Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GUS: Do 2050 r. Kraków będzie się wyludniał. Eksperci mówią jednak, że napływ uchodźców oraz koniec wiejskiej sielanki mogą to zmienić

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Do 2050 roku Krakowowi ma ubyć ponad 92 tys. mieszkańców
Do 2050 roku Krakowowi ma ubyć ponad 92 tys. mieszkańców Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
- W 2050 roku Kraków będzie miał zaledwie 710 tys. mieszkańców - wynika z prognoz Głównego Urzędu Statystycznego. To oznacza, że stolica Małopolski skurczy się w tym czasie o ponad 92 tys. osób. Jednak eksperci przekonują, że ta pesymistyczna wizja może się nie sprawdzić, m.in. dzięki uchodźcom z Ukrainy.

Sztuczna inteligencja zabierze nam pracę? To mit

od 16 lat

W 2050 r. Kraków będzie miał tylko 710 tys. mieszkańców. To oznacza, że w ciągu 27 lat stolica Małopolski skurczy się o ponad 92 tys. osób. Podobny los czeka Tarnów i Nowy Sącz. W pierwszym z miast ubędzie blisko 32 tys. mieszkańców, a w drugim ponad 13 tys. W kraju skurczy się Warszawa, której populacja zmniejszy się o prawie 94 tys. Tak wynika z najbardziej aktualnych prognoz Głównego Urzędu Statystycznego. Szkopuł w tym, że pochodzą sprzed 9 lat. Nowe mają się pojawić w tym roku.

Jak chodzi o największe miasta, prognozy mogą się różnić od tych, które powstały długo przed wybuchem wojny w Ukrainie i napływem uchodźców. Eksperci dostrzegają też, że np. do Krakowa wracają osoby, rozczarowane przeprowadzką na wieś. Symptomy tego, że prognozy długoterminowe GUS nie sprawdzą się, widać w danych dotyczących tego roku. Przed blisko dekadą prognozowano, że w 2023 roku populacja krakowian spadnie do ok. 758 tysięcy, tymczasem jest ich obecnie ponad 802 tys.

Co na to eksperci? Marek Grochowicz z Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ zauważa, że potencjał demograficzny Krakowa, Tarnowa i Nowego Sącza jest odmienny, więc trudno znaleźć dla nich wspólny scenariusz na najbliższe kilkadziesiąt lat. - Myślę, że utrata mieszkańców przez te miasta nie będzie tak duża, jak wynika z prognoz sprzed kilku lat - twierdzi.

Wyklucza, by Kraków skurczył się do ok. 700 tysięcy mieszkańców w 2050 r.

- Oczywiście są pewne trudne do zatrzymania zjawiska, które mogą spowodować, że krakowian będzie nieco ubywać, np. spadek rodzących się dzieci, który jest efektem obaw młodych ludzi, że w dobie kryzysu inflacyjnego nie będą w stanie utrzymać rodziny - przekonuje Marek Grochowicz.

- Ale pamiętajmy, że Kraków ma duże możliwości równoważenia tej sytuacji, np. kuszeniem mieszkańców okolicznych miast, by przeprowadzali się pod Wawel. Mamy tu wiele międzynarodowych firm, w których można znaleźć pracę - dodaje. W przypadku Tarnowa Marek Grochowicz również nie spodziewa się radykalnego odpływu mieszkańców. Jego zdaniem teoretycznie mogliby migrować do atrakcyjniejszego zawodowo Krakowa, jednak mogą ich odstraszyć wysokie ceny mieszkań. - W Tarnowie można taniej wynająć i kupić lokum - dodaje. W drugim co do wielkości mieście Małopolski mieszka teraz ponad 104 tys. osób. W 2019 roku było ponad 106 tys. Spadek nastąpił, ale niewielki.

Grochowicz podkreśla jednocześnie, że potrzebujemy nowych prognoz Głównego Urzędu Statystycznego, które uwzględnią m.in. to, ilu uchodźców wojennych z Ukrainy zostanie w małopolskich miastach. - Trzeba też wziąć pod uwagę, że do Polski mogą napływać imigranci z Afryki, którzy opuszczają swoje kraje w związku ze skutkami kryzysu klimatycznego - kwituje.

Psycholog społeczny prof. Zbigniew Nęcki kwestionuje prognozy GUS sprzed kilku lat. Twierdzi, że mogły zostać oparte m.in. na już nieaktualnych modach życiowych Polaków, które afirmowały mieszkanie w okolicach dużych miast. - Dziś tendencja się odwróciła. Część ludzi, która uciekła za miasto, zauważyła, że np. dojazd do Krakowa jest tak długi i koszmarny, że zamiast codziennie tracić czas w podróży, lepiej wrócić - zauważa Nęcki. - Do tego mamy do czynienia z napływem uchodźców z Ukrainy. Szacuje się, że tylko w Krakowie mieszka ich obecnie ok. 120 tys. Dlatego nie przewiduję w tym momencie wyludniania się stolicy Małopolski. Wręcz przeciwnie - mieszkańców może przybyć - dodaje.

Eksperci mówią, że część miast może zanotować spadek liczby mieszkańców, ale nie będzie tak radykalny, jak prognozował GUS. Potwierdza to również prof. Przemysław Śleszyński z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk. - Miasta takie jak Warszawa i Kraków wciąż są atrakcyjne i będą albo stagnować, albo wyludniać się po ok. 2030 roku, ale w mniejszym stopniu niż zakładały to prognozy GUS - mówi prof. Przemysław Śleszyński.

GUS wyjaśnia, że prognozy dla Krakowa, Nowego Sącza i Tarnowa sprzed blisko dziesięciu lat oparł w dużej mierze na ogólnokrajowych trendach, w szczególności związanych z niską dzietnością. Podkreśla, że również dziś mamy z nią do czynienia. - Z tego m.in. powodu znaczny spadek ludności jest przewidywany w całym kraju - twierdzi w rozmowie z nami Karolina Banaszek z GUS. Jaki? Tego dowiemy się z nowych prognoz, których publikację GUS zapowiada w tym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto