"Green Hornet" - nie dla dużych chłopców [recenzja]

Premiery w Cinema City [28.01.- 3.02.]

Brit Reid to rozpieszczony syn szanowanego magnata medialnego z Los Angeles, wieczny chłopiec, który żyje po to, aby się bawić. Jego życie ulega zmianom w momencie, kiedy umiera mu ojciec, a on sam zmuszony jest do przejęcia imperium. W odnalezieniu sensu życia pomaga mu wtedy jeden z najbardziej pomysłowych pracowników ojca - mechanik Kato, dla którego najnowsza technologia nie ma żadnych tajemnic. Obaj panowie dla potrzeb własnego "ego" powołują do życia Zielonego Szerszenia, który strzeże prawo, jednocześnie je łamiąc.

"Green Hornet" zabiera widza w fantazyjny świat dobrej zabawy, połączony z ideą superbohatera, który próbuje oczyszczać świat z nagromadzonego zła. Znakomite sceny walki, urok Jay'a Chou czy humor głównego bohatera, wykreowany przez Christopha Waltza - Czadnowski/Bloodnowski, a przede wszystkim "zabawki", za które w ogień skoczyłby chyba każdy mężczyzna, czynią z filmu doskonałą komedię dla wszystkich, którzy lubią przenieść się w zwariowany świat, gdzie nie wszystko traktuje się zupełnie poważnie.

Oglądając "Green Hornet", nie można pominąć kunsztu samego Michela Gondry'ego, który ujawnia się przede wszystkim w efektach specjalnych. Na tak doskonałe dopracowanie całości z pewnością wpływ miało doświadczenie reżysera, który produkował teledyski oraz spoty m.in. dla: The Chemical Brothers, The White Stripes, Massive Attack, The Rolling Stones, Radiohead czy Björk.

Gatunek: thriller, akcja, kryminał, 3D
Reżyseria: Michel Gondry
Scenariusz: Seth Rogen, Evan Goldberg
Obsada: Cameron Diaz, Seth Rogen, Christoph Waltz, Jay Chou