Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Wieczystej Franciszek Smuda: Dałbym teraz Złotą Piłkę Robertowi!

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Franciszek Smuda jako trener Wieczystej Kraków
Franciszek Smuda jako trener Wieczystej Kraków Anna Kaczmarz
- Sławek Peszko czuje się już bardzo dobrze. Podejrzewam, że w styczniu rozpocznie z nami przygotowania - mówi o kontuzjowanym asie Wieczystej jej trener Franciszek Smuda. Trener, który długo był też trenerem Roberta Lewandowskiego. - Zdecydowanie dałbym mu teraz Złotą Piłkę - podkreśla.

Słusznie Messi dostał Złotą Piłkę?

To jedna z wielkich gwiazd piłki, po raz siódmy zdobył Złotą Piłkę. Naprawdę jest to wyśmienity piłkarz. Ale… Robert Lewandowski w ubiegłym roku mógł zdecydowanie zdobyć Złotą Piłkę, nie dostał jej z powodu pandemii, a w tym roku też dużo osiągnął, bił rekordy. Ja połączyłbym te dwa lata razem i zdecydowanie dałbym teraz Złotą Piłkę Robertowi.

Mamy problem ze zdystansowaniem się od tego, że Lewandowski jest Polakiem. Nie ma co ukrywać, patrzymy na wyniki Złotej Piłki przez pryzmat tego, że niedoceniony został Polak.

Nie jest tak. Cudze chwalicie, swego nie znacie. W tym przypadku on tyle dobrego zrobił - dla siebie, dla piłki - że trudno tego nie docenić.

Pan jest jednym z trenerów, którzy z Lewandowskim pracowali najdłużej. Rok w Lechu Poznań, trzy lata w reprezentacji Polski.

Być może najważniejszym ruchem Roberta było przejście ze Znicza Pruszków do Lecha. Nie wiemy, co by się stało, gdyby poszedł do jakiegoś innego klubu. O tym, żeby wziąć Roberta, zadecydowałem nie namyślając się długo, oglądając nawet niecały mecz. Szukaliśmy napastnika rozwojowego. Robert miał coś takiego, że eksplodował na trzech pierwszych metrach – to mi pokazał, na to byłem właśnie napalony. Miałem wtedy w Lechu Peruwiańczyka Rengifo, napastnika, który potrafił walczyć w powietrzu, świetnie grającego głową. I szukałem do niego drugiego, o innych cechach. Do Pruszkowa pojechałem oglądać dwóch napastników Znicza, analizowałem grę jednego i drugiego. Obejrzałem może z 30 minut i już wiedziałem, że Lewandowski to chłopak, o którego mi chodzi. Wiedziałem to, ale po co mieli o tym inni wiedzieć? Siedziało tam wielu dziennikarzy, wiele osób…

Znana sprawa, poszła zmyłka z pana strony.

Przecież nie powiem – to jest wyśmienity piłkarz. Od razu cena skoczyłaby pięciokrotnie.

28 czerwca 2008 r. Trener Franciszek Smuda i Robert Lewandowski, jeszcze przed debiutem w oficjalnym meczu Lecha Poznań
28 czerwca 2008 r. Trener Franciszek Smuda i Robert Lewandowski, jeszcze przed debiutem w oficjalnym meczu Lecha Poznań Fot. Janusz Romaniszyn / Polskapresse

Cztery lata potem, pod koniec pańskiej kadencji w kadrze, Robert już kwitł, miał już renomę w Europie. Mimo wszystko, czy w tamtym czasie spodziewałby się pan, że dojdzie do sytuacji, w której jesteśmy rozczarowani tym, że Lewandowskiego nie wybrano najlepszym piłkarzem świata?

Nie, tego nikt by nie przewidział. Jak można powiedzieć o zawodniku, który rośnie, który dopiero wchodzi w wielką piłkę, że będzie najlepszym piłkarzem na świecie, najlepszym napastnikiem w Europie? Nikt nie może czegoś takiego powiedzieć. Ja też nie. Ja wiedziałem, że Robert ma wielkie możliwości i że ma jeszcze małe braki do poprawienia. Zwracałem mu uwagę na krycie piłki ciałem pod presją ze strony przeciwnika. I w Lechu miałem zawodnika, który potrafił mu takie ciśnienie zrobić. Wypracowaliśmy to wspólnie, teraz Robert nie ma z tym problemu. Mało tego, zrobił się jeszcze silniejszy - przez to, że bardzo, bardzo sam dba o przygotowanie fizyczne.

Kto był w Lechu zawodnikiem, który potrafił Lewandowskiemu "zrobić ciśnienie"?

W szkolnych grach – dużych, małych – robili to różni obrońcy. Przykładowo Arboleda – był silny, on go powalał. Mówiłem wtedy Robertowi: wszystko musisz zrobić, żeby on cię nie powalił. Nie dać się, walczyć. Pracowaliśmy nad tym cały czas przez pół roku, nawet osiem miesięcy.

Mówimy o piłkarzu, który już wejście w Lechu miał świetne. W debiucie, w meczu z Chazarem Lenkoran, zdobył bramkę, dał wam zwycięstwo.

Wiedziałem, jak go ustawić. Nie ustawiałem go centralnie, miał więcej swobody, mógł sobie szukać miejsca w polu karnym. Teraz też sobie szuka, to samo robi.

6 września 2011 r., Gdańsk. Mecz Polska - Niemcy. Robert Lewandowski i selekcjoner Franciszek Smuda
6 września 2011 r., Gdańsk. Mecz Polska - Niemcy. Robert Lewandowski i selekcjoner Franciszek Smuda Tomasz Bolt/Polskapresse

Do Lecha, do ekstraklasy, nie przychodził wcale jako bardzo młody piłkarz, miał 20 lat.

Nie, nie. Naprawdę, nie wiadomo, jakby się to potoczyło, gdyby poszedł gdzie indziej. Sławek Peszko ostatnio powiedział: „Pan jednak miał tego nosa”. Mówił o Robercie i o sobie, bo w tamtym czasie Sławka wyciągnąłem do Lecha z Płocka.

Płynnie więc przechodzimy do Wieczystej. Jak zdrowie Sławomira Peszki?

Idzie w dobrym kierunku. Nie będzie musiał poddać się operacji więzadeł. Przechodzi rehabilitację, czuje się już bardzo dobrze. Podejrzewam, że w styczniu rozpocznie z nami przygotowania. Zaczynamy 10-11 stycznia, Sławek chce wtedy rozpocząć przygotowania z drużyną.

Problemy zdrowotne miał też Patrik Misak. Co z nim?

Jest już po operacji przepukliny. Miał z tym problem jeszcze w Termalice, cały czas jednak grał, ale to bolesne. To był kosmetyczny zabieg, Patrik też od początku rozpocznie z nami przygotowania. Tak jak wszyscy.

Zastanawiałem się, czy transfer Wilde-Donalda Guerriera nie był podyktowany tym, że absencja Peszki mogłaby potrwać dłużej.

Nie, zresztą to nie ta pozycja. Guerrier ma grać po lewej stronie. Przychodząc tu, zastałem drużynę gotową. Teraz ja buduję - pod własny styl, sposób grania.

Guerrier jako lewy wahadłowy?

Nie, to jest lewy obrońca. Nasza lewa strona może, przykładowo, wyglądać tak, że będą tam grali Guerrier i Kumah. Jak oni przelecą obok trybuny, to ludziom kapelusze będą spadać. A w defensywie obydwaj świetnie grają, mimo że są zawodnikami ofensywnymi. Potrafią odbierać piłkę, powalczyć 1 na 1.

W jakiej Guerrier jest formie? Nie zardzewiał trochę w czasie, gdy nie miał klubu?

Nie, jest w dobrej formie. Może fizycznie nie, bo miał przerwę, nie grał przez pięć miesięcy. Tu jest jakiś deficyt, natomiast sądzę, że po przygotowaniu zimowym będzie w formie ekstraklasowej.

Bierze pan pod uwagę, że może zostać powołany do reprezentacji Haiti? A w rozgrywkach IV ligi nie ma przerw ze względu na kadrę.

Naturalnie, biorę to pod uwagę. Nie ma problemu, z tym musimy sobie dać radę. Nie ma tak, że jak Guerriera nie będzie, to Wieczysta nie istnieje.

Dlaczego teraz wzmacniacie zespół, skoro jesień pokazała, że w IV lidze nie macie się czego bać?

Awansu jeszcze nie mamy, trzeba będzie grać baraże. A jeżeli awans wywalczymy, to nie chcemy być zaskoczeni poziomem następnej ligi. Bo kolejną ligę tak samo chcemy wygrać.

Będą w zimie kolejne bomby transferowe?

Na pewno się ktoś jeszcze zjawi, jestem przekonany. Może jakiś dobry młodzieżowiec? Ciągle działamy na tym polu.

Czy może wrócić temat pozyskania Zdenka Ondraska?

Nie, już nie.

A jakie ma pan wrażenie po 17 meczach w IV lidze? Po pierwszym, wygranym 16:0, mógł pan pomyśleć, że będzie to jakaś zabawa.

Nie, trzeba też powiedzieć, że są takie mecze, w których rywale spinają się optymalnie, ten jeden mecz z Wieczystą traktują jak grę na śmierć i życie - i niektórym to wychodzi. No, skubnęli nam już jakieś punkciki. Ale to w piłce normalna sytuacja.

A mecz z Garbarnią, wysoko przegrany w Pucharze Polski, odbił się jakimś echem w klubie?

Nie, my od początku podchodziliśmy do sprawy tak, że puchar to jest taka fajna przygoda. Rozegraliśmy dwa mecze w fazie centralnej, ale to nie jest priorytet dla nas. Nawet jakbyśmy wygrali z Garbarnią, może i jeszcze z kimś, to w końcu przyszedłby taki mecz, w którym byśmy polegli. Bo jest to niemożliwe, żeby drużyna z IV ligi zdobyła Puchar Polski.

Jakie plany na zimę? Rok temu Wieczysta poleciała na zgrupowanie do Dubaju, a domyślam się, że standardy nie spadają.

Właśnie debatujemy na ten temat, chodzi o zaplanowanie sparingów. Być może polecimy do Turcji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trener Wieczystej Franciszek Smuda: Dałbym teraz Złotą Piłkę Robertowi! - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto