Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Edukacja według PiS. Nauczyciele nie są zadowoleni z pomysłów

Maria Mazurek
Jerzy Cebula
Edukacja według PiS. Licea mają być czteroletnie, a szkoła powszechna - ośmioletnia i dwuetapowa Nauczyciele krytykują pomysł. Boją się zwolnień. Politycy uspokajają: - Nikomu się krzywda nie stanie .

Nie wiadomo jeszcze, kto będzie nowym ministrem edukacji, a już politycy Prawa i Sprawiedliwości zapowiadają reformę polskich szkół. Chcą powrotu do czteroletnich ogólniaków. Sześcioletnie podstawówki i trzyletnie gimnazja miałyby zostać zastąpione przez ośmioletnie szkoły powszechne, w których edukacja dzieliłaby się na dwa etapy: oba po cztery lata. Nauczyciele boją się zwolnień i wielkiego chaosu. Politycy PiS zapewniają, że reforma będzie się odbywać w nastroju dialogu, a nauczycielom krzywda się nie stanie.

Nie tak miało być

Gimnazja pojawiły się w Polsce w 1999 roku, na skutek reformy Akcji Wyborczej Solidarność. Konkretniej - jej pomysłodawcą był prof. Mirosław Handke, chemik, były rektor Akademii Górniczo-Hutniczej, minister edukacji narodowej w rządzie Jerzego Buzka. Dziś mówi: - Ludzie z zagranicy uczą się od nas, jak wprowadzać taki system. Piszą o tym książki, artykuły. Podają nasz przykład. Ale przyznaje także: - Nie wszystko zostało zrobione tak, jak trzeba. Ja zakładałem, że to będzie system 6+6, to znaczy, że gimnazjum będzie takim przedsionkiem liceum. Chciałem zakazać łączenia gimnazjów z podstawówkami. Ale wtedy w reformę wtrąciły się inne osoby i efekt jest taki, że mój pomysł w dużej mierze stracił swój sens. Dzisiejszy system nadaje się do poprawki. Ale nie do takiej rewolucji, jak teraz słyszymy - dodaje Handke.

Pomysł z Krakowa

Polacy też uważają, że „system nadaje się do poprawki”. Insytut Badania Opinii Homo Homini zapytał w zeszłym roku obywateli, jak oceniają gimnazja. Okazazało się, że większość - źle. 60 proc. badanych opowiedziało się za likwidacją tych szkół. - To nikomu się nie przysłuży - ostrzega Handke. - Twórcy tej idei nie zdają sobie nawet sprawy, jaką mogą wyrządzić krzywdę uczniom: dziś mamy dziewięć lat obowiązkowej edukacji, a kolejna reforma skróciłaby ten obowiązek o rok. Były minister edukacji dodaje: - Jestem w dość trudnej sytuacji, bo z jednej strony popieram PiS politycznie, ale z tym pomysłem zgodzić się nie mogę. A to jest pomysł kilku ludzi, niestety, z naszego krakowskiego środowiska. Na czele z panem Andrzejem Waśką.

Andrzej Waśko, badacz romantyzmu z Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek rady programowej Prawa i Sprawiedliwości, jeden z polityków typowanych na przyszłego ministra edukacji, tłumaczy: - Pod hasłem „likwidacja gimnazjów”, nie do końca trafionym, kryje się propozycja szerszych zmian w oświacie, dyktowanych troską o uczniów. Po pierwsze chcemy, żeby mieli czas na przygotowanie się do matury - stąd powrót do czteroletnich liceów. Szkoła powszechna miałaby być dwuetapowa: cztery lata nauczania podstawowego i cztery uzupełniającego, zastępującego dzisiejsze gimnazja - wyjaśnia Waśko. - I to by fukcjonowało nie jako ośmioletnia podstawówka, ale jako dwie szkoły. W miastach mogłyby się znajdować w tych samych budynkach, ale na przykład na innych piętrach, a we wsiach, gdzie te budynki są mniejsze, byłyby w osobnych lokalach.

Obawy

Nauczyciele jednak takich rewolucji po prostu się boją. Maria Krzyworzeka, wiceprezes małopolskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, mówi wprost: Ja tego nie widzę.- To medialnie nośne hasło, ale nie wyobrażam sobie ani logistycznie, ani programowo, jak miałoby to zostać wprowadzone - zastanawia się Krzyworzeka. - To wiąże się z nowym programem, z wprowadzaniem innych podręczników, przeprowadzką do innych budynków. Pamiętam doskonale zamieszanie przy wprowadzaniu gimnazjów, a teraz byłoby jeszcze gorzej, bo łatwiej jest coś organizować, a nie likwidować - mówi. I dodaje: - Nauczyciele musieliby się przekwalifikować, a część straciłaby pracę.

Według niektórych związkowców - reforma oznaczałby likwidację nawet 100 tys. etatów. Katarzyna Cięciak, wiceprezydent Krakowa ds. edukacj, też się tego boi: - Z jednej strony rozumiem argumenty, że okres gimnazjalny jest trudny, a wydzielenie tej młodzieży nie służy jej dobrze. Ale taka reforma to bardzo duże wyzwanie: finansowe i organizacyjne. I to musimy powiedzieć sobie wprost: nie odbyłoby się to bez zwolnień.

Andrzej Waśko na ten argument odpowiada tak: - Spokojnie. Zasadniczo chodzi nam o podwyższanie poziomu nauczania, czyli będziemy potrzebować więcej nauczycieli, a nie mniej. Problem jest gdzieś indziejNawet wśród przeciwników kolejnej reformy trudno znaleźć takich, którzy dobrze oceniają tą sprzed 14 lat. - To była bardzo błędna decyzja i zwracaliśmy na to uwagę - mówi Maria Krzyworzeka. - Ostrzegaliśmy, że będą problemy wychowawcze, ale wtedy minister Handke powiedział nam (nigdy tego nie zapomnę), że „Związek Nauczycielstwa Polskiego dostał obstrukcji i blokuje reformę” - wspomina. - Tylko że kolejna reforma jest pomysłem jeszcze gorszym.

Inni wskazują, że zmiana, owszem, jest potrzebna. Ale nie taka gwałtowna. - Zlikwidowanie gimnazjów nie rozwiąże problemów - mówi Bogusław Kołcz, dyrektor Akademickiego Zespołu Szkół w Nowym Sączu (podstawówka, gimnajum i liceum). - Powinniśmy się zająć zmianą systemu egzaminowania i odejściem od testów; bo tu tkwi faktyczny problem.

W podobnym tonie wypowiada się dr hab. Grzegorz Mazurkiewicz, ekspert ds. edukacji z Uniwersytetu Jagiellońskiego: - Struktura szkolna ma znaczenie drugorzędne. Nie ma co tracić czasu, energii i pieniędzy na wprowadzenie kolejnej reformy tego typu, nie ma co nawet tracić energii na debatę o tym - mówi. - Nieporównanie ważniejsza jest jakość edukacji: podejście nauczycieli, ich pasja, wiedza o tym, w jaki sposób należy nauczać. To znacznie ważniejsze. I trudniejsze do zmiany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Edukacja według PiS. Nauczyciele nie są zadowoleni z pomysłów - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto