Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Filip Majchrowicz: Czasu spędzonego w Cracovii nie uważam za stracony

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Filip Majchrowicz ma 21 lat. W Cracovii grał w juniorach i III lidze, w Radomiaku występuje w ekstraklasie
Filip Majchrowicz ma 21 lat. W Cracovii grał w juniorach i III lidze, w Radomiaku występuje w ekstraklasie Robert Woźniak
Filip Majchrowicz jako junior trafił do Cracovii, ale nie zadebiutował w niej w pierwszej drużynie. Teraz jest bramkarzem Radomiaka, z którym „Pasy” zagrają w piątek o godz. 18.

Będąc zawodnikiem Cracovii grał pan kiedyś na boisku przy ul. Kałuży?

Tak, jeden mecz w trzeciej lidze, z Avią Świdnik, w ubiegłym sezonie. Nigdy nie byłem na Treningu Noworocznym więc też nie grałem.

Jest więc u pana ekscytacja, że wraca na stadion, który poznał właściwie tylko na treningach?

Fajne jest to, że będę mógł spotkać zawodników, z którymi grałem, czy to w juniorach, czy w rezerwach.

Z kilkoma zdobyliście razem wicemistrzostwo Polski juniorów w 2018 r.

Tak, z Sylwkiem Lusiuszem, Rakiem Kanachem, Michałem Rakoczym.

Miał pan mocne wejście do ekstraklasy. Były obawy, bo to jednak spory przeskok między grą w trzeciej czy drugiej lidze (Resovia)?

To inna para kaloszy, ale nie obawiałem się, bo ten czas, który spędziłem w Cracovii nie uważam za stracony. Przygotowałem się do występów w ekstraklasie. Wiedziałem, że moja szansa nadejdzie.

Dość niespodziewanie nadeszła, z dnia na dzień stał się pan pierwszym bramkarzem. Jak pan sobie z tym poradził pod względem mentalnym?

Nie spodziewałem się, że szansa pojawi się już w pierwszej kolejce, ale byłem na to gotowy.

Zaliczył pan dobry występ w meczu z Lechem, zachował czyste konto i pewnie to pana nakręciło do kolejnych dobrych meczów.

Tym pierwszym spotkaniem zawiesiłem sobie wysoko poprzeczkę. I dobrze się stało. Pracowałem na to ciężko, fajnie, że ten mecz się tak ułożył, ale miałem też trochę szczęścia.

Transfer do Radomiaka potraktował pan jako uwolnienie? Pewnie miał pan nadzieję, że w Cracovii doczeka się na coś więcej niż tylko na występy w zespole juniorów i w III lidze.

Do pewnego momentu miałem nadzieję, potem jednak dano mi do zrozumienia decyzjami, że nie będzie dla mnie miejsca w pierwszej drużynie. Gdy wróciłem z wypożyczenia do Resovii dostałem komunikat, że będę walczył o miejsce numer 3, ale w pewnym momencie zostałem przypisany do rezerw na stałe. Na pewno liczyłem na więcej, ale nie czuję, żebym zmarnował ten czas.

Przyszedł pan z Polonii Warszawa jako zdolny junior, wywalczył wicemistrzostwo Polski i pewnie myślał pan, że ta kariera inaczej się potoczy.

Zwłaszcza jak wszedł w życie przepis o młodzieżowcu to pomyślałem, że może dostanę szansę, ale nie doszło do tego.

Dlaczego się nie udało?

Może w oczach trenera nie byłem gotowy? Ciężko to określić. Jak na poziom, który prezentowałem, to i tak bardzo mało szans dostawałem nawet w sparingach pierwszej drużyny. W czasie 3-letniego kontraktu zagrałem 15 minut w sparingach.

Wypożyczenie do Resovii na sezon 2019/2020 traktował pan jako szansę na regularną grę?

Mocno zabiegałem o nie już rok wcześniej. Wtedy się nie udało, a za drugim razem trochę nie dopisało mi zdrowie, miałem kontuzje.

Jak to się stało, że wylądował pan w Radomiu?

Mam menedżera, pojawił się temat, że w Radomiaku szukają młodzieżowca na bramkę. Podobało mi się to. Wierzyłem w to, że awansujemy do ekstraklasy i wszystko poszło zgodnie z planem.

Jak pan mówi, był gotowy, by w ekstraklasie zaistnieć, ale jest różnica między grą w niższych ligach, a ekstraklasą?

Jest ogromna różnica, począwszy od otoczki, a na poziomie skończywszy. W tej lidze nie gra się łatwo. Trzeba szanować to, że się w niej jest. Uczę się ligi z każdym meczem. Mam na razie 12 występów.

Coś pana uderzyło w ekstraklasie?

Atmosfera na stadionach, bo czasami nie słyszę swoich kolegów z drużyny. Po każdym meczu muszę brać tabletki na gardło i tak co tydzień.

Zaistniał pan w ekstraklasie, zadebiutował w reprezentacji młodzieżowej. Mecz z Węgrami wspominałby pan miło, gdyby nie ta ostatnia interwencja, która zaowocowała stratą gola na 2:2…

Tak. Oprócz tej jednej sytuacji uważam ten debiut za udany. Szkoda, że to zaważyło na wyniku. Nic nie poradzę. Mamy jeszcze w tym roku dwa mecze, będę chciał w nich zagrać. Wcześniej miałem sporadyczny kontakt z reprezentacjami, dwa razy byłem na konsultacjach, raczej nie byłem ceniony.

Na kimś się pan wzoruje jeśli chodzi o bramkarski fach?

Zawsze dla mnie wzorem był Joe Hart z Manchesteru City, teraz zaliczył zjazd i jest w Celticu. Także podobał mi się Edwin van der Sar. Teraz próbuje podpatrzyć coś u każdego bramkarza, bardzo dużo oglądam innych golkiperów.

A w Cracovii od kogo się pan najwięcej nauczył?

Wiele osób mi pomogło. Ostatnio miałem okazję grać przeciwko Maćkowi Gostomskiemu. On mi wiele pomógł, także Adam Wilk, Michal Pesković, Lukas Hrosso, czy wcześniej Krystian Stępniowski.

Kariera przed panem, sięga pan w przyszłość, myśli pan, gdzie chciałby się znaleźć?

Nie za bardzo. Każdy mecz jest dla mnie odmienną przygodą. Staram się nie myśleć, co będzie np. za pół roku. Skupiam się na kolejnym meczu. Tak podchodząc do sprawy lepiej mi się trenuje.

Myśląc o najbliższym meczu nie można nie zauważyć, że Cracovia ma problem, jeśli chodzi o napastników. To dla pana szansa na zachowanie czystego konta?

Nie sami napastnicy strzelają bramki. A Cracovia posyła wiele dośrodkowań w pole karne, to się nie zmienia od lat. Nie ukrywam, że my najwięcej bramek tracimy po dośrodkowaniach, chyba cztery więc musimy na to uważać. Rolę napastnika dobrze wypełnia Pelle van Amersfoort. Nie można powiedzieć, że Cracovia nie ma kim atakować.

Jego się pan obawia najbardziej?

Czy obawiam? To złe słowo. Na pewno będę zwracał uwagę na jego grę na boisku i jakoś próbował się do tego przygotować.

A jakiego meczu się pan spodziewa? Będziecie czekać na to, co zaproponuje Cracovia, czy będziecie się starać narzucić swoje warunki?

Na pewno nie przyjedziemy się bronić. Defensywny styl to nie nasz styl, tylko atak, czasem całą drużyną. Myślę, że to będzie otwarte spotkanie. Przyjedziemy po trzy punkty.

Beniaminek ma świeżość, zwykle tak jest. Jesteście nieobliczalni.

Jesteśmy trudni do „rozczytania”. Nie wiadomo, jak zagramy. Często z tymi mocnymi gramy jak z nut, a z gorszymi radzimy sobie słabiej. Na pewno będziemy waleczni.

Na razie bardzo wiele spotkań remisujecie – 7 z 12. Wasza drużyna to zespół atakujący, ale uważający na defensywę. Tak wychodzi, czy macie takie plany?

Jeśli meczu nie można wygrać, to trzeba zremisować. Często przegrywaliśmy do przerwy i potem remisowaliśmy. Ciężko jest nas pokonać.

Koledzy z Cracovii znają pana mocne i słabe strony. W drugą stronę to też działa. Kto będzie miał przewagę?

Ciężko powiedzieć, bo nie wiem, kto zagra po drugiej stronie. Oni mogą się spodziewać, że raczej ja wystąpię. A ja nie wiem, czy np. Michał Rakoczy zagra. Czy na skrzydle, czy w środku, czy będzie Sylwek Lusiusz? Wykorzystanie słabych stron nie jest takie proste.

Paulo Sousa ma być na piątkowym meczu. To będzie dodatkowo mobilizować?

Na razie będę próbował wejść w buty bramkarza reprezentacji młodzieżowej, ale fajnie, że selekcjoner będzie obserwował ten mecz. W moim przypadku to jednak niczego nie zmienia.

Zamienił pan Kraków na Radom. Jak pan sobie z tym radzi?

Nie jest daleko do Warszawy, a do Krakowa przyjeżdżam co jakiś czas. Mieszka mi się dobrze, mam blisko na stadion, nie potrzebuję za wiele.

Potraktuje pan ten mecz jako rewanż na Cracovii, jako chęć pokazania, że zbyt pochopnie z pana zrezygnowano?

Nie mam się za co rewanżować. Chciałbym dobrze wypaść, zagrać dobry mecz, sięgnąć po trzy punkty, a że to będzie na stadionie, który dobrze znam, tym większa byłaby satysfakcja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Filip Majchrowicz: Czasu spędzonego w Cracovii nie uważam za stracony - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto