Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fryzjerzy i restauratorzy mają pełne ręce roboty. Chcą nadrobić koronawirusowe straty

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Marcin Banasik
Marcin Banasik
Rozpoczął się kolejny etap odmrażania gospodarki. Nareszcie można ostrzyc włosy i napić się kawy na mieście. Po około dwóch miesiącach przestoju zakłady fryzjerskie, salony kosmetyczne i lokale gastronomiczne znów są otwarte. Korzystanie z usług restauracji, kosmetyczek czy fryzjerów nie wygląda jeszcze jak przed epidemią. Obostrzenie, które mają nas uchronić przed koronawirusem dalej obowiązują. Klientom wciąż towarzyszą środki dezynfekujące, maseczki do zasłaniania ust i nosa oraz dystans od innych osób.

- Nareszcie – to słowo powtarzali krakowianie, którzy w poniedziałek, 18 maja, w końcu po długiej, ponad dwumiesięcznej przerwie, mogli pójść na kawę, ciastko, obiad, czy wino albo piwo do kawiarni i restauracji. Ciepły dzień i słoneczna pogoda sprzyjały wyjściu z domu. Tym razem mieszkańcy nie tylko mogli wybrać się na spacer, ale też w końcu zasiąść w swoich ulubionych kafejkach i restauracjach. Nie brak było także w nich przyjezdnych.

- Wreszcie po dwóch miesiącach można napić się kawy przy kawiarnianym stoliku, na świeżym powietrzu i porozmawiać. Długo na to czekaliśmy. Wcześniej pozostawała kawa w domu, ale to było jak w podziemiu, to zupełnie nie to samo – mówiła Agnieszka Danikiewicz, która piła kawę wraz Dawidem Grucelem w lokalu Za Winklem Caffe na rogu ul. Starowiślnej i Dietla (w miejscu dawnej Olimpijki).

Zgodnie z obowiązującymi zasadami kawa musi być podana przez kelnera. Tak też było. Obsługa lokalu była w maseczkach, a właściciel miał hełm ochronny. - Ceny kawy i posiłków się nie zmieniły. W końcu doczekaliśmy się dnia, w którym możemy przyjmować klientów na miejscu – cieszył się Mariusz Kołakowski, prowadzący lokal Za Winklem Caffe.

Powodzeniem cieszyły się m.in. stoliki w restauracjach Loża, Europejska, starzy bywalcy przybyli do kawiarni Vis a Vis naprzeciwko wieży Ratuszowej. Byli też klienci w restauracji Ratuszowa, czyli lokalu przy samej wieży. - Nie mogliśmy się doczekać tego dnia. Do Krakowa przyjechaliśmy specjalnie 30 kilometrów ze Skawiny, by napić się kawy i zjeść lody w ulubionym lokalu – mówił pan Adam, który z żoną na kawę, ciastko i lody przyjechał do restauracji Wentzl.

Klienci pojawili się też w lokalach na placu Nowym na Kazimierzu. Powodzeniem cieszyły się stoliki m.in. w Les Couleurs Cafe i Alchemii.

- Ludzie stęsknili się za nami. Jest piękny dzień. Tłumu jednak nie ma. Jest sennie. Nie ma euforii. Miasto dopiero wychodzi z kwarantanny. Lotniska są zamknięte, nie ma turystów – mówił Jacek Żakowski, współwłaściciel klubu Alchemia.

Zaznaczył, że na razie możliwości przebywania w pubach, kawiarniach, restauracjach są ograniczone. - Zrobiono pierwszy krok. Pobyt w takim klubie jak nasz, to jednak nie tylko konsumpcja. To możliwość wspólnych spotkań w szerszym gronie, uczestniczenia w koncertach. Na razie to nie jest możliwe – dodał Jacek Żakowski.

Bardzo dużo osób postanowiło wybrać się nad Wisłę. Duża frekwencja od rana była w lokalu Forum Przestrzenie, mieszczącym się na parterze dawnego budynku hotelu Forum. Tam przed lokalem tradycyjnie ustawiono leżaki. Teraz rozmieszczono je tak, by zachować odpowiedni dystans między klientami.

- W poprzednich latach bardzo często tu bywałam. W tym roku nie mogłam się doczekać, kiedy znów będzie można tu przyjść, usiąść na leżaku, coś zjeść i posiedzieć w słońcu – mówiła Oliwia Pachońska, która do lokalu nad Wisłą przyszła coś zjeść Michałem Szydłowskim.

Z powrotu do pracy cieszą się również fryzjerzy. W męskim salonie fryzjerskim Barber Lot na krakowskim Kazimierzu fotele, na których siedzą klienci, oddalone są od siebie o 1,6 m. - Zabrakło 40 cm, żebyśmy mogli pracować, tak jak dawniej, ponieważ między fotelami musi być zachowane 2 metry odległości. Z tego powodu przyjmujemy klientów tylko na co drugie stanowisko – mówi Bartosz Sulka, manager Barber Lot.

Salon ma zarezerwowane terminy na trzy tygodnie do przodu. - Chętnych do ostrzyżenia jest bardzo wielu. Przez ostatnie kilka tygodni mieliśmy mnóstwo telefonów, od osób, które pytały, kiedy w końcu będą mogły się ostrzyc – mówi Bartosz Sulka.

Klienci mogą korzystać z usługi tylko po wcześniejszej rezerwacji, tak, żeby nie tworzyć niepotrzebnych kolejek. Po wejściu do lokalu dezynfekuje się ręce, trzeba mieć maseczkę na twarzy, a na fotelu siada się w jednorazowej pelerynie. Po każdej osobie wszystkie akcesoria fryzjerskie są dezynfekowane.

Manager salonu nie ukrywa, że firma w związku z około dwoma miesiącami przerwy poniosła straty finansowe. - Koszty związane z epidemią wcale się nie skończyły. Ciągłe używanie środków dezynfekujących kosztuje nas ok. 2-3 tys zł miesięcznie. Z tego powodu wiele salonów podniosło ceny usług. My tego nie zrobiliśmy, ponieważ ponieśliśmy ceny jeszcze przed wybuchem epidemii – wyjaśnia Bartosz Sulka.

Na tę decyzję o możliwości przyjmowania klientów czekało wiele osób na Podhalu – zarówno właściciele, jak i pracownicy tych lokali. Wiele bowiem firm nie zdołało przestawić się na sprzedaż „na wynos” i od połowy marca nie zarobiły ani grosza.

Teraz się to zmienia. Restauracje mogą być czynne, tyle że z obostrzeniami. Musi być zachowana odległość od klientów – min. 2 metry. Dlatego w większości otwartych na Krupówkach restauracji dostępny jest co drugi stolik.

- Jesteśmy otwarci, serwujemy wszystkie dania z naszego menu – mówi Izabela Burnus z restauracji Watra w Zakopanem. - Wewnątrz podzieliliśmy stoliki z zachowaniem odpowiedniej odległości. Stoliki są dezynfekowane na bieżąco, po każdym kliencie. Na stolikach zdezynfekowanych zostawiamy kartkę, że stolik został odpowiednio wyczyszczony.

Również na tarnowski Rynek wróciły ogródki letnie. Mimo słonecznej pogody, klientów na razie jest niewielu. Podobnie sytuacja wygląda w kawiarniach i restauracjach, które również - po dwóch miesiącach przerwy - wznowiły działalność. Stoliki są na bieżąco dezynfekowane, a odległość między nimi wynosi co najmniej 1,5 metra.

Współpraca: ŁB, PCH

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Fryzjerzy i restauratorzy mają pełne ręce roboty. Chcą nadrobić koronawirusowe straty - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto