Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Emerytka z Krakowa walczy w sądzie o możliwość palenia w kominku drewnem

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Małgorzata Zegarek ze swoim obrońcą Edytą Dziedzic Piotrowską
Małgorzata Zegarek ze swoim obrońcą Edytą Dziedzic Piotrowską Artur Drożdżak
Małgorzata Zegarek, emerytka z krakowskich Bielan, nie przyjęła mandatu za palenie drewnem w kominku i teraz w sądzie walczy, by nie ponieść konsekwencji swojej decyzji. Korzystny wyrok może pomóc i innym, którzy są w podobnej sytuacji, czyli ludziom, którzy mają tylko kominek jako źródło ciepła. - Miasto odmówiło mi podłączenia do sieci ciepłowniczej, choć byłam na to gotowa i zgłaszałam taką chęć – mówi kobieta. W Krakowie obowiązuje zakaz palenie drewnem i węglem.

Emerytka opowiada, że na swojej działce na ul. Astronautów ma dom z bali z 1931 r. przeniesiony z Podhala, ogrzewa go piecem kaflowym z wkładem kominkowym, pali bardzo dobrej jakości przesuszonym drewnem, które ma 6 lat. - Na wszystko posiadam rachunki- nie kryje. Ciepło rozprowadza system kanałów.

Problem z kubłem na śmieci

W styczniu br. miała dwie wizyty pań ze straży miejskiej. Pierwsza zakończyła się mandatem za nie posiadanie kosza na śmieci, druga za palenie drewnem w kominku.

- Mandatów nie przyjęłam, dlatego jestem dzisiaj tutaj na rozprawie – opowiada. Rozmawiamy przed wejściem na proces w sprawie obu wykroczeń, który rozpoczął się w poniedziałek (12 grudnia) przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Krowodrzy. Obwiniona Zegarek nie przyznała się do winy.

- Kosz na śmieci zmieszane posiadam, to taki kubełek z klapą, jest bez kółek, bo prawo tego nie wymaga - wyjaśniała. I zwracała uwagę, że sama strażniczka miejska w notatce napisała, że ona ma kosz, ale niestandardowy. - Czyli, że jednak jest . Płacę za odbiór śmieci i panowie, którzy po nie przyjeżdżają nie zwracali mi uwagi, bym miała inny kosz. Do niego wrzucam worki z odpadami zmieszanymi, pozostałe, czyli metal, szkło i papier segreguję do worków o różnych kolorach - wyjaśniała na rozprawie.

Zeznająca w sądzie strażniczka miejska Joanna P. akcentowała, że kosz powinien mieć uchwyty, by śmieciarka mogła go podnieść i odebrać odpady.

- Takiego kubła nie było, stąd wniosek o ukaranie pani mandatem

– zeznała.

Kłopotliwe palenie drewnem

Drugi nałożony mandat dotyczył palenia drewnem w kominku.

- Przyznaję, że to robiłam, bo nie mam jak w inny sposób ogrzać domu – nie kryła Małgorzata Zegarek na sali rozpraw. I ze szczegółami opisała swoje perypetie, by wybrnąć tej sytuacji i dostosować się do reguł związanych z ustawą antysmogową.

- Byłam u wiceprezydenta Krakowa, Jerzego Muzyka na rozmowie i przedstawiłam kilka rozwiązań, ale żadne nie zyskało aprobaty. Jakie to rozwiązania? Pierwsze: bym mogła dalej palić drewnem. Drugie, by przeniesiono mi dom kilkaset metrów dalej w obręb gminy Kryspinów, bo tam palenie drewnem jest dozwolone. To też niemożliwe. Trzy: by podłączono mnie do systemu obsługiwanego przez Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, ale okazało się to niemożliwe, bo nie ma tej sieci na mojej ulicy - wyliczała. Pozostaje jej dalej palić drewnem, ale nie chce z tego powodu płacić mandatów. Liczy na sprawiedliwy wyrok.

- Zamierzamy w tej sprawie powołać się na stan wyższej konieczności, co powinno usprawiedliwić działania mojej klientki. Zobaczymy co zrobi sąd - zapowiada mec. Edyta Dziedzic Piotrowska, która broni obwinionej.

Starania o dotacje

Małgorzata Zegarek, jak wiele innych osób w Krakowie, starała się o dotację na zmianę sposobu ogrzewania domu.

- I miasto faktycznie przyznało mi kwotę 11 tys. zł na wymianę pieca na gazowy, ale to nie rozwiązuje moich problemów, bo ja nie mam przyłącza gazu i systemu centralnego ogrzewania w mieszkaniu. By to zrobić trzeba zainwestować kilkadziesiąt tysięcy złotych - opowiadała w sądzie.

Jej głównym źródłem utrzymania jest emerytura w wysokości 1100 zł. By starać się o dotację na wymianę pieca musiała zrobić na swój koszt audyt, który kosztował 1300 zł. Takie koszty poniosła, ale nie więcej na położenie instalacji gazowej od granicy działki do odległego o 200 metrów domu i wstawienie w budynku grzejników i rurek do przesyłu gazu. - Z moich wyliczeń wynika, że to wydatek rzędu 40 tys. zł - mówi.

Złożyła też wniosek o ocieplenie strychu, bo myszy zjadły wełnę izolacyjną i ciepło ucieka z budynku. -Dostałam dotację z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na ten cel w wysokości 36 tys. zł, ale wypłatę uzależniono od wymiany źródła ciepła – mówi. To nie było możliwe, bo nie stać jej na takie działanie. Inwestycja w instalację gazową jest dla niej jako samotnej emerytki zbyt kosztowna. Dlatego też, choć ma dotację z gminy na wymianę pieca to pieniędzy do ręki nie dostała, bo co jej po nowoczesnym piecu, gdy nie ma instalacji na posesji i w domu.

Sędzia Sławomir Szyrmer wysłuchał relacji świadków, dwóch pań ze straży miejskiej i odroczył rozprawę na początek kwietnia 2023 r. Oczekuje jeszcze na opinie biegłej, która przebadała obwinioną.

Wyrok może być ważny również dla innych mieszkańców Krakowa, którzy z różnych powodów są zmuszeniu do palenia w domu drewnem bądź węglem.

Sytuacja na rynku pracy w 2023 roku

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Emerytka z Krakowa walczy w sądzie o możliwość palenia w kominku drewnem - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto