ok. 13 procent, a więc poniżej obecnego poziomu inflacji (15,5 proc.), a po drugie – inwestorzy obawiają się kolejnych obniżek cen, co uczyni zakup jeszcze mniej opłacalnym. Mamy bowiem z jednej strony spadek popytu, a więc i (potencjalnie) cen, a z drugiej – niepowstrzymaną wciąż lawinę kosztów. Już w tej chwili można znaleźć na rynku produkty finansowe, które w mniej ryzykowny sposób pomagają chronić oszczędności przed inflacją, niż zakup mieszkań.

- Z powodu rekordowej inflacji, rosnących stóp procentowych i ogólnej niepewności wiele projektów w segmencie prywatnym utraciło ekonomiczne uzasadnienie. Mam tu na myśli głównie inwestycje w segmencie mieszkaniowym, przemysłowym i biurowym. Dużo lepiej wygląda sytuacja w segmencie logistycznym, magazynowym, ale nie wszędzie i nie zawsze

– opisuje dr Damian Kaźmierczak.

Jego zdaniem, sektor publiczny najpewniej nie rozpocznie znaczących inwestycji, dopóki nie zostanie zasilony pieniędzmi z Unii Europejskiej, z budżetu UE 2021-2027. Napływ tych środków spodziewany jest jednak bliżej 2024 niż 2023 roku. „Na fundusze z Krajowego Planu Odbudowy na razie bym nie liczył, bo spór polskiego rządu z UE wydaje się nie mieć końca. To zła informacja dla segmentu kolejowego, energetycznego i samorządowego. Wielu nowych inwestycji należy spodziewać się w segmencie wojskowym, ale będą mogły je realizować tylko nieliczne firmy wykonawcze” – napisał główny ekonomista PZPB w poście na swoim koncie w serwisie LinkedIn.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto