Dyrektor szpitala, Tadeusz Tofel, nie chce komentować sprawy. Twierdzi, że są to wewnętrzne problemy placówki i do czasu rozstrzygnięcia przez sąd pracy, będzie lepiej jeśli nie zajmie ostatecznego stanowiska. Dyrektor nie chce także rozmawiać o tym, że jest to już jego druga próba pozbycia się znanej lekarki z głogowskiego szpitala.
Wiesława Dec pracuje w nim od 28 lat. Od siedmiu jest szefem Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii. W tym czasie dała się poznać jako dobry fachowiec. Potrafiła też walczyć o pozycję głogowskiej lecznicy. Upominała się o zakup tomografu komputerowego i umieszczenie go w szpitalu, a nie w przychodni czy otwarcie stacji dializ zamiast zakupu kriokomory.
Lekarka już w 2002 roku przekonywała dyrekcję i władze samorządowe o konieczności wybudowania oddziału ratunkowego, bloku operacyjnego i oddziału intensywnej terapii. - Być może tymi pionierskimi pomysłami naraziłam się wielu osobom i jak widać ciągle nie potrafią mi wybaczyć, że dostrzegłam potrzeby szpitala wcześniej niż osoby odpowiedzialne za jego rozwój - mówi bez ogródek lekarka. - Dziś także walczę o pacjenta, dostrzegam plusy w postaci inwestycji w wygląd i wyposażenia szpitala, ale i zagrożenia dotyczące jakości leczenia, w tym niedoboru personelu lekarskiego i pielęgniarskiego - dodaje Wiesława Dec.
Mija właśnie rok od chwili, kiedy lekarka, za rzekomo, nieetyczne zachowanie wobec jednego z chirurgów miała być zwolniona z pracy. Sprawa jednak ucichła po tym jak Izba Lekarska we Wrocławiu nie dopatrzyła się żadnych podstaw wypowiedzenia umowy o pracę. Tym razem podstawą wypowiedzenia są dwie przyczyny: opuszczenie stanowiska pracy oraz wysłanie pisma do NFZ bez zgody dyrekcji.
Co na to Wiesława Dec? - Absolutnie nie zgadzam się z tymi zarzutami i przed sądem zamierzam udowodnić swoje racje - stwierdza stanowczo lekarka i wyjaśnia tylko, że nieobecność, spowodowaną szkoleniem młodych lekarzy we Wrocławiu odnotowała w zeszycie w kadrach. - Usiłowałam o tym osobiście poinformować także dyrektora, ale był zajęty i nie odbierał moich telefonów - dodaje.
Co do drugiego zarzutu, lekarka również ma swoją wersję i tłumaczy, że zdecydowała się na pismo do NFZ, aby uzyskać interpretację przepisów mówiących o ilości zatrudnionych na oddziale pielęgniarek. - Odpowiadam za właściwie funkcjonowanie tego oddziału, gdzie każda sekunda decyduje o życiu chorego. Kiedy domagałam się zwiększenia ilości etatów pielęgniarskich usłyszałam, że jest to niemożliwe, gdyż i tak mamy ich o pięć za dużo - relacjonuje Wiesława Dec.
Lekarka z ciekawości zajrzała do przepisów w internecie i wtedy okazało się, że o ilości zatrudnionych pielęgniarek decyduje tzw. równoważnik. - Aby upewnić się, jak należy obliczyć ilość etatów napisałam pismo do Funduszu, który wyjaśnił, że na oddziale liczącym sześć łóżek powinno ich być niemal trzydzieści.
Odejścia z pracy szefowej nie wyobrażają sobie lekarze oddziału. W piśmie do dyrektora twierdzą, że w tej sytuacji istnieje nawet ryzyko jego zamknięcia. Jedna z lekarek na znak protestu już złożyła wypowiedzenie.
- Ja, jeśli zajdzie taka potrzeba, znajdę inną pracę, ale tu nie o mnie chodzi. Przez wiele lat ciężką pracą i oddaniem walczyliśmy o dobrą opinię o tym oddziale, a teraz lekką ręką niszczy się nasze zaangażowanie - mówi Wiesława Dec. - Może i dyrektor jest dobrym menagerem, ale brakuje mu szacunku do ludzi - dodaje z żalem.
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?