Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Igrzyska Europejskie 2023. Piasek piaskowi nierówny, czyli jak się gra w piłkę na plaży. Polska kadra w natarciu, dziś mecz z Hiszpanią

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Jakub Bistuła (nr 9) w akcji podczas meczu Polska - Azerbejdżan na Igrzyskach Europejskich 2023
Jakub Bistuła (nr 9) w akcji podczas meczu Polska - Azerbejdżan na Igrzyskach Europejskich 2023 Artur Gawle
24-letni Jakub Bistuła to gracz, który beach soccer poznał obserwując na podwórku w Łodzi, jak grają legendarni reprezentanci tej dyscypliny. - Gdy pojawiła się możliwość występowania na piasku, to ani chwili się nie wahałem – mówi jeden z kluczowych zawodników reprezentacji Polski, która wygraną z Azerbejdżanem rozpoczęła udział w turnieju Igrzysk Olimpijskich 2023, a dziś o godz. 20.30 zagra w Tarnowie z Hiszpanią.

Jakub Bistuła pochodzi z Łodzi, a to od lat jeden z najważniejszych ośrodków piłki nożnej plażowej w naszym kraju.

- Zacząłem oglądać ten sport, gdy na boisko, które znajdowało się na moim podwórku, przychodzili potrenować zawodnicy Grembacha Łódź. Wśród nich byli Boguś Saganowski, obecny drugi trener kadry i Tomek Wydmuszek, czyli dziś pierwszy trener oraz Witek Ziober. To były dla mnie wielkie postaci, więc gdy teraz gram z Witkiem w jednej drużynie i jestem pod skrzydłami tych trenerów, to dla mnie coś cudownego. Bardzo się z tego cieszę, czerpię z tego i i oby to trwało jak najdłużej – podkreśla.

W Łodzi dyscyplina dynamicznie się rozwija, jest sporo boisk, powstało dużo klubów, które występują w ekstraklasie (liczy 10 drużyn) i na jej zapleczu (16 zespołów). Brakuje jedynie krytej „plaży”, jedyna w Polsce znajduje się w Gliwicach.

- Tam jest boisko pod balonem, w innych miejscach, gdy spadnie śnieg, robi się problem, nie ma jak tego utrzymać. Dlatego wtedy albo kończymy z trenowaniem na piasku, albo jeździmy na zgrupowania do Gliwic – wyjaśnia. - Oczywiście, naturalna plaża jest nad Bałtykiem i przede wszystkim tam odbywają się turnieje. Tym bardziej, że tam piasek jest bardzo fajny, dobrej jakości. Bywały kiedyś turnieje w Ustce, w Kołobrzegu, teraz sporo jest w Gdańsku, u nas gramy zazwyczaj nad polskim morzem.. Często też gra się na plaży w portugalskiej miejscowości Nazare. W ogóle w większości krajów europejskich starają się organizować zawody na nadmorskich plażach, ale na przykład w Baku jest stadion na bodajże 7-9 tysięcy miejsc, bardzo profesjonalny, otoczony trybunami z trzech stron.

Wydawać by się mogło, że piasek piaskowi równy, ale zawodnicy po wejściu na arenę w mig dostrzegają występujące różnice.

Na przykład piasek w Polsce i w Portugalii trochę się różni. Znaczenie ma głębokość piasku oraz jego sypkość. Gdy piasek jest mokry, tak jak podczas naszego pierwszego meczu na igrzyskach europejskich z Azerbejdżanem, to gra się zupełnie inaczej niż wtedy, gdy jest suchy. Musimy się do niego dostosowywać, sposób grania dobieramy do warunków. No bo na mokrym piachu piłka bardzo się wkopuje, robią się jeszcze większe dołki, niż zazwyczaj, piłka do nich wpada. Trzeba być bardzo uważnym, żeby gdzieś pod nogą nie została. Wtedy łatwiej gra się górą, bo ma się nad piłką większą kontrolę – tłumaczy reprezentant Polski.

Po sezonie, który z uwagi na warunki klimatyczne w plażówce jest intensywny, bardzo krótki, większość zawodników zabiera się za kopanie piłki na boiskach trawiastych lub futsalowych. Trzeba bowiem utrzymywać mięśnie i cały organizm w dobrej dyspozycji fizycznej przez cały rok.

- Jeśli o mnie chodzi, to gram w okręgówce, we Włókniarzu Zgierz. Był czas, gdy miałem kontrakt w III lidze, tyle że w pewnym momencie pojawiła się propozycja występów na piasku i musiałem wybrać: czy być średnim piłkarzem na trawie, czy mieć możliwość reprezentowania Polski. Bez wahania stwierdziłem, że to mi sprawia ogromną radość, umożliwia jeżdżenie w fajne miejsca, występy z orzełkiem na piersi. Dla mnie to jest spełnienie marzeń. Nie miałem żadnych wątpliwości – mówi Bistuła.

Tym bardziej, że droga do reprezentacji jest nieporównanie krótsza niż w tradycyjnym futbolu, przede wszystkim z uwagi na o wiele skromniejsza liczbę zawodników uprawiających piłkę plażową. Bistuła trafił do Boca Gdańsk i to był bardzo dobry wybór. Dwukrotnie zdobył z drużyną mistrzostwo Polski i także dwukrotnie był wybierany MVP rozgrywek (w latach 2019-2020).

– Gdański klub dał mi szansę pokazania się na arenie międzynarodowej. Podniosłem swoje umiejętności, głównie dzięki zagranicznym zawodnikom, którzy pomogli nam zdobywać tytuły. Co więcej, miasto Gdańsk pomogło nam pojechać na Euro Winners Cup, czyli beachsoccerową Ligę Mistrzów – wspomina.

Jakub Bistuła (nr 9) w akcji podczas meczu Polska - Azerbejdżan na Igrzyskach Europejskich 2023
Jakub Bistuła (nr 9) w akcji podczas meczu Polska - Azerbejdżan na Igrzyskach Europejskich 2023 Artur Gawle

Dziś ma apetyt na sukces reprezentacyjny. Twierdzi, że zdobycie medalu na igrzyskach europejskich jest realne, choć przecież Polska znalazła się w grupie z najlepszymi drużynami starego kontynentu: Portugalią i Hiszpanią. Właśnie te zespoły zagrały ze sobą przed czterema laty w finale igrzysk europejskich w Mińsku.

W Tarnowie spotkały się już w pierwszym meczu grupowym. Lepszą ekipą we wtorek 27 czerwca okazała się Portugalia (7:5), z którą Polacy zmierzą się w czwartek. Już w środę czeka ich natomiast potyczka z Hiszpanią.

- Oglądaliśmy mecz tych drużyn w internecie, na laptopach, w komórkach, będąc jeszcze w Krakowie, bo mieszkamy w wiosce zawodniczej na miasteczku studenckim AGH i stamtąd dojeżdżamy do Tarnowa – opowiada Bistuła. - To był dobry mecz, padło dużo bramek, ale tego się właśnie spodziewaliśmy, bo przecież w tych drużynach są najlepsi zawodnicy na świecie i poziom zawsze jest bardzo wysoki. Opinie między nami były podzielone, niektórzy uważali, że lepsza będzie Portugalia, inni wróżyli sukces Hiszpanom. Portugalia jednak pokazała, że całkiem niedawno była mistrzem świata. Ona zawsze jest groźna.

Polacy bardzo dobrze znają ten zespół, bo w marcu dwukrotnie zmierzyli się z nim towarzysko.

- Pierwszy mecz przegraliśmy 6:8, po bardzo dobrej grze, na minutę przed końcem było tylko 6:7. Drugie spotkanie przegraliśmy trochę wyżej, bodajże 2:8 lub 3:8, ale dzięki tym sprawdzianom wiemy, co oni grają. My byliśmy wtedy w okresie przygotowawczym przed igrzyskami, jak również na eliminacje mistrzostw świata, które odbędą się w Baku już w przyszłym tygodniu.

Bistuła, podobnie jak cała drużyna, był podbudowany wysokim, efektownym zwycięstwem 7:2 z Azerbejdżanem. We wtorkowy wieczór Polacy świetnie sobie poradzili na ciężkim, mokrym po porannej ulewie tarnowskim piasku. Jednym ze strzelców gola był Bistuła, kierując piłkę w samo okienko.

- Strzeliliśmy dużo bramek, a straciliśmy mało, więc nasz plan udało się znakomicie zrealizować – podkreśla. - Wiedzieliśmy, że Azerowie są bardzo dobrze przygotowani fizycznie, że są silni, ale mieliśmy dobry pomysł na grę. Było kilka agresywnych wejść ze strony Azerów, lecz staraliśmy się grać tak, by im nie ustępować, a jednocześnie unikać kontuzji. Właśnie dlatego nie chcieliśmy wchodzić z nimi w kontakt, gdy można było wyczuć, że idą mocniej.

Czy to Azerowie mieli słabszy dzień, czy Polacy są w aż tak dobrej formie? Przecież reprezentacja Azerbejdżanu, wspierana przez sporą grupę głośnych fanów, którzy przyjechali za nią na igrzyska do Małopolski, jest wyżej notowana w rankingu światowym niż Biało-Czerwoni.

- Może rzeczywiście mieli słabszy dzień, ale sądzę, że to my swoją zdecydowaną postawą od samego początku pokazaliśmy im, że jesteśmy u siebie i chcieliśmy ich trochę przestraszyć każdym zagraniem, każdym strzałem. I przyniosło to dobry skutek.

Mecz z Hiszpanią w środowy wieczór zapowiada się pasjonująco. Jeśli Polacy chcą awansować do strefy medalowej, muszą go wygrać.

To będzie inny mecz, ale w nim też chcemy narzucić swój styl. Nie będziemy się bać ani Hiszpanii, ani Portugalii, będziemy chcieli pokazać, że to my jesteśmy u siebie i i to oni powinni się nas bać – zapowiada 24-letni zawodnik z numerem 9 na biało-czerwonej koszulce.

Mecz piłki plażowej trwa trzy tercje po 12 minut, ale czas jest zatrzymywany, więc spotkania przeciągają się, z reguły trwają ponad godzinę. Naszą kadrę czekają więc intensywne dni, tym bardziej, że jak wspomniał gracz Boca Gdańsk, Polacy już w przyszłym tygodniu ruszają na turniej kwalifikacyjny do mistrzostw świata.

- Jesteśmy tutaj do soboty, w niedzielę rano jedziemy do Warszawy, tam mamy dwa dni zgrupowania, a następnie lecimy do Baku. Jest więc bardzo mało czasu na odpoczynek, ale w tym sporcie okres wakacyjny zawsze jest bardzo intensywny – wyjaśnia Bistuła. - Na razie jednak jeszcze nie myślimy o tym, co nas czeka w Azerbejdżanie. Wiadomo, że eliminacje do lutowych mistrzostw świata w Dubaju są ważne, awansują tylko cztery najlepsze drużyny z Europy, ale na razie najważniejszy jest dla nas najbliższy mecz. Bo przecież każdy marzy o zdobyciu medalu na igrzyskach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto