Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gaz i zamieszki na Marszu Równości [zdjęcia+wideo]

Redakcja
- Jestem dumny, że jestem dziś w Krakowie i idę z nadzieją, że ...
- Jestem dumny, że jestem dziś w Krakowie i idę z nadzieją, że ... Łukasz Żołądź
- Jestem dumny, że jestem dziś w Krakowie i idę z nadzieją, że ta manifestacja będzie pokojowa - mówił Robert Biedroń. Jednak na Rynku doszło do starć narodowców z policją.

Zobacz też: W Krakowie rozpoczął się Festiwal Queerowy Maj [wywiad]


Zaczęło się spokojnie. O godz. 10.00, 21 maja, z placu Wolnica w Marszu Równości ruszyło prawie 400 osób z tęczowymi flagami. Na marsz przyjechał do Krakowa Robert Biedroń, działacz na rzecz osób LGBT.

- Pamiętam marsz w 2004 roku, kiedy poleciał w naszą stronę deszcz kamieni, butelek. Widziałem wtedy olbrzymią nienawiść ze strony osób, które obawiały się gejów i lesbijek. Dzisiaj tego nie ma, jesteśmy w całkiem innym społeczeństwie, właśnie dzięki tym marszom - nie krył zadowolenia Biedroń. - Te marsze zmieniły oblicze nie tylko Krakowa, ale całej Polski. Zmieniamy nasze stereotypy, weryfikujemy uprzedzenia wobec osób homoseksualnych i temu też mają służyć te marsze. Checmy być pełnoprawnymi obywatelami tego kraju, chcemy takich samych praw. Niestety, na co dzień musimy udawać, że jesteśmy heteroseksualni, nie możemy się złapać za rękę, pocałować na ulicy, tylko ten jeden dzień w roku możemy to zrobić, właśnie podczas takiego marszu. - dodał.


foto. Łukasz Żołądź

Jednak pod Wawelem, u wylotu ul. Grodzkiej pojawił się pierwszy przeciwnik manifestacji i wulgarnymi słowami i gestami próbował zatrzymać marsz. - Ta grupa  jest z roku na rok coraz mniejsza, mniej agresywna, na jej czele nie stoją już politycy, jak 2004 roku - skomentował Biedroń. - Społeczeństwo już nie pozwoli, żeby obrażać gejów i lesbijki. To jest sukces marszów, naszej demokracji i z tego jestem dzisiaj dumny.

Szybko się okaząło, że nadzieje działacza na zmiany w społeczeństwie są płonne. Na Rynku Głównym na manifestację czekało prawie 150 działaczy NOPu i innych grup narodowościowych. Z agresją, widoczną na twarzach i w gestach, wykrzykiwali tradycyjne juz hasła, pojawiające się zawsze przy okazji tych marszy: "Stop pedałowaniu", "Zboczeńcy", "Zakaz pedałowania".


foto. Łukasz Żołądź

Nie chcieli wpuścić Marszu Równości na teren Rynku, ale policja była nieugięta. Rozjuszeni zachwowaniem funkcjonariuszy kontrmanifestanci, zaczęli prowokować, kopać i wyzywać policjantów. - Nie zgadzamy się z tym, żeby promować ciągle i dopuszczać do głosu tych zboczeńców - mówił Paweł, jeden z narodowców. - Niech se siedzą w domach, a nie wychodzą na ulicę i drażnią swoją chorobą normalnych ludzi. - dodał widocznie rozzłoszczony.

Zaczęły się przepychanki. Policja uzyła pałek i gazu, do rozproszenia agresywnych narodowców. Niestety, najbardziej ucierpieli na tym krakowscy fotoreporterzy. Dwóch z nich, w tym nasz fotograf, Łukasz Żołądź, znaleźli się w pierwszej linni ostrzału gazowego i potrzebna była pomoc pogotowia ratunkowego. Emocje ostudził dopiero ulewny deszcz i potężne grzmoty.

Czytaj też:


Zobacz na MM:Wywiady | Serwis motoryzacyjny | Photo Day - plenery fotograficzne |
Blogi | Zdrowie i uroda | Konkursy MM | MoDO
| Inwestycje | Recenzje | Rowery
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto