Gołębie w reklamówce to tylko początek. Oto najdziwniejsze interwencje krakowskich strażników miejskich
Interwencję na Barskiej zakłócił strażnikom kierowca volkswagena.
- Używając klaksonu chciał nam dać do zrozumienia, żebyśmy przeparkowali radiowóz, bo spowalniamy jego trasę przejazdu.
Pomimo tego, że mieliśmy włączone sygnały świetlne, ciągle skracał dystans do naszego radiowozu, aż w końcu doszło do uderzenia. Wtedy poprosiliśmy go o zjechanie na bok, jednocześnie informując go, że spowodował kolizję i konieczny będzie przyjazd policji. Mężczyzna słysząc ten komunikat, przyspieszył i wjechał w ul. Pułaskiego, znikając nam z oczu - relacjonowali strażnicy.
Szybko sprawdzili przyległe ulice i gdy wydawało się, że są na przegranej pozycji, ni z tego ni z owego, na wysokości Bałuckiego, ukazał się im znany pojazd.
Kierowca zaskoczony obecnością strażników udawał, że ich nie zna, ale ponieważ mieli pewność, że oni znają jego, wezwali na miejsce policjantów.